6. Czy to szantaż?

11.4K 471 4
                                    

Nie puszczając mnie chłopak odwrócił się przez ramię. Puścił, gdy zobaczył kto stoi niecałe dwa metry za nim. Lekko się wychyliłam, aby spojrzeć na nowo przybyłego osobnika. Był to Eric.

To właśnie on mnie uderzył, a teraz wielce ratuje?

- Co chcesz?- zapytałam znudzona w kierunku chłopaka. Teraz byłam pewna. To Te oczy mnie przepraszały.
Wciąż przepełniał je żal i skrucha. Mimo, że chciałam im wybaczyć, coś mi nie pozwalało.
- Myślałem, że potrzebujesz pomocy- powiedział lekko się stresując.
Nie wierzyłam. Tak energiczny i pewny siebie chłopak, teraz był taki...
Niepewny, jakby wrażliwy i opiekuńczy. Czy właśnie taka jest jego druga połowa? Walczył ze sobą od środka.
- Nie będę wam przeszkadzał- powiedział Nicolas poprawiając lekko rozczochrane włosy i miał zamiar odejść, ale chłopak mu przeszkodził. Złapał go za ramię i widocznie je ścisnął. Nie usłyszałam tylko co mu wysyczał w twarz. Odrazu odszedł nie chcąc narażać się chłopakowi.
Wciąż stałam pod drzewem, a w ułamku sekundy chłopak był przy mnie.
Mimowolnie głośno przełknęłam gęstą ślinę.

Stał krok ode mnie, widziałam, że chce się zbliżyć.
- Przepraszam...- słowa, które wyszły z jego ust były nadzwyczaj delikatne i ciche. Totalnie do niego nie pasowały. Wyglądał jak pewny siebie, odważy chłopak, jego sylwetka także dodawała uroku.
- Nie chciałem cię skrzywdzić- mówił trochę głośnej, ale wciąż łagodnie.
- Ale to zrobiłeś- przerwałam mu. Moje całe zaufanie do niego prysło przez jedną rzecz. Choć czułam się jakbym go znała, teraz chciałam nigdy go nie poznać. Wyrzucić z siebie, bo coś mnie do niego ciągnęło. Mimo, że praktycznie go nie znałam. Czy więź mate istnieje? Byłaby chyba jedynym wytłumaczeniem tej dziwniej sytuacji.
- Wybacz mi, proszę- powiedział zbliżając się do mnie, teraz nasze ciała prawie się stykały. Eric odgarnął moje pasmo włosów, które było na mojej twarzy za ucho. Jego dotyk miał coś w sobie, uwalniał dobrą energię i aż prosił, żebym się do niego przykleiła.
Ale nie byłam głupia.
Musiał dostać nauczkę za swój czyn.
- Obiecuję, że już nigdy cie nie skrzywdzę i dopilnuję, żebyś już nigdy nie doświadczyła niczego złego- powiedział chwytając moją dłoń.
- To drugie trudniej będzie ci dotrzymać- powiedziałam zatrzymując się na jego tęczówkach, które wręcz kazały mi wybaczyć.
- I jak wrócimy opowiesz mi o zmianie koloru oczu- powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Jednak wrócisz?- zapytał już odważniej.
Każdy normalny człowiek dawno uciekłby w stronę drogi i złapałby stop'a, ale ja nie byłam normalna i otaczali mnie dziwni osobnicy. Mogłam powiedzieć, że byłam tam jak w domu. Czułam się trzymana w tym miejscu z Eric'em.

- Chcę się spotkać z rodzicami, pewnie zdążyli wezwać z trzydzieści służb specjalnych.
Chłopak zaśmiał się, ale nic nie powiedział.
- Co cię bawi?- zapytałam trochę wkurzona. Postawiłam mu warunek powrotu.
- Nikt nas nie znajdzie- powiedział próbując uciekać wzrokiem od mojego spojrzenia. Puścił moją rękę i wycofał się o kilka centymetrów.
- To znaczy?
- Mamy swoich ludzi w różnych szeregach- powiedział uśmiechając się i ukazując swoje zęby.
- Nie wrócę jeśli mnie do nich nie zawiedziesz, albo nie skontaktuję się z nimi- powiedziałam stanowczo i założyłam ręce na piersi.
- To jest szantaż.
- A ty mnie porwałeś. Ciesz się, że nie uciekłam.- powiedziałam mrużąc oczy.
- To chodźmy, dam ci telefon, ale bez żadnych numerów. Zero informacji o położeniu, zrozumiano?
- Jakbym w ogóle wiedziała gdzie jestem...
Poszliśmy razem w nieznanym mi kierunku, ale byłam pewna, że idziemy dobrze.
- A co robiłaś w lesie skoro nie uciekłaś?- zapytał po chwili ciszy. Mimo zaczęcia rozmowy nie patrzył na mnie, a na trawę.
- Powiedzmy, że coś mnie zatrzymało- powiedziałam zagadkowo. Można było zauważyć jak jego ciało spina się na moje słowa. Nie ukryje przede mną prawdy. Postanowiłam podrążyć temat, mimo tego, że było to ryzykowne.
- A może przez ciebie i kumpli- powiedziałam cichutko, wiedziałam, że słyszał, ale teraz lepiej udawał. Ciekawiło mnie jeszcze jedno, jak on ma taką dobrą orientację w terenie.

Po powrocie od razu rzuciłam się na łóżko. Nie zdziwiłabym się gdyby jutro razem z Nash'em zaczęli mnie wypytywać o czym mówiłam. Potrzebowałam prawdy, mimo, że znałam tego chłopaka od dwóch dni.

Kim jesteś? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz