Zasiedliśmy do stołu i nikt nie wiedział jak i od czego zacząć. Widziałam oceniający wzrok rodziców, choć tata starał się go ukrywać.
Nałożyłam każdemu kawałek ciasta na talerzyk czekając na pierwszy ruch. Jednak każdy tu był dopiero nowicjuszem.- Powiedz nam Eric'u, jakie masz plany na przyszłość, bo nasza córka jest dosyć niezdecydowana.- mama posłała mi lekki, zadziorny uśmiech, czekając na odpowiedź.
- Kształcę się w kierunku zarządzania, ale też późno się zdecydowałem.
- W takim razie ile masz lat?- zapytał pewnie z normalnym uśmiechem kryjąc gdzieś w sobie podejrzenia.
- Dwadzieścia dwa.I cisza. Gryząc powili miękkie ciasto, bałam się, że ktoś to słyszy. Chwilę później pomyślałam, że ubrałam zbyt jasną bluzkę, na której za chwilę pojawią się dwie ciemne plamy. Jakbym miała tylko takie problemy.
- Na którym roku studiu jesteś?.- kontynuował wywiad.
- John, nie piszesz przecież jego biografii, daj spokój. Eric, poczęstuj się, piekłam razem z Melanie.Mama, ona zawsze wyczuwała ten moment, gdy ktoś przekraczał granicę. I może była na tyle spostrzegawcza, aby zobaczyć mój błagalny wzrok. Tata chrząknął coś niezrozumiale. Chyba coś o mnie i zamierzaniu kręcenia filmu pt. Życie.
Brakowało, żeby dodała „pieczone z miłością"- zaśmiałam się w myślach, mimo że widać było na mojej twarzy normalność. A rzadko była normalna. Szczególnie przy ludziach, którzy naprawdę tworzą zabawne sytuacje jak maszyny. Ale odbiorcy są różni, niektórzy wybredni, a inni mają bardzo niskie oczekiwania. Podobnie było ze stresem. Mi robiło się powoli słabo, stukałam paznokciem o blat stołu, a obaj panowie siedzieli spokojnie oparci o krzesło. Sama nie wiedziałam czemu wytwarza mi się tak dużo adrenaliny, a ktoś, kto uczył się na ostatnią kartkówkę dodałby, że mam coś z nadnerczami.Seria pytań została wyczerpana i myślałam, że zostanie zastąpiona nową. Co się nie stało. Za to ktoś miał podchwytliwy plan.
- Mel, pomóż mi sprzątać- powiedziała jakoś nienaturalnie i zabrała się za podnoszenie pustych talerzyków i filiżanek.
Zaczęłam robić to samo, a po chwili, obładowana, ruszyłam do kuchni. Komuś tu szykowała się ściśle tajna rozmowa. Tylko, że przede mną nic nie mogło być zatajone.
- Długo go będzie męczył? Przestraszycie go- szepnęłam do mamy podając jej talerz, gdy byłyśmy przy zlewie.
- Jak chłopak dobry, to wytrzyma- zaśmiała się ukazując zęby, a gdy u mnie uśmiech się nie pojawił, zmywała w ciszy. Wychylając się zza futryny, chcąc cokolwiek usłyszeć, mama złapała mnie za ramię, suchą ręką. Podskoczyłam przez nagły impuls i odwróciłam się gwałtownie.
- Nie musisz o wszystkim wiedzieć, wytrzymaj jeszcze trochę.
Ale ja się nie poddam.Eric
Czułem się jak na kontroli albo przesłuchaniu.
Nie mam pojęcia gdzie ten typ pracował, ale wcześniej chyba jako jakiś tajniak w wywiadzie.Na początku było cicho. Ale, gdy obie lokatorki domu, zniknęły z salonu, zaczęło się.
- Chyba mnie rozumiesz, jako ojciec muszę dbać o dziecko, a zwłaszcza o córkę. Jeżeli przyjdzie do mnie kiedyś z płaczem, to...
