Od kilku dni przebywałam z Draconem i Lukiem w letniej rezydencji Malfoy'ów do której rodzice blondyna rzadko zaglądali, ponieważ matka Draco wolała mieszać niedaleko siostry. Siedziałam obok Luke'a, który czytał jedną książkę o smokach a ja zerkałam mu przez ramię na ilustrację przedstawiające piękne stworzenia.
Mężczyzna zirytowany odłożył książkę na kolana i spojrzał mi w oczy, gdy opierałam się na jego ramieniu - Skoro chciałaś przeczytać tą książkę mogłaś powiedzieć - wysyczał i rzucił we mnie książką, która uderzyła mnie w głowę.
- To bolało! - krzyknęłam, na co chłopak się uśmiechnął złośliwie.
- Miało - wzruszył ramionami, nie przejmując się moimi słowami.
Odłożyłam książkę na stolik, po czym złapałam za leżącą za mną poduszkę i rzuciłam nią w chłopaka, który dostał nią prosto w twarz. Luke siedział oniemiały dobre kilka minut, złapał poduszkę i rzucił nią we mnie, ale zaskoczona nie zdążyłam zrobić uniku. Nie zdążyłam złapać następnej a chłopak już rzucał dwoma kolejnymi. Znalazłam bezpieczne schronienie za fotelem i co jakiś czas wystawiałam głowę, ale chłopak rzucał we mnie poduszkami a ja zbierałam te, które były niedaleko mnie i rzucałam w niego. Naszą bitwę przerwało wejście Draco.
- Nawet nie chcę wiedzieć co tu się dzieje - powiedział i usiadł na fotelu za którym się chowałam, po chwili mogłam usłyszeć kroki i zostałam uderzona poduszką - jesteście niepoważni.
(***)
Wyszłam do ogrodu, gdzie siedział blondyn czytając Proroka Codziennego.
- Dlaczego go unikasz? - zapytałam chłopaka siadając naprzeciwko niego na jednym z foteli.
Chłopak zignorował moje pytanie na co westchnęłam - Jeśli w lochu wydarzyło się coś o czym chcesz porozmawiać... - zaczęłam, ale wzrok blondyna kazał mi zamilknąć.
- Dziękuje ci, że pomogłaś nam uciec - zaczął po chwili, starannie dobierając słowa - cieszę się też, że wróciłaś - uśmiechnął się lekko - ale...wiem, że on po ciebie wróci. Nie da ci odejść.
Zmarszczyłam brwi - Dlaczego tak uważasz? - zapytałam a chłopak prychnął.
- Nie wiesz co się działo po tym jak odeszłaś - blondyn odłożył Proroka i potarł jasną, dłonią twarz - Czarny Pan wpadł wtedy w szał - mruknął cicho - myślałem, że mnie zabije, ale wyszedł zostawiając twoje ciało w celi naprzeciwko naszej, kilka dni miałem koszmary o tym jak umierasz i nie mogę cię ocalić a potem budziłem się patrząc w twoje martwe oczy. Naprawdę miałem dość.
Spojrzałam na chłopaka a w moich oczach pojawiły się łzy, ponieważ dotarło do mnie, że to moja wina.
- Nie musisz jej mówić o czymś co nie jest jej winą - zza moimi placami stanął Luke a jego dłonie ułożyły się na moich ramionach - to co tam przeżyliśmy to przeszłość, smutna, ale przeszłość.
Blondyn pokiwał głową, ale widziałam w jego oczach, że słowa starszego chłopaka nie do końca go przekonały.
- Chodźmy do środka, robi się zimno - powiedział po dłuższej chwili brunet, wciąż mając na moich ramionach dłonie - ty też, Malfoy.
(***)
Wieczorem usiadłam na łóżku, napotykając rzeczy, które matka Dracona dostarczyła nam niedawno z dworu Toma. Zaskoczona natknęłam się na medalion, który dostałam od Draco i uśmiechnęłam się, ponieważ nie sądziłam, że Tom odda mi go tak po prostu, ale najbardziej zdziwiłam się, gdy na samym dnie kuferka natknęłam się na medalion, który dostałam od Riddle'a.
Uniosłam go naprzeciwko swoich oczu i uśmiechnęłam się widząc znajomego węża, który wygięty był w kształt litery S.
- Medalion Salazara Slytherina - wyszeptałam do siebie, przejeżdżając po nim dłonią - ale co ty tu robisz?
Medalion powinien leżeć w wierzy Gryffindoru, jak reszta moich rzeczy, które znajdowały się teraz w pokoju. Czy tak Tom chciał dać mi do zrozumienia, że się poddaje? Że mogę zacząć od nowa?
CZYTASZ
Fallen | t.m.r
FanfictionTo niesamowite, jak miłość może nas nauczyć jak nienawidzić... ________________ Enemies cz II