- To nie rozmowa na dziś, Vivien - uśmiechnął się Dumbledore - pora na ciebie.
- Ale... - zamilkłam, widząc ostrzegające spojrzenie profesora - gdzie będę dziś spać?
Starszy mężczyzna klasnął a przy nim pojawiła się skrzatka. Ubrana była w brązową sukienkę i patrzyła na mnie uważnie swoimi ciemnymi, smutnymi oczami.
- Mrużka zabierze cię do Skrzydła Szpitalnego - powiedział starszy mężczyzna - za kilka dni rozpocznie się rok szkolny, poproszę Hagrida, aby zabrał cię razem z Potterem, Weasleyem i Granger na Pokątną,
- Wspaniałe towarzystwo, dyrektorze - prychnął czarnowłosy, na co zmarszczyłam brwi.
- Severusie, proszę cię - westchnął ciężko Dumbledore, młodszy mężczyzna przewrócił oczami i więcej się nie odezwał - powinnaś odpoczywać, Vivien. - uśmiechnął się do mnie, ale jego uśmiech nie sięgał oczu jak zawsze - Mróżko.
Zanim zdążyłam się pożegnać znów znajdowałam się w Skrzydle Szpitalnym a obok mnie stała skrzatka i mierzyła mnie ponurym spojrzeniem.
- Mogę coś jeszcze dla pani zrobić? - spytała.
- Nie - zaprzeczyłam - mów mi Vivien - dodałam i uśmiechnęłam się do niej a jej ciemne oczy delikatnie zabłyszczały.
- Dobrze, Vivien.
(***)
Czytałam po raz setny dokument wręczony mi przez Dumbledore'a. Starzec przyniósł mi go kilka dni temu, abym wiedziała co powiedzieć, gdy ktoś mnie zapyta o moją przeszłość.
Vivien Snape
Lat 16
Rodzice oddali ją pod opiekę wujka Severusa, gdy w dziewczynie zaniknęły zdolności magiczne.
Westchnęłam i oparłam głowę na miękkiej poduszce. Nie chciałam zmieniać swojej tożsamości, ale Dumbledore uważał to za konieczne a ja nie potrafiłam się mu sprzeciwić.
- Przyszliśmy po Vivien Snape - słysząc swoje imię uniosłam głowę i zobaczyłam trójkę nastolatków.
Pielęgniarka podeszła do trójki z założonymi na piersiach dłońmi - W jakiej sprawie, Potter?
- Dyrektor chciał abyśmy zabrali ją na Pokątną - powiedziała brunetka z lekkim uśmiechem, wręczając jej kartkę a kobieta uważnie ją oglądała.
- Chodź do nas, dziecko - przywołała mnie do siebie a ja podeszłam do nich niepewnie - Granger, Potter i Weasley zabiorą cię na pokątną, ale pamiętaj - spojrzała z ostrzeżeniem na mnie - gdy tylko źle się poczujesz, wracasz!
- Oczywiście - przytaknęłam a ona uśmiechnęła się lekko.
Wyszliśmy a ja czułam na sobie uważne spojrzenie trójki nastolatków.
- Serio jesteś bratanicą Snape'a? - zapytał rudzielec a ja spojrzałam na niego, unosząc brew - nie jesteś do niego podobna.
- Nie jest moim ojcem, nie muszę wyglądać jak on - odpowiedziałam, przewracając oczami.
Rudzielec chciał coś powiedzieć, ale brunet stojący obok go powstrzymał - Uspokój się, Ron - odezwał się chłopak w okularach, wzdychając - Mam na imię Harry - uśmiechnął się lekko, co z wahaniem odwzajemniłam - To Hermiona - wskazał na brunetkę - i Ron - rudzielec prychnął pod nosem i odszedł od nas - nie zwracaj na niego uwagi, czasem tak ma.
Brunetka przez resztę drogi opowiadała nam o książce, którą niedawno kupiła i przypominała mi Lilly. Opowiadała o swoim kocie, który często jej uciekał co przypomniało mi o moim kocie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Harrego.
- Gdzie najpierw chcesz iść, Vivien? - zapytał.
- Do księgarni.
Hermiona ożywiła się słysząc moją odpowiedź - No to chodźmy! - pociągnęła mnie za rękę - pomogę ci wybrać najpotrzebniejsze podręczniki.
- Dziękuję - podziękowałam dziewczynie, ale ta porwała mi moją listę z ręki i uciekła.
Usłyszałam śmiech, na co odwróciłam się spotykając roześmianego Harrego - Powinnaś ją dogonić inaczej wykupi dla ciebie całą księgarnie.
Nie czekając na chłopaka udałam się do miejsca w którym stała Hermiona a dookoła niej walały się książki.
- O tym właśnie mówiłem.
(***)
Od wycieczki na Pokątną całe dnie spędzałam pomagając pielęgniarce w Skrzydle Szpitalnym. Dzisiaj rozpoczynał się rok szkolny a z tym czekał mnie przydział i bałam się, że tiara mogłaby mnie umieścić gdzieś indziej. Ubrana w szatę szkolną stałam przed Wielką Salą wraz z innymi uczniami, czując na sobie ich spojrzenie.
- Vivien! - widok Hermiony uspokoił mnie i zbliżyłam się do dziewczyny - dobrze cię znów widzieć - uśmiechnęła się i przytuliła mnie - Harry i Ron są już w Wielkiej Sali, chodź.
- Boję się, Herm - dziewczyna zmarszczyła brwi - boję się przydziału.
Brunetka pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko - Nie musisz, Vivien - dodała - to tylko dom.
- Ale... - dziewczyna przerwała mi.
- To ty decydujesz kim jesteś, nie określenie domu w którym jesteś - stwierdziła, patrząc na mnie uważnie.
- Dziękuję, Herm - przytuliłam ją - a w którym domu ty jesteś? - dodałam odsuwając się od niej.
- W Gryffindorze, jak Harry i Ron.
Dziewczyna nie czekając na moją odpowiedź wepchnęła mnie do Wielkiej Sali. Pożegnała się ze mną i skierowała się do stołu swojego stołu a ja niepewnym krokiem podążyłam do pierwszorocznych, czym przykułam uwagę innych.
Świetnie.
Usiadłam obok jasnowłosej dziewczyny, która zajęta była bawieniem się jedzeniem niż zwracaniem na mnie większej uwagi.
- Nie jesteś za stara na bycie pierwszoroczną? - zapytała a ja uśmiechnęłam się.
- Możliwe - wzruszyłam ramionami, nie patrząc na nią.
- Nathalie Traver - wyciągnęła do mnie rękę, którą chwyciłam - mam nadzieję, że trafię do Slytherinu a ty?
- Też mam taką nadzieję - westchnęłam a ona zaśmiała się.
- Wysokie oczekiwania rodziców? - pokiwałam głową, nie chcąc się jej tłumaczyć - znam to, mój ojciec nie będzie chciał mnie widzieć, gdy trafię do Gryffindoru.
Zamarłam, jak można być tak okrutnym.
- Nie rób takiej miny - uśmiechnęła się - jest jak jest - przewróciła ciemnymi oczami - nawet się nie przedstawiłaś.
- Vivien Snape - rzuciłam krótko a ona spojrzała na mnie zaskoczona.
- Nie wiedziałam, że Snape ma dziecko - wybuchnęła śmiechem.
- Jest moim wujkiem.
Dziewczyna pokiwała głową - Coś go chyba nie lubisz.
- Znam go od niedawna - westchnęłam a ona zaciekawiona spojrzała na mnie - moi rodzice nie utrzymywali z nim kontaktu.
- Smutna historia - powiedziała, choć widać było, że w ogóle się tym nie przejęła.
Gdy w końcu przyszła moja kolej powoli podeszłam do kobiety, która założyła mi ponownie Tiarę Przydziału na głowę.
- Znowu się widzimy Vivien - odezwała się tiara a ja nie byłam w stanie odpowiedzieć - ale tym razem mam dylemat - wyznała tiara - nadal czuję w tobie tą samą ambicję i spryt co kiedyś, ale - przerwała a moje serce podskoczyło - ale muszę zmienić teraz twój przydział, Vivien.
- Nie, proszę - błagałam - tylko nie to.
- GRYFFINDOR!
CZYTASZ
Fallen | t.m.r
FanfictionTo niesamowite, jak miłość może nas nauczyć jak nienawidzić... ________________ Enemies cz II