- Nie dopuszczę do tego- przerwałem ostro.
Za kogo on mnie miał?! To było pierwsze, co mi przyszło do głowy, drugie było z kpiną, bo co on mi może zrobić. Ale nie podjudzałem, byłem tam pokojowo i starałem się załagodzić sytuację. Moja mate musiała wrócić ze mną i innej opcji nie widziałem. Nie dopuściłbym do tego, wystarczająco dużo czasu byłem sam.
- Jeśli nie sprawiasz jej przykrości, zajmij się, aby nikt tego nie robił- wstał i zaprosił mnie gestem ręki za sobą. Nie wiedziałem gdzie mnie prowadzi, ani w jakim celu, ale posłusznie dotrzymywałem mu kroki w milczeniu.Melanie pomagała zmywać swojej mamie i obie śmiały się gadającymi ze sobą. Szkoda, że ja nie mogłem tak robić już od wielu lat. Zginęli razem. Bardzo urocza historia, tylko nie dla mnie. I mojego brata, którzy zostali osieroceni w tamten dzień. Była tam wtedy pustka i wiedzieliśmy, że czegoś brakuje. Niedaleko Brighton była druga wataha.
Pamiętałem tych drani, pamiętałem kto zabił tych, których kochałem. Mieliśmy się przesiedlić gdzieś daleko, Alfa się nie zgodził. Kiedy doszło do starcia, nie ruszył sam i nie mam na myśli tylko naszego stada. Przy jego boku, stała moja matka. Zawsze pakowała się tam, gdzie nie powinna. Nie chciała, żeby zginął. Żegnać się, i umierać z dala od niego. Musiała mu towarzyszyć. „Jeśli on zginie, odejdę wraz z nim". No i poszła, problem w tym, że nigdy nie wróciła. Słyszałem jak zginęli, mimo że nie chciałem tego słuchać. Ojciec zasłonił mamę przed wilkiem, a podczas, gdy ona się nad nim pochyliła, dostała w plecy. I to nie byle czym, srebrny sztylet wbił się przez kręgosłup uszkadzając kręgi.
Wtuleni między walczącymi.
Spokojni mimo gniewu wokół.
Odchodzili, gdzie nie było odwrotu.Rodzice, tak, miałem jeszcze wspomnienia i w czasie, gdy nie spotkałem mojej mate, żyłem właśnie nimi. I marzeniami.
Zepsułem się w tamtym czasie pogrążając w rozmyślaniach, które nie pomagały, a było gorzej. Musiałem przestać, zacząłem szkolić nowo przybytych do watahy. Jakoś schodziło.
Ale nie mogłem przestać myśleć.
I dzień w dzień było to samo. Wyniszczałem się samotnością i zadręczałem, czy ją w ogóle spotkam. Czy będzie mnie chciała? I przyszedł mój brat, kazał mi wziąć się w garść i mówił coś o obudzeniu. Tak, tylko to nie był sen, a koszmar. A byłem w nim uwięziony. Chciałem krzyczeć, aby mnie wpuszczono do grona realności. Zacząłem szukać jakbym wcześniej tego nie robił.Od nowa.
I jednego z tych beznadziejnych dni, kiedy chciałem się poddać w tej okolicy, a było by to największym błędem, poczułem to coś. Jakby migdały zmieszane z miodem, nie, nie czułem żadnej mięty. Jak to zielsko mogłoby się z nią równać?
Szedłem przebijając się na drugą stronę ulicy, gdzie zapach był wyraźniejszy. Zbliżałem się do przystanku autobusowego, dziko wypatrując mojego przeznaczenia. I los właśnie wystawił mnie na próbę.Chciałem ujrzeć najpiękniej pachnący kwiat, lecz ujrzałem trzmiela śliniącego się na widok mojej róży.
CZYTASZ
Kim jesteś? ✔️
WerewolfTo miała być zwykła wycieczka szkolna, która przerodziła się w koszmar. Zapraszam do drugiej części pt. „Anioł przeszłości".