Rozdział sprawdzony - 05.09.2019
Minęło kilka dni od mojego ostatniego treningu z dużyną siatkarską. Jutro wylatują do Francji, a dzisiaj jest spotkanie dla zarządu i całego zespołu. Nie ukrywam, byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że też jestem zaproszona. Mam jeszcze kilka godzin, ale wciąż zastanawiam się, czy powinnam pójść. Wolę uniknąć mojego spotkania z Kubą. Zdałam sobie sprawę, że zaczynam coś do niego czuć. I tu wcale nie chodzi o pocałunek z imprezy, którego nawet nie pamiętam, tylko o nasz wspólnie spędzony czas. Nie było go dużo, wręcz przeciwnie, mało.
Przez te dni brakowało mi go. Siedziałam sama w pustym mieszkaniu i nigdzie nie wychodziłam. Nie miałam na to ani siły, ani ochoty, a moje myśli wciąż krążyły wokół Kochanowskiego, który przez te dni dzwonił do mnie kilka razy. Nie odbierałam, bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Wręcz bałam się, że pod wpływem emocji wszystko mu powiem. Chciałam tego uniknąć jak najdłużej mogłam.
Rano dzwonił do mnie Bieniek z pytaniem czy się dzisiaj pojawię, odpowiedziałam, że tak. Może faktycznie pójdę. Przecież oprócz Kochana będzie jeszcze Mateusz i Olek, no i oczywiście reszta siatkarzy. Zawsze mogę wyjść wcześniej, jeśli coś by się stało. Idę i koniec. Tylko w co się ubiorę?
Postawiłam na letnią niebieską sukienkę. Jest lipiec, a u nas są afrykańskie upały. Włosy związałam w koka, a makijaż zrobiłam delikatny, żeby przypadkiem pod wpływem słońca nie spłynął mi z twarzy. Po chwili byłam już gotowa i ubierałam sandałki. Wzięłam jeszcze tylko torebkę, do której włożyłam telefon i portfel i wyszłam z mieszkania.
Hala sportowa, na której odbywa się spotkanie, jest jakieś pół godziny drogi od mojego mieszkania, więc pojadę autem. Dostałam je na moje dwudzieste urodziny od rodziców i jeszcze, na moje szczęście, nie miałam wypadku. Myślę, że jestem dobrym kierowcą, jak na czteroletnie doświadczenie.
Po niedługim czasie jestem już na miejscu i idę do środka. Myślę, że to spotkanie będzie bardziej w luźnej formie i nie będzie sztywno. Wszyscy już powinni być, więc od razu podejdę do Mateusza, z którym się zaprzyjaźniłam. Chcę się z nim pożegnać i życzyć jak najlepszych wyników.
- Mateusz! - krzyknęłam chłopakowi prosto do ucha, co było trudne, bo ma ponad dwa metry.
- Majka! Myślałem, że nie przyjdziesz. - przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w policzek. - Wszyscy o ciebie pytali. Chcieli się pożegnać.
- Dlatego też przyszłam. - ruszyliśmy w kierunku dużej grupy osób, która stała w kółku i śmiała się wspólnie z czegoś. - Cześć wszystkim!
- Ktoś tu jednak zaszczycił nas swoją obecnością. - głos należał do Kwolka, mogłam się spodziewać jego wrednej odpowiedzi. Wiem też, że on to robi specjalnie, żeby mnie zdenerwować.
- Cieszę się, że przyszłaś, tak jak cała drużyna z resztą. Lepszego fotografa nie mieliśmy! - tym razem odezwał się Paweł Zatorski. Kilka razy z nim rozmawiałam i śmiało mogę stwierdzić, że to on w tej całej grupie jest osobą najbardziej odpowiedzialną, ale jeśli przyjedzie co do czego, to sypie żartami na prawo i lewo.
- Też się cieszę. Niestety muszę już iść. - wcale nie musiałam, ale cały czas czułam wzrok Kuby na sobie. - Dlatego chcę wam życzyć jak najlepszych wyników w finale, żeby udało wam się grać dobrą siatkówkę i żeby obyło się bez kontuzji. Powodzenia i połamania palców! - powiedziałam i z każdym uścisnęłam dłoń. Miałam wrażenie, że kiedy była kolej Kochanowskiego, ta chwila trwała trochę dłużej. Skończyłam i szybko poszłam do auta.
- Maja! - byłam już przy samochodzie, kiedy usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. - Możemy pogadać?
- Śpieszę się. - spojrzałam na niego i od razu tego pożałowałam. - No dobra, o czym?
- Dlaczego już poszłaś?
- Bo muszę już wracać. Mówiłam ci, że jadę do rodziny. - dopiero za dwa dni, ale on nie musi o tym wiedzieć. - O co tak naprawdę chodzi, Kuba?
- Dzwoniłem, ale nie odebrałaś. Stało się coś? Zrobiłem coś nie tak? - wyglądał jakby naprawdę zależało mu na odpowiedzi.
- Byłam zajęta. I tak, stało się coś, ale nie mogę ci o tym powiedzieć, jeszcze nie, okej? Powiem jak będę gotowa. Przepraszam. - przytuliłam go mocno i pocałowałam w policzek. - Powodzenia. - wyszeptałam mu na ucho, po czym wsiadłam do samochodu. - I pamiętaj, że to nie jest twoja wina i nie zadręczaj się tym. Cześć.
CZYTASZ
As serwisowy · Jakub Kochanowski
FanfictionAs serwisowy - idealnie zagrany serwis, którego przeciwnik nie jest w stanie dosięgnąć rękami. W sporcie jak w miłości - nie zawsze się wygrywa. Czasem trzeba odpuścić i pozwolić wygrać komuś innemu, bo trzeba przegrać, żeby wygrać. Bo to jest właśn...