Nie.

5.5K 300 49
                                    

ALEX

Dziś mam już wrócić do pracy ,ale tak jak obiecałem Scott'owi rzucę tą prace i znajdę sobie nową ,lepszą. Jestem już po zajęciach lekcyjnych i w połowie drogi do klubu. Ciekaw jestem czy mój szef nie będzie miał nic przeciwko ,że się zwalniam i czy nie zrobi mi jakiejś awantury.

Stałem już przed drzwiami ,chciałem nacisnąć klamkę ,ale powstrzymał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnąłem telefon z kurtki i włączyłem go.

Scottuś💕😘❤

Uważaj na siebie kruszynko😘😘💕

Uśmiechnąłem się ponuro. Mam złe przeczucia co do tej rozmowy...

Gdy wszedłem do środka od razu ruszyłem w stronę gabinetu szefa. Zapukałem do drzwi i po usłyszeniu "proszę" wszedłem do środka. Zastałem tam większy bałagan niż przedtem. Po podłodze walały się papiery ,pieniądze i jakieś zabawki erotyczne.

- Dzień dobry szefie.- powiedziałem niepewnie.

- Ahhh...- podniósł wzrok z nad papierów ,który leżały na biurku.-To ty Alex.- uśmiechął się.- Jak miło cię widzieć. Przepraszam cię ,ale nie mam teraz czasu na rozmowy. Idź się przebrać dziś masz do obsłóżenie 3 klientów ,2 tańce na rurze dla specjalnych gości i licytacje.- powrócił do swojego poprzedniego szperania w kartkach.

- Nie.-odparłem.

Szef znów spojrzał na mnie z pod łba. Jego mina wyrażała zdziwienie.

- Jak to "nie". Idziesz tam i już. Jak szybko się uwiniesz to szybciej wyjdziesz.- znów spojrzał na papiery ,a potem na mnie.

- Kiedy ja nie chce.

- Jak to nie chcesz!?- podniósł się z krzesła z krzykiem.- Masz robić to co ci każe ,albo żadnej wypłaty nie dostaniesz! Służysz mi jako dziwka do pieprzenia! Nie masz prawa głosu!- przeszły mnie zimne dreszcze. Jeszcze nigdy nie był taki wściekły.

- Zwalniam się.- powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia aby jak najszybciej wrócić do Scott'a.

- WRACAJ TUTAJ DZIWKO!!!- wykrzyczał za mną.

Wybiegłem z korytarza i pognałem do drzwi wejściowych byle by tylko stąd wyjść jak najszybciej. Słyszałem wrzaski za sobą tego człowieka. Przebiegłem przez ulicę i bocznymi drużkami pobiegłem w stronę parku. Miejsce gdzie jest dużo ludzi. Oby mi ktoś pomógł... Niestety znając moje szczęście wpadłem na kogoś. A tym kimś był...

-----------------------------------------------------------

Maraton czas rozpocząć!

1/5.

Bo tak muszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz