Pokój dzieliłam z Lavender Brown, Fay Dunbar, Parvati Patil i Hermioną Granger, która ucieszyła się na wieść, że będziemy dzielić razem dormitorium.
Lavender była wysoką dziewczyną o ciemnych blond włosach, niebieskich oczach i jasnej karnacji. Zazwyczaj jej długie, kręcone włosy były spięte w kucyk lub warkocz i nosiła różową opaskę. Często ubierała też różowe ubrania. Lavender należała do wyjątkowo wrażliwych i sentymentalnych osób. Bywała czasem natrętna i irytująca, ale potrafiła rozśmieszyć jak nikt inny.
O Fay wiedziałam niewiele, oprócz tego jak wyglądała. Nie rozmawiałam z nią ani razu, dziewczyna też nie wykazywała szczególnego zainteresowania moją osobą i może to i lepiej. Fay była średniego wzrostu brunetką o niebieskich oczach. Przyjaźniła się z młodszą dziewczyną z naszego domu z którą spędzała całe dnie.
Parvati miała długie czarne włosy i brązowe oczy, dziewczyna miała typową hinduską urodę. Parvati miała siostrę bliźniaczkę Padmę, która była Krukonką. Parvati była najlepszą przyjaciółką Lavender z którą uwielbiała śmiać się z innych i plotkować.
Hermionę poznałam już dawno, ale dopiero mieszkając z nią poznałam prawdziwą Hermionę, inteligentną i pracowitą czarownicę, która walczyła o lepsze traktowanie skrzatów domowych, zakładając WESZ. Często przemęczała się siedząc do późna w bibliotece o czym dowiedziałam się od Harrego. Była troskliwa, odpowiedzialna i często pełniła funkcję głosu rozsądku dla Rona i Harrego.
- Napisałaś już esej na eliksiry? - usłyszałam głos Hermiony obok siebie.
Dziewczyna szukała czegoś w swojej torbie - Tak, skończyłam pisać już wczoraj.
- To dobrze - uśmiechnęła się, odkładając torbę na parapet gdzie siedziałam - Ron i Harry nawet się za niego nie wzięli, rozumiesz? - westchnęła ciężko i zajęła miejsce obok mnie - nie wiem jak oni chcą zdać eliksiry.
- To ich sprawa, Herm - spojrzałam na dziewczynę, która wyglądała na strapioną - nie możesz dbać na siłę o wszystkich.
- Wiem, ale to moi przyjaciele - odpowiedziała dziewczyna.
Naszą rozmowę przerwało przyjście grupki uczniów na której czele stał chudy chłopak o bladej cerze. Jego platynowe włosy były starannie ułożone a chłodne szare oczy wpatrywały się w nas z pogardą. Na wąskich ustach chłopaka igrał szyderczy uśmiech, gdy szedł w naszą stronę.
- Kogo my tu mamy - zaszydził - porąbana szlama Granger - zakpił - gdzie twoi rycerze?
- Nie nazywaj mnie szlamą, Malfoy - dziewczyna zeskoczyła z parapetu stając twarzą twarz z zadowolonym z siebie blondynem.
- A jak do ciebie mówić? - zapytał zaciekawiony - a może Panna Wiem-to-wszystko-Granger?
Dziewczyna zaczerwieniła się ze zdenerwowania a ja zeskoczyłam stając obok niej - Zamknij się, Fretko - spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka - nie znam Hermiony od dawna, ale mogę powiedzieć, że jest jedną z najlepszych przyjaciół jakich miałam, a ty - dźgnęłam go w pierś palcem - obraź ją jeszcze raz a skończysz w skrzydle szpitalnym.
- A niby kim ty jesteś? - zdenerwowany spojrzał na mnie.
- Vivien Snape - odezwałam się z krzywym uśmiechem - mam ci podać numer buta?
Chłopak obok niego zaśmiał się za co oberwał w głowę. Jasnowłosy zmierzył mnie uważnym spojrzeniem i odszedł zostawiając nas w spokoju.
- Dziękuje, Vivien - Hermiona rzuciła mi się na szyję, co mnie zdziwiło. A tak, Gryfoni...
- Nie musisz - uśmiechnęłam się, gdy dziewczyna odsunęła się ode mnie - każdy by tak postąpił - wzruszyłam ramionami.
- Nie, nie każdy - mruknęła a ja usłyszałam wyraźny smutek w jej słowach - oprócz moich przyjaciół nikt nie zwraca uwagi na to jak Malfoy mnie traktuje - wyznała - on nie cierpi nas szlam, według niego zanieczyszczamy Hogwart - prychnęła.
Gdy tylko usłyszałam słowa dziewczyny, poczułam ukłucie w sercu. Przypomniał mi się Tom i jego chore idee, które pewnie doprowadziły go do zguby.
- Rozumiem cię, Herm - uśmiechnęłam się do niej pocieszająco - obiecuję, że ta Fretka da ci spokój.
- Dziękuje, Vivien.
(***)
Po skończonych Eliksirach wychodziłam z lochów. Wyszłam jako ostatnia, ponieważ Snape chciał ze mną porozmawiać. Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z którym niedawno się kłóciłam.
- Co tu robisz? - zapytał a ja go zignorowałam i odwróciłam się - pytałem cię o coś, Snape!
- Nie krzycz na mnie, Fretko - warknęłam na niego - jakbyś nie zauważył chodzimy razem na eliksiry.
- Jak dobrze pamiętam lekcja skończyła się trzydzieści minut temu - chłopak oparł się o ścianę na przeciwko mnie a ja przewróciłam oczami.
- Nie muszę ci się zwierzać.
Chłopak nie odpowiedział, po prostu patrzył na mnie przeszywająco swoimi niebieskimi oczami, które były naprawdę piękne mimo swojego chłodu i dopiero teraz zrozumiałam. Abraxas musiał być jego krewnym.
- Nie przedstawiłem się - chłopak odsunął się od ściany i wyciągnął swoją bladą dłoń w moją stronę - Draco Malfoy.
Spojrzałam na chłopaka, wciąż przytłoczona informacjami. Przytłoczona przeszłością.
- Vivien Snape, ale to już wiesz - mruknęłam, ale nie uścisnęłam jego dłoni.
- Zastanawia mnie co robi ktoś taki w Gryffindorze - chłopak spojrzał na mnie z zainteresowaniem - nie pasujesz tam.
- Nie znasz mnie, Malfoy - prychnęłam.
- To daj się poznać - odparł a ja zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Zapomnij, Hermiona już mi powiedziała jaki z ciebie palant.
Chłopak zamarł a ja nie czekając na odpowiedź odeszłam. Gdy skręcałam wciąż czułam na sobie jego wzrok. Nie rozumiałam dlaczego chłopakowi zależało na przyjaźni ze mną, w końcu byłam Gryfonką. Do tego przyjaciółką szlamy, której nienawidzi.
CZYTASZ
Fallen | t.m.r
FanfictionTo niesamowite, jak miłość może nas nauczyć jak nienawidzić... ________________ Enemies cz II