Spędzałam czas z Draco ucząc się, kiedy do jego pokoju wpadła śnieżnobiała sowa. Chłopak zaskoczony przyjął list, podał jej przekąskę i pozwolił odpocząć po długim locie. Gdy Malfoy nie odzywał się dłuższą chwilę, postanowiłam zajrzeć mu przez ramię, ale ten zerwał się z miejsca, po czym podał mi list.
- Wiedziałem, że tak będzie - powiedział a jego twarz pobladła.
Spojrzałam na skrawek Proroka Codziennego i list, który mi podał.
Voldemort atakuje Hogsmeade!
Wiedziałam, że Tom zabijał ludzi, ale czytanie o nim jako Voldemorcie, który był sprawcą śmierci tysiąca osób powodowała u mnie mdłości i to uświadomiło mi, że odejście od Riddle'a było właściwą decyzją, nie ważne, że uczucie, które do niego żywiłam wciąż się tliło.
- Słuchasz mnie? - usłyszałam głos zirytowanego Dracona, na co uniosłam głowę.
- Tak, przepraszam - powiedziałam cicho - po prostu...jestem wstrząśnięta.
- Rozumiem.
Zamilknęliśmy na dłuższą chwilę po czym bez zastanowienia powiedziałam.
- Muszę się z nim spotkać.
Blondyn spojrzał na mnie jak na wariatkę - Żartujesz w tej chwili, prawda?
- Nie sądzę - mruknęłam - po prostu...ja czuję, że powinnam z nim wyjaśnić kilka spraw.
- I doszłaś do tego teraz? - prychnął chłopak - jesteś niepoważna.
Wywróciłam oczami - Jeśli poprawi ci to samopoczucie pójdę z Lukiem - powiedziałam, ale chłopak zmrużył oczy.
- Dlaczego z nim?
- Ponieważ wiem, że nie jesteś tam bezpieczny - wyjaśniłam, siląc się na spokojny ton głosu - a szczególnie w towarzystwie Toma.
- A niby ty jesteś?
- Nie zachowuj się jak dziecko.
- Rób co chcesz - blondyn wzruszył ramionami - nie przychodź tylko do mnie po pomoc, gdy Luke cię zdradzi.
Zanim odpowiedziałam Dracon wyszedł głośno trzaskając przy tym drzwiami a ja wypuściłam z siebie głośne westchnięcie, ponieważ nie chciałam się kłócić z przyjacielem, ale chęć zobaczenia Toma była silniejsza. Chęć wytłumaczenia wszystkiego była teraz na pierwszym miejscu, miałam nadzieję, że moja wiara w Luke'a mnie nie zawiedzie.
(***)
Półtora tygodnia później wraz z Lukiem za pomocą świstoklika dostaliśmy się w okolicę Riddle Manor, na twarzy Luke'a widziałam niepokój i nie dziwiłam mu się, ponieważ sama bałam się spotkania z Tomem. Bałam się, że znów trafię do lochów.
- Jesteś pewna tego co robisz, aniele? - zapytał a ja posłałam mu zaskoczone spojrzenie.
- Jak mnie nazwałeś? - na policzkach chłopaka pojawiły się urocze rumieńce, na co delikatnie się uśmiechnęłam.
- Wtedy w lochu pojawiłaś się jak anioł - zatrzymał się i spojrzał na mnie, przekrzywiając głowę - myślałem, że umarłem.
Spojrzałam na niego zaniepokojona - Nie martw się, wszystko będzie dobrze - dotknęłam jego dłoni a chłopak ją delikatnie ją uścisnął.
Szliśmy dalej w stronę dworu, kiedy zza muru wyszła najbardziej przerażająca kobieta na świecie - Bellatrix Lestrange.
- Kogo my tu mamy - zachichotała wesoło - zabawka naszego Pana wróciła i to do tego ze zdrajcą.
Zanim kobieta zdążyła coś zrobić Luke rzucił na nią Drętwotę i Silencio, patrzyłam jak kobieta patrzy na bruneta z żądzą mordu w oczach, ale chłopak złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę wejścia do Dworu.
Korytarz był opustoszały co było dziwne, ponieważ zazwyczaj jakiś Śmierciożerca kręcił się tutaj patrolując swój teren, ale teraz nikogo nie było, co świadczyło o zebraniu.
- Mówiłem ci, że to zły pomysł.
- Muszę z nim porozmawiać - powiedziałam i pociągnęłam w stronę salonu, skąd słychać było głos Toma i ojca Dracona Lucjusza.
Niewiele myśląc weszłam do środka, czym zaskoczyłam oboje mężczyzn, którzy stali pochyleni nad jakąś mapą, która zeszła na dalszy plan.
- Chcę z tobą porozmawiać - oznajmiłam, ale Tom nadal stał w miejscu, gdy Lucjusz opuszczał pomieszczenie a ja weszłam do środka, zamykając drzwi.
- O czym chcesz rozmawiać? - zapytał, opierając się o stół, na którym znajdowała się mapa.
- Może o medalionie, który mi podarowałeś? - wyciągnęłam medalion Slytherina z torby i podałam go chłopakowi, który nieoczekiwanie się spiął - jak go zdobyłeś?
- To moja sprawa, Boyer - uciął.
- Dlaczego nigdy nie chcesz odpowiadać na moje pytania? - spojrzałam w jego oczy, które były teraz niebieskie, chłopak nie odwrócił wzroku tylko wpatrywał się w moje - dlaczego raz nie możesz dać mi normalnej odpowiedzi?
Brunet podszedł do mnie bliżej, na co moje serce zamarło - Dobrze, zapytaj mnie o cokolwiek - powiedział spokojnie.
- Dlaczego...
Zanim zdążyłam dokończyć swoje pytanie, chłopak delikatnie złapał moją twarz w obie dłonie, zbliżył się i pocałował.
CZYTASZ
Fallen | t.m.r
FanfictionTo niesamowite, jak miłość może nas nauczyć jak nienawidzić... ________________ Enemies cz II