Rozdział 2

4.9K 175 9
                                    

Rozdział sprawdzony - 04.09.2019

- Ale doktorze, naprawdę już wszystko okej. - próbowałam przekonać lekarza, że już mi nic nie jest, ale na marne. Co prawda jeszcze trochę mnie bolała głowa, ale wzięłam tabletki i zaraz powinno być lepiej.

- Dobrze, ale wychodzi pani na własne żądanie. Jakby coś się działo to proszę przyjść. - dał mi papiery, które podpisałam i udałam się do wyjścia. Teraz muszę pojechać do hotelu, w końcu byliśmy w Australii.

- Majka! - Bieniek i Kochanowski od razu jak mnie zobaczyli to podbiegli do mnie. Jeszcze ich musiałam się pozbyć. - Wszystko w porządku? Boli cię głowa? Potrzebujesz czegoś?

- Ej, spokojnie. Wszystko dobrze, lekarz powiedział, że mogę już iść. - uśmiechnęłam się do niego. Mam nadzieję, że nie wyda się moje drobne kłamstwo. - A wy idźcie świętować. Przecież jesteście w finale.

- Przełożyliśmy to. Chłopaki i tak byli zmęczeni.

- To w takim razie przydajcie się na coś i odwieźcie mnie do hotelu. Nie mam pojęcia gdzie jestem. - moja orientacja w terenie była zerowa, więc musiałam zdać się na nich.

- Jesteśmy do twojej dyspozycji. W jakim się zatrzymałaś hotelu? - on pyta serio czy mi się tylko wydaje? Nie wierzę, że jest takim idiotą.

- W 381 Cremorne.

- O! To tam gdzie my! - czasem brak mi na niego słów.

- Powiedz jak ty na to wpadłeś? To chyba logiczne, że jest w tym samym hotelu. - no wreszcie odezwał się Kuba. - Taksówka jest przed szpitalem, więc jedźmy.

Całą trójką wyszliśmy przed szpital i wsiedliśmy do taksówki. Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie, nikt się nie odzywał. Było słychać jedynie radio w aucie. Atmosfera była napięta i każdy z nas to odczuwał.

Po czterdziestu minutach byliśmy pod hotelem i każde z nas udało się w swoją stronę. Szłam do mojego pokoju, zastanawiając się czy coś stało się z moim aparatem. Jakbym go zniszczyła, to przecież mogę ponieść ogromne koszty, a tego nie chcę. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżko. Głowa już przestała mnie boleć. Chociaż tyle dobrego. Wstałam i poszłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Wchodząc pod ciepły strumień wody, myślałam o całej tej dzisiejszej sytuacji. Nie wiem czemu, ale moje myśli powędrowały do Kuby Kochanowskiego. Próbowałam go jakoś wyrzucić z mojej głowy, ale na marne. 

Wyszłam spod prysznica i usłyszałam głośne walenie do drzwi. Szybko ubrałam szlafrok i pobiegłam zobaczyć, kto się do mnie dobija.

- Maja?! Czemu nie otwierałaś? Myślałem, że zemdlałaś. - Kochanowski wszedł do mojego pokoju jak tornado i gadał jak opętany. - Dobrze, ze jednak jesteś cała. Czemu nie otwierałaś? Dwadzieścia minut tu stałem!

- Brałam prysznic. Nie słyszałam, żeby ktoś pukał. Po co przyszedłeś? - byłam trochę skrępowana, przecież stałam przed nim tylko w szlafroku. On dopiero teraz to zauważył.

- Chciałem cię przeprosić. Nie wiedziałem, ze tak wyjdzie i naprawdę jest mi przykro. Przepraszam. - było mi go żal. On się cały czas obwiniał o ten wypadek, a to był tylko wypadek.

- Kuba. Mówiłam już, że nic się nie stało. Każdemu się mogło zdarzyć. - poklepałam go po ramieniu i podeszłam do okna. Widok był naprawdę piękny. - Zresztą, słyszałam, że jutro idziemy pozwiedzać miasto. - poczułam jak staje obok mnie i patrzy na widok za oknem.

- Dobrze słyszałaś. Koło jedenastej wychodzimy, a wieczorem idziemy świętować. Przyłączysz się?

- Jasne! - powiedziałam z entuzjazmem i znów wbiłam swój wzrok na widok za oknem. - Pięknie tutaj.

- Dlaczego dostałaś taki fajny pokój? I to z takim widokiem? My mamy widok na miasto. To nie fair. - zerknęłam na niego i parsknęłam śmiechem na widok jego miny. W tym momencie wyglądał jak dziecko.

- Jestem lepsza. - tym razem on się uśmiechnął.

- Pójdę już, jeszcze raz przepraszam, i dobranoc. - spojrzał na mnie i wyszedł nie czekając na to co odpowiem.

- Dobranoc.

Szepnęłam sama do siebie i poszłam spać. Jutro szykuje się naprawdę ciekawy dzień.

As serwisowy · Jakub KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz