Co?

6.7K 407 87
                                    

SCOTT

W końcu mu to powiedziałem! Boż... Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Bo przecież... Jak możne skrzywdzić takiego aniołka jak on!? Toż to bóstwo! Z braku powietrza oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.

- Kocham cię Alex i tego nie zmienię. Nie pozwolę byś znów cierpiał.- przytuliłem go do siebie.

- Ja też.- wyszeptał w mój bark.

- Hmm? Co?

- Ja też.- powiedział troche pewniej.

- Ale... Co "Ja też"?- specjalnie sprowokowałem go do powiedzenia tego.

- Ciebie kocham.- żeby to usłyszeć trzeba by było mieć aparat słuchowy! On to potrafi być cichy!

Odepchnąłem go od siebie i położyłem na kanapie. Ręce ułożyłem po bokach jego głowy.

- Powtórz- powiedziałem poważnym głosem.

- Co?

- Powtórz.- spojrzał na mnie z niezrozumienie w oczach. Wywróciłem oczami.- To co przedtem mi powiedziałeś.

Alex zaczerwienił się jak dojrzały pomidorek. Wyglądał tak uroczo! Tak Kawaiii! Zakrył rękami swoją twarz. Ojojoj mój wstydzioszek! Zabrałem ręce z jego twarzy ,co nie było prostym zadaniem ,bo opierał się jak nie wiem co! On to ma siłę! Trzymałem jego ręce za nadgarstki po bokach jego głowy.

- Alex nie musisz się mnie bać- zaśmiałem się.

- Ja się nie boję...- próbował zrobić naburmuszoną minę ,ale mu nie wyszło.- Ja po prostu nie umiem mówić takich rzeczy.- spóścił wzrok na dół.- To zbyt zawstydzające.

Znów się zaśmiałem. Jak wyznawanie miłości może być zawstydzające?

- Kruszynko...- spiorunował mnie wzrokiem. Chyba częściej będę tak mówił.- Mówienie "Kocham cię" nie jest zawstydzające.

-  A dla mnie jest!

- Heh... Jeżeli mi to powtórzysz to cię puszczę.- uśmiechnąłem się chytrze.

ALEX

Zacisnąłem usa w wąską kreskę. Nie ma mowy bym to powiedział gdy on się tak uśmiecha i patrzy mi w oczy! Za bardzo się wstydze! Ale mnie nie póści jak mu nie powiem... Kurwa! Nooo~ dlaczego wszystko jest przeciwko mnie! Heh... Prędzej czy później bym musiał mi to powiedzieć...

Wziąłem głęboki wdech.

- Kocham cię.- powiedziałem i zamknąłem oczy. Usłyszałem tylko donośny śmiech. Otworzyłem jedno oczko i spojrzałem na Scott'a.

- Powiedziałeś to tak jakbym miał cię zabić!- teatralnie otarł niewidzialną łezkę ,która wytworzyła się na skutek śmiania się ze mnie.

Zrobiłem minę złego buldoga ,ale wyszedł mi cziłała ( mój polish is perfekt 👌) .

Zszedł ze mnie i usadowił mnie na swoich kolanach tyłem do niego.

- Wiesz ,że i tak musisz mi opowiedzieć o swoich rodzicach?- oczywiście ,że wiem! Bo po co by mnie nadal tu trzymał...

Pokiwałem głową na tak.

- Powiesz mi teraz czy... Chcesz z tym poczekać ,aż będziesz gotowy i wtedy mi powiesz.

- Chce z tym poczekać...

Reszte dnia spędziliśmy na wygłupianiu się i przytulaniu. Scott zrozumiał ,że nie które tematy są dla mnie bolesne i to zaakceptował. I tak. Jesteśmy parą. W sumie...cieszę się ,że to się tak potoczyło ,że go spotkałem ,że zgodziłem się na korepetycje ,że wogóle został ze mną gdy go potrzebowałem. Cieszę się ,że jest ze mną...

Bo tak muszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz