Otworzyłam niechętnie oczy czując tępy ból w okolicach skroni. Gdy tylko je otworzyłam pożałowałam swojej decyzji, ponieważ oślepiło mnie jasne światło a do uszu dobiegł śmiech dzieci. Niepewnie podniosłam się z posłania na którym leżałam i zdziwiłam się widząc pokój w którym się znajdowałam, ponieważ coś w głęboko mnie mówiło mi, że kiedyś tu byłam. Ciemne ściany, meble i komplet ubrań przewieszone przez oparcie krzesła i wtedy do mnie dotarło. Zasłoniłam usta ręką, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, ponieważ tylko raz widziałam ten pokój w domu cioci i nigdy nie zaglądałam do niego, ponieważ nie ufałam jego właścicielowi.
- Widzę, że się obudziłaś - odezwał się melodyjny głos a ja zadrżałam, ponieważ to nie był głos Nathana, ale Niny.
- Co ty tu robisz? - zapytałam dziewczynę cicho, ale ona tylko usiadła obok mnie a w jej ręku znajdowała się różowa róża - dlaczego tu jesteśmy?
Ciemnowłosa spojrzała na mnie i położyła na moich nogach dwie róże, tę którą zerwałam w ogrodzie i tą białą.
- Tom rzucając w ciebie Avadą zniszczył... - dziewczyna spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach - ostatnią część magi, która w tobie istniała - zamarłam słysząc słowa dziewczyny.
- Już nie odzyskam magii? - powiedziałam, patrząc na dziewczynę załamana, ale ona tylko przytaknęła - Musi być jakiś sposób, musi...
- Przykro mi, Viv - dziewczyna uśmiechnęła się smutno i zagarnęła mnie w swoje ramiona - ale to nie koniec - odsunęła mnie po chwili - muszę ci powiedzieć o czymś jeszcze.
Patrzyłam na nią tępo a ona kontynuowała - Jak widzisz znajdujesz się w swoim dawnym domu - powiedziała rzeczowo dziewczyna - nie możesz już umrzeć tak jak kiedyś, więc za każdym razem, gdy ktoś rzuci na ciebie klątwę zabijającą lub w jakiś inny sposób odejdziesz z tamtego świata wylądujesz właśnie w tym domu, ponieważ do tego miejsca przywiązała się twoja dusza - pokiwałam głową a dziewczyna mówiła dalej - jak widzisz przyniosłam ze sobą róże - wskazała na kwiaty, które ze sobą przyniosła - one ci pomogą - wyjaśniła - biała odeśle do za światów, gdzie będziesz ze mną i Lilly, tam gdzie należysz - uśmiechnęła się delikatnie - a czarna - skrzywiła się - powrócisz do Toma, który cię zabił.
Wpatrywałam się w dwie róże i z wahaniem złapałam za jedną z nich, zanim zasnęłam mogłam poczuć delikatny jak dotyk skrzydeł motyla pocałunek na czole i w końcu odpłynęłam.
Draco
Siedziałem w celi, którą dzieliłem z Lukiem który wyglądał jakby wpadł pod Ekspres Hogwart i wciąż nie mogłem uwierzyć, że kilka godzin temu w celi na przeciwko Czarny Pan zabił dziewczynę w której się zakochałem. Moją pierwszą miłość. Oparłem głowę o kraty i miałem ochotę płakać, ale z całej siły hamowałem łzy, nie chciałem żeby Luke widział mój moment słabości.
- Co tak stoisz, Malfoy? - zapytał brunet, leżąc pod ścianą trzymając się za bolące żebra - dama twego serca cię opuściła? - zaśmiał się gardłowo a na jego twarz wstąpił złośliwy uśmiech - wolała naszego pana, co?
- Zamknij się! - warknąłem i podszedłem do niego kulejąc na prawą nogę - nic nie wiesz...
Brunet zmrużył oczy i przyglądał mi się z dołu - To gdzie jest teraz twoja księżniczka teraz? Gdy nas torturują, co?
Spojrzałem na niego zbolałym wzrokiem i wyszeptałem - O-ona nie żyje.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony i jakby zbity z tropu - Jak to nie żyje?
Westchnąłem, siadając na zimnej podłodze obok Luke'a, który wydawał się być naprawdę przejęty wiadomością o śmierci Vivien. Zachęcony przez bruneta opowiedziałem co zdarzyło się w celi na przeciwko, kiedy ruszyliśmy mu na ratunek.
Vivien
Obudziłam się w czyimś ogrodzie, w ustach miałam pełno trawy, włosy były splątane a ciało obolałe. Z trudem podniosłam się z ziemi, wyplułam trawę i rozejrzałam się dookoła. Zamarłam, ponieważ znajdowałam się w ogrodzie Voldemorta a w moją stronę pełzła Nagini.
CZYTASZ
Fallen | t.m.r
FanfikceTo niesamowite, jak miłość może nas nauczyć jak nienawidzić... ________________ Enemies cz II