Kiedy prawda wychodzi na jaw...

593 45 7
                                    

Kolejny dzień spędziłam w bibliotece tym razem siedząc nas pracą domową z transmutacji, która nigdy nie była moją mocną stroną. Hermiona obiecała pomóc mi z tym przedmiotem, ale Ron wyciągnął ją do Hogsmeade na randkę i cieszyłam się, że w końcu odważył się to zrobić.
- Kogo moje oczy widzą - moje myśli rozproszył najbardziej irytujący głos na świecie. Malfoy - Snape, bez obstawy świętego Pottiego, Szlamy lub Wieprzleja.
- Odwal się, Malfoy - powiedziałam zamykając książkę i sięgając po kolejną - nie mam czasu na twoje zaczepki.
- Chce tylko porozmawiać - uniósł obronnie ręce, na co wywróciłam oczami.
- To o czym chcesz porozmawiać?
Chłopak zajął miejsce naprzeciwko mnie i po dłuższej chwili zaczął mówić.
- Wiesz, że Snape ogłosił projekt z eliksirów i wraz z Zabinim i Nottem zgłosiliśmy się do niego, ale tak się składa,że potrzebne są nam dwie osoby z innego domu - mruknął chłopak a ja pokręciłam przecząco głową - poczekaj zanim coś powiesz, nagrodą jest staż u samego mistrza eliksirów - ekscytował się chłopak - możemy dużo się nauczyć.
- Czyli chcesz żebym dołączyła do tej waszej grupy? - zapytałam a chłopak szybko przytaknął - a druga osoba? Kto to?
Chłopak zagryzł nerwowo wargę, ale odpowiedział - Chciałbym żebyś poprosiła ze mną Granger.
Spojrzałam na niego i wybuchnęłam śmiechem za co otrzymałam karcące spojrzenie bibliotekarki.
- Zapomnij, Hermiona się na to nie zgodzi - pokiwałam rozbawiona głową - po tym wszystkim co jej zrobiłeś ty chcesz ją jeszcze prosić o pomoc. Jesteś śmieszny, Malfoy.
Blondyn zacisnął dłonie w pięści, odsunął krzesło po czym wstał - Poprosiłem cię o pomoc bo wydawałaś się inna od tych bezmózgich Gryfonów, ale najwidoczniej jesteś jak samo głupia jak oni - warknął i odszedł, zostawiając mnie z zaskoczoną miną.
Gdy ocknęłam się z chwilowego szoku, wróciłam do czytania książki, której lekturę przerwał mi Ślizgon.

(***)

- Czyli zaproponował ci udział w projekcie z eliksirów? - zapytała Hermiona a ja przytaknęłam - i ty odmówiłaś?
- Tak, w końcu to Malfoy - odpowiedziałam, słysząc ciche westchnienie dziewczyny - sama mówiłaś, że nie jest dobrym człowiekiem.
- Tak, ale gdybyście wygrali? - dozewczyna usiadła obok mnie a ja zmarszczyłam czoło - każdy marzy o takim kursie.
- Ja na przykład nie - do naszej rozmowy wtrącił się Ron, który siedział w przeciwnym kącie pokoju i wyjadał słodycze z kuferka Hermiony - i zgadzam się z nią - wskazał na mnie brudnym od czekolady palcem - Fretce nie można ufać, to Ślizgon.
Wywróciłam oczami na argument rudzielca - A co ma jego dom do tego?
- Wszystko, Snape - prychnął - ze Slytherinu wychodzą same Śmierciojady, zresztą twój kochany wujek to czysty dowód.
- Odpieprz się od niego, Weasley - warknęłam wstając z miejsca - nic o nim nie wiesz.
- Sam fakt, że spiskuje z tą gadziną mi wystarczy - prychnął.
Słysząc słowa wypowiedziane przez chłopaka poczułam silny przypływ złości i nie panując nad sobą uderzyłam rudzielca prosto w nos.
- Coś ty zrobiła! - krzyknął, łapiąc się za nos z którego leciała krew - zobaczysz, Dumbledore o wszystkim się dowie!
- Uspokój się - Hermiona próbowała podejść do swojego chłopaka, ale on wyszedł zostawiając nas same.
- Co ja zrobiłam...- wyszeptałam, czując, że moje nogi odmawiają posłuszeństwa i potrzebuje usiąść.
- Spokojnie, Viv - powiedziała Hermiona, siadając obok mnie - należało mu się, nie powinien obrażać profesora Snape'a.
Kiwnęłam głową, ale wiedziałam, że to nie dlatego się zdenerwowałam, uderzyłam go tylko dlatego, że obraził Toma i wiedziałam, że Dumbledore miał rację, że moja miłość do niego kiedyś mnie zgubi. O ile już tego nie zrobiła.
- Vivien, słuchasz mnie? - odezwała się brunetka obok mnie.
- Tak - przytaknęłam, choć zupełnie nie wiedziałam o czym mówiła przed chwilą dziewczyna.
- Powiesz mi co to jest? - Hermiona trzymała w dłoni medalion i patrzyła na mnie zaciekawiona - jeśli dostałaś to od jakiegoś Ślizgona, to śmiało. Nie będę cię oceniać.
Zastanawiałam się dłuższą chwilę czy powiedzieć dziewczynie prawdę czy po raz tysięczny okłamać, ale nie potrafiłam, gdy patrzyła na mnie tym przeszywającym wzrokiem, po  prostu potrafiłam nie wyznać jej prawdy. Zasłużyła po tym wszystkim na szczerość z mojej strony.
- Tak, dostałam go od Slizgona - odpowiedziałam a dziewczyna pokiwała wolno głową.
- Od Malfoy'a? - zapytała a ja zachłysnęłam się powietrzem.
- Na szczęście nie - zaprzeczyłam szybko - skąd ci przyszło do głowy, że mogłam coś od niego dostać?
- Podobasz mu się - powiedziała zwyczajnie dziewczyna a ja wytrzeszczyłam oczy - o tym porozmawiamy potem. Od kogo to masz?
- Od dawnego znajomego - wzruszyłam ramionami, na co dziewczyna westchnęła - dostałam to od Toma Riddle'a.
- Kogo? - dziewczyna spojrzała na mnie w szoku - on... przecież on był właścicielem dziennika, który na drugim roku opętał Ginny! - wykrzyknęła a ja zmrużyłam oczy - on musi mieć osiemdziesiąt lat i pewnie para się czarną magią, ale skąd ty go znasz?
Dziewczyna odsunęła się ode mnie i widziałam jak chwyta po swoją różdżkę, która schowana była w rękawie szaty.
- Chodziłam z nim do szkoły - wyznałam - i nie cofnęłam się w czasie lub jak pewnie teraz myślisz, nie jestem jego przyjaciółką, wręcz przeciwnie. On mnie nienawidzi i to moja wina.
Brunetka przyglądała się mi długą chwilę - Skoro nie masz szesnastu lat, to ile masz tak naprawdę i kim jesteś?
- Nazywam się Vivien Boyer i umarłam w skutek źle rzuconej klątwy. A co do lat, naprawdę jestem szesnastolatką, ponieważ w miejscu gdzie dotychczas przebywałam nie liczono czasu ani tym bardziej lat.
- Kto przywrócił cię do życia? - pytała zaciekawiona dozewczyna.
- Zerwałam kwiat rosnący na środku ogrodu do którego często zaglądałam z przyjaciółkami. Ten kwiat zabrał mnie tutaj, ale odebrał magię, coś za coś.
- Czyli twoje przyjaciółki tam zostały?
Na samo wspomnienie dziewczyn moje serce zabolało a oczy niebezpiecznie załzawiły. Nie lubiłam o nich mówić.
- Tak - przytaknęłam smutno - Dumbledore powiedział, że zrywając ten kwiat skazałam się na wieczność tutaj, co równa się tym, że już więcej ich nie zobaczę.
Dziewczyna objęła mnie a ja wtuliłam się w nią.
- Ale dlaczego akurat nasz świat?
- Dumbledore uważa, że mam jakąś ważną misję do spełnienia - wywróciłam oczami - ja jakoś tego nie widzę.
Dziewczyna przytuliła mnie mocno i szepnęła - Będzie dobrze.

Fallen | t.m.rOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz