[piętnaście] osiemnastka

6.7K 751 252
                                    

Martwił się, tak cholernie się martwił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Martwił się, tak cholernie się martwił. Taehyung nie zjawił się w domu nawet na chwilkę od trzech dni, kiedy uciekł pod wpływem emocji i nerwów z domu. Wyrzuty sumienia przejęły jego umysł. To jego wina, że jego ojciec tak okrutnie potraktował Kima. Gdyby nie upił się i okaleczył wszystko byłoby w normie, a teraz? Niewiadomo gdzie podziewa się starszy, co robi, czy ma coś do jedzenia, gdzie śpi i czy w ogóle wróci z powrotem do domu.

Nie wybaczyłby sobie nigdy, gdyby coś stało się Taehyungowi, nawet jeśli przyniesie malutkie zadrapanie, bo w końcu on był temu winny. Tyle się słyszy o nocnych napastnikach i czyhającym na ludzi niebezpieczeństwie, a on nawet nie daje znaku życiu.

—  Jungkookie, nie przejmuj się. Dziś są twoje osiemnaste urodziny, musisz się w końcu uśmiechnąć — odparł mężczyzna, zajmując się przygotowaniami do urodzin syna. —  Zaprosiłeś już przyjaciół? — zapytał, wieszając na ścianie ogromny napis "Wszystkiego najlepszego Jungkookie"

— Nikt tu nie przyjdzie, odwołałem imprezę - odparł obojętnie, wzruszając ramionami, jakby była to normalna rzecz. Nie chciał się bawić, z resztą, co to za zabawa, kiedy siedział cały w nerwach? Jego myśli i tak przejmowałby Kim. Nie byłby w stanie udawać, że wszystko jest w porządku.

— Jak to odwołałeś? Jungkook, nie wkurzaj mnie, tyle jedzenia i przygotowań na marne?  — uniósł się, spoglądając wściekłym spojrzeniem na syna, któremu cała impreza była zupełnie obojętna. Rozumiał, że martwił się o przyrodniego brata, lecz w dzisiejszym, tak ważnym dla niego dniu, powinien pomyśleć o sobie poraz pierwszy, a nie o innych. W końcu młody Kim był osobą pełnoletnią i mógł robić ze swoim życiem co tylko chciał.

— To tylko i wyłącznie twoja wina, tatku — odrzekł śmiało, specjalnie akcentując ostatni zwrot, mimowolnie, odwracając się do ojca przodem.

— Niby dlaczego? — zapytał jakby zupełnie nie rozumiał oskarżeń syna, które zostały mu zarzucone. Jeon parsknął szydzącym śmiechem, spoglądając z politowaniem na rodzica.

On naparwdę nie widzi w tym swojej winy? Egoista.

— Bez Taehyunga nic tu nie będzie — zapewnił ostro, zasiadając oburzony na krześle, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.

— Nie zachowaj się jak gówniarz, Kook. Dziś kończysz osiemnaście lat, nie jesteś już dzieciakiem  — oznajmił poważnie, nie zwracając uwagi na humorki potomka. Nie po to wydał tyle pieniędzy i włożył tyle starań, by zwykły humorek syna zaprzepaścił tak dużo.

— Robcie co chcecie, ja nie świętuje  — odparł, wstając od razu z krzesła, by zaraz odejść i zaszyć się w swoim pokoju. Już od dawna planował wspaniałą imprezę wśród znajomych, lecz cały entuzjazm minął wraz z odejściem czerwonowłosego chłopaka.

—  Kochanie, co zrobimy z tym wszystkim?  — zapytała czarnowłosa, dekorując bitą śmietaną tort, który specjalnie na tę okazję upiekła.

Brother 》✦TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz