Rozdział sprawdzony - 18.09.2019
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie, bo była dopiero 7 rano. Postanowiłam pójść pobiegać, ale jako, że nie znałam okolicy, zdecydowałam się na bieżnię na siłowni. Zgarnęłam spodenki i top, po czym poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, jak codziennie rano, bo nie wyobrażam sobie, dnia bez niego i ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania. Włosy związałam w kitkę, a makijażu nie robiłam, bo nie było takiej potrzeby. Po zabraniu ręcznika i karty od pokoju, udałam się do windy, a później na siłownię. Kiedy weszłam do środka od razu się zatrzymałam, bo w środku byli siatkarze i ćwiczyli. Myślałam, że będą jeszcze spać, a w najlepszym przypadku, że będą już w drodze na halę, gdzie grają jutro mecz.
- Cześć! - przywitałam się z nimi i uśmiechnęłam, po czym szybkim krokiem poszłam na wolną bieżnię. Ustawiłam sobie odpowiednie tempo i zaczęłam biegać.
- Maja, możemy pogadać? To jest naprawdę ważne. - odwróciłam się i zauważyłam Kubę, którego wcześniej nie widziałam. Mam wrażenie, że mam pecha i na każdym kroku go spotykam.
- Zajęta jestem. - nawet na niego nie spojrzałam, tylko jeszcze przyspieszyłam tempo.
- Muszę z tobą porozmawiać, więc proszę nie zachowuj się jak dzecko. - prychnęłam na jego słowa.
- Po pierwsze, jestem od ciebie rok starsza, więc nie mów mi, że zachowuję się jak dziecko, a po drugie, nie jest mi łatwo z tobą rozmawiać, po tym co się wydarzyło w moje urodziny. No właśnie Kuba, to były moje urodziny, a ty je zniszczyłeś! Nawet mnie nie przeprosiłeś. - ostatnie zdanie powiedziałam już szeptem.
- Kiedy miałem to zrobić?! - podniósł głos, a ja miałam wrażenie, że każdy nas słucha. Zrobiło mi się strasznie głupio przy reszcie, ale co ja na to mogłam. - Za każdym razem, jak chcę z tobą pogadać, to mnie zbywasz!
- A dziwisz mi się! Myślałam, że się przyjaźnimy, a ty potraktowałeś mnie w ten sposób i jeszcze masz do mnie pretensje, że nie chcę z tobą rozmawiać?! Myślałeś, że od razu jak cię zobaczę to wskoczę ci w ramiona, jak na dobrą przyjaciółkę przystało? Jesteś w błędzie, