Rozdział 32

2.6K 128 9
                                    

Rozdział sprawdzony - 23.10.2019

Minął już trochę ponad miesiąc odkąd zdobyliśmy tytuł mistrzów świata. Codziennie jeżdżąc do pracy, słyszę jak ludzie o tym rozmawiają, czy też widzę w gazetach te wszystkie nagłówki. To jest piękne, że wciąż o tym dużo się mówi.
Wracając do mojej pracy, dostałam praktyki w klubie siatkarskim ONICO Warszawa, więc bardzo dużo czasu spędzam z Kwolkiem i Wojtaszkiem. Jest tam oczywiście wielu innych siatkarzy, ale dopiero jesteśmy na etapie poznawania się. Szczerze mówiąc, to miałam nadzieję, że dostanę praktyki w jakimś klubie koszykarskim, ale cieszę się, że jednak trafiłam na siatkarzy, bo już trochę znam się na tym sporcie. 

- Jeśli dalej tak będziesz szalał na boisku, to kontuzja przyjdzie szybciej niż myślisz. - powiedziałam do Kwolka, który znowu pojawił się u mnie w gabinecie. To już drugi raz w tym miesiącu. Zaczynam się o niego martwić.

- Mam wszystko pod kontrolą, spokojnie. - ciekawe czy Antiga będzie taki spokojny, jak się dowie o jego problemach ze stopą.

- Może i masz, ale jesteś podstawowym graczem, a ja chcę, żeby udało wam się zdobyć to drugie miejsce.

- Drugie? Czemu nie pierwsze? - to chyba oczywiste, prawda?

- Bo to Bełchatów będzie na pierwszym. - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie klubu mojego chłopaka. Ale to świetnie brzmi. Mój chłopak.

- No tak. Co u Kuby?

- Dobrze. Dzisiaj jadę do niego na weekend. - w tygodniu niestety nie mamy czasu, ale gdy tylko nadarzy się okazja, to zazwyczaj do niego jeżdżę. - Jutro grają z Lubinem.

- Będzie dobrze. A kiedy on wpadnie do Warszawy? - nie za szybko, ale nawet nie wiem. 

- Nie mam zielonego pojęcia. Gotowe.

- Dzięki. - wychodził już, ale zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. - Pozdrów go. - powiedział i wyszedł, a ja w odpowiedzi kiwnęłam mu tylko głową.

Na szczęście muszę tutaj być tylko od środy do piątku, a resztę tygodnia spędzam na uczelni lub w Bełchatowie. Niby to są tylko praktyki, ale mam normalnie płacone jak podstawowy fizjoterapeuta zespołu. Narzekać nie będę.
Spakowałam potrzebne rzeczy i wyszłam z budynku, od razu kierując się do samochodu. Rano wzięłam ze sobą wszystkie rzeczy i wsadziłam do auta, żeby od razu ruszyć w drogę, nie robiąc niepotrzebnego przystanku w domu po ubrania. Teraz czekają mnie dwie godziny jazdy. Z tego co sobie obliczyłam, to kiedy dojadę to Kuba będzie miał trening. Mam klucze do jego mieszkania, ale pojadę na halę i pooglądam jak trenują.

*****

Szybko pojechałam do mieszkania Kochana zostawić rzeczy i samochód i poszłam pieszo do miejsca, gdzie odbywa się trening. To było tylko jakieś dwadzieścia minut drogi, więc nie było tragedii. Pogoda też była dobra.
Dotarłam na miejsce i skierowałam się na salę, z której dochodziły głośne krzyki. Szybko usiadłam na trybunach, tak żeby mnie nie zauważył i obserwowałam jak mu idzie. Zresztą nie tylko mu, ale całej drużynie. Po godzinie skończyli, a ja zeszłam na dół, żeby się z nim przywitać. Nie mogłam się już doczekać.
Kiedy mnie zauważył to się szeroko uśmiechnął i podszedł do mnie. Zbędne było tu jakiekolwiek gadanie, bo od razu mnie pocałował. Tęskniłam za nim.

- Cześć.

- Cześć. Jak trening?

- Widziałaś przecież. - spojrzałam na niego zaskoczona. Skąd on wiedział, że byłam tu wcześniej? - Jesteś autem?

- Nie, zostawiłam pod mieszkaniem. Trochę świeżego powietrza ci się przyda.

- Coś sugerujesz? - zaprzeczyłam szybko. Już mieliśmy wychodzić, ale zatrzymał nas trener, z wielkim uśmiechem na twarzy.

- No zakochańcy, ciekawe czy jutro tak dobrze pójdzie ci w meczu? - skierował swoje pytanie do Kuby, a ten odwzajemnił jego uśmiech.

- Nawet będzie MVP.

- Trzymam cię za słowo. - poklepał go po ramieniu i odszedł w stronę pomieszczenia, w którym mieściło się biuro klubu.

- Masz pozdrowienia od Kwolka. Pyta kiedy wpadniesz do Warszawy.

- W przyszłym miesiącu. - odpowiedziałam mu, że przekażę Bartkowi i zaczęliśmy spacerkiem iść w stronę jego mieszkania.

Resztę dnia spędziliśmy na rozmawianiu co u nas i na oglądaniu serialu. Wieczorem wpadł do nas Milad, którego wreszcie miałam okazję poznać i pożyczył coś od Kuby. Namówiłam go na kawę, bo naprawdę podziwiałam go jako sportowca i chciałam go poznać bliżej. Miło spędziliśmy czas, a gdy poszedł, Kuba poprosił mnie o masaż, bo znowu skarżył się na ból pleców. Dobrze wiedziałam, że udawał, ale nie powiedziałam mu o tym. Koło dwudziestej drugiej  poszliśmy spać, bo Kochanowski miał o ósmej trening przed meczem. Zresztą musiał być wypoczęty, żeby zagrać jak najlepiej i na jak najwyższym poziomie.

*****

Następny dzień przyszedł szybciej niż się spodziewałam. Kiedy się obudziłam to Kuby już nie było, ale na stoliku nocnym, obok łóżka leżała mała karteczka.

'Dzień dobry!
Śniadanie jest w kuchni.
Kocham Cię!'

To było bardzo miłe. Wstałam i wykonałam te wszystkie poranne czynności, po czym poszłam do kuchni sprawdzić co zrobił dla mnie Kuba. Zaśmiałam się głośno, bo on tylko wyjął miskę i płatki, oraz dołączył kolejną karteczkę, na której było napisane, że mleko jest w lodówce. No to się postarał. Niczym prawdziwy szef kuchni. Otworzyłam lodówkę, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kolorowe kanapki i sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Była też karteczka.

'Kanapki zrobić umiem.
Sok też.
Smacznego!'

Kuba nie wygląda, ale jest naprawdę bardzo romantyczny. Zdążyłam się o tym przekonać, kiedy zabrał mnie na naszą pierwszą randkę. Niby zwykłe kino, ale tylko my byliśmy na sali i oglądaliśmy Grease, mój ukochany film. A nasza kolejna randka? Pojechaliśmy do stadniny koni, ale nie po to, żeby na nich jeździć, tylko Kuba zorganizował bryczkę, którą pojechaliśmy na przejażdżkę przez las i jakieś łąki. Była jesień, więc dookoła nas było kolorowo i magicznie.
P

o zjedzeniu śniadania postanowiłam się wreszcie ubrać, bo wciąż miałam na sobie piżamę i szlafrok. Poszłam do sypialni Kuby, gdzie nawet miałam swoją półkę i otworzyłam ją. Tam czekała na mnie kolejna karteczka.


'Dzisiaj mecz, więc mam nadzieję, że będziesz mi kibicować.
Przygotowałem ci moją koszulkę meczową, którą możesz ubrać :)
Wspominałem już, że Cię kocham?'

Taki chłopak to jest po prostu skarb. Ciekawe ile jeszcze karteczek znajdę. Ogólnie to jestem zaskoczona jego wiedzą o mnie. Wzięłam potrzebne rzeczy, koszulkę z numerem 7 i jego nazwiskiem i poszłam do łazienki się ubrać. Później poszłam do salonu i usiadłam przed telewizorem, żeby stracić trochę czasu do meczu. Znalazłam powtórkę jakiegoś meczu i zaczęłam oglądać. Kiedy na zegarze pojawiła się godzina szesnasta, postanowiłam wyjść z domu, bo mecz zaczyna się pół godziny później. Znowu poszłam pieszo i po chwili byłam na miejscu. Miałam bilety VIP, więc bez problemu znalazłam się w hali, gdzie miało odbyć się spotkanie. Pierwszy gwizdek i zaczynamy mecz z Cuprum Lubin.

As serwisowy · Jakub KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz