- Melanie, to ja- odparł chłopak na bliskiej odległości.
- Który ja?- zapytałam wciąż starając się wyostrzyć wzrok.
-Nikodem- odpowiedział, gdy widziałam już dokładniej jego twarz.
Odetchnęłam z ulgą, z człowiekiem- wilkiem byłam bezpieczna. Potarłam zmarzniete ramiona i zostałam w takiej pozycji. Krótko mówiąc wyglądałam jakbym przytulała sama siebie.Gdy opowiedziałam mu całą historię, zaproponował nocleg przy ognisku. Zgodziłam się, bo czego miałam się bać przy wilku? Sarenek? W dodatku żadna moja część nie miała siły dalej iść. Tej nocy ręce były moją jedyną poduszką.
Rano obudził mnie lekki, mroźny wiaterek, co więcej ognisko zmieniło się w popiół, a po chłopaku nie było śladu.
Pewnie zaraz wróci- pomyślałam, wstałam, przyciągnęłam nogi i oparłam na nich brodę. Dygotałam z zimna.Na szczęście miałam rację, ledwo minęło pięć minut, a już był z powrotem.
- Wcześnie wstałaś, przepraszam jeśli się martwiłaś, ale sprawdzałem teren.
Zmierzył mnie wzrokiem i zaczął ściągać bluzę. Zapewne wyglądałam jak głupia, gdy gapiłam się w skrawek ciała chłopaka. Wręczył mi ciepłe jeszcze ubranie i poprawił i tak idealne włosy.
- Widziałeś gdzieś twojego ojca i Eric'a?- zapytałam wstając z ziemi. Otrzepując się z gleby otrzymałam odpowiedź nie.
- Wracamy do osady- powiedział stanowczo, podniósł plecak wyciągnął kanapkę zawiniętą folią spożywczą.
- Głodna?- zapytał podając jedzenie.
- Zawsze- odebrałam śniadanie i ruszyłam śladami Nikodema.Pov. Eric
- Wracamy- powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu mój zmęczony brat, a chłopaki się zatrzymali.
- Słyszałeś?- zapytał ostro, gdy oddaliłem się o około trzy metry od zrzędy i jego "sług".
Nie robiąc sobie niczego z jego słów kontynuowałem drogę.
- Nie baw się w głuchego, bo i ja się pobawię i cię zaciągnę do domu- warknął nieźle wkurzony wciąż stojąc w miejscu. Zawsze byłem od ciebie lepszy na lekcjach walki, nie miałbyś szans- pomyślałem i zaśmiałem się w myślach.
- To wracajcie, wrócę jak ją znajdę.Oho. Usłyszałem twarde kroki za plecami i na moje szczęście zdążyłem się pochylić.
- Byłeś mniej irytujący, gdy leżałeś w jaskini- odchrząknął i kontynuował przemówienie.- Słuchaj, Nikodem wczoraj poszedł szukać twojej dziewczyny, pewnie grzeją już dupy przy kominku, więc się ogarnij i do domu marsz.
- Ale jeśli nie będzie tam Melanie, ruszam odrazu.
- Tak, jesteśmy dogadani.W stronę powrotną ruszyliśmy jakby były przeceny -50% w jakimś supermarkecie. Mój zapał napędzany był spotkaniem mojej małej mate. Jak ja ją chciałem zobaczyć.
Pov. Melanie
Przybiłam sobie piątkę w twarz, gdy Nikodem wyczuł wcześniejszy pobyt w pobliżu mojego celu podróży. Zapewne wyglądałam komicznie w długiej do ud bluzie i kroczącą ze zdeterminowaną miną na twarzy.
Jednak urok prysł, gdy szliśmy kilka godzin.
- Ile jeszcze?- zrzędziłam i podziwiałam chłopaka tym samym, że nie zostawił mnie w tym lesie.
- Jeśli chcesz dotrzeć szybciej, mogę zmienić się wilka i pojedziesz na moim grzbiecie- zatrzymał się i lekko uśmiechnął. Widząc moją żałosną minę dodał: " nie będziesz za ciężka ".
W życiu trzeba próbować nowych rzeczy- pomyślałam i zgodziłam się podekscytowana jakbym za chwilę jeździć miała na złotym kucyku posypanego brokatem.
- Ubrania zostawię za krzakami, spakuj je później do plecaka- powiedział idąc w kierunku niewielkich zarośli.
- Ok, a po co je ściągasz?- zapytałam z ciekawości.
- Jak zmienię się w człowieka przydadzą mi się ubrania- posłał mi szczery uśmiech i znikał w gąszczu.Po chwili stał przy mnie czarny wilk z łapką w kolorze brązu, co wyglądało jakby zamoczył ją jako jedyną w błocie. Tak spodobała mi się owa łapa, że zwierzę, a raczej Nikodem machnął łbem w stronę roślin. Szybko podbiegłam pod koszulkę, spodnie, buty ze skarpetami i bieliznę. Pędem wróciłam i przykucnęłam przy plecaku, do którego wcisnęłam złożone ubrania. Buty jak na złość się nie zmieściły, przez co musiałam je trzymać.
Każdy kojarzy chyba, że leniwi ludzie wymyślają ciekawe rzeczy, tak? I się nie mylicie. Sznurówki butów przywiązałam do uchwytu, za który trzyma się plecak. Wilk pochyli się na łapach, a ja nieudolnie starałam się jak najlżej usiąść jak na koniu. Owłosionym i zmutowanym koniu...
Jednak przyznać muszę, że biegł ciszej dzięki poduszkom w łapach, których ewolucja wilkołaków także nie poszczędziła.I tak trzymając najdelikatniej jak potrafiłam futro zmiennokształtnego, po jakiś piętnastu minutach poleciałam jak długa przed zwierzę. Ale nie była to wina Nikodema.
Przed nami w całej okazałości prezentował się chyba zombie.
Tyle, że cały i bez jakichś uszkodzeń czy krwi.
CZYTASZ
Kim jesteś? ✔️
WerwolfTo miała być zwykła wycieczka szkolna, która przerodziła się w koszmar. Zapraszam do drugiej części pt. „Anioł przeszłości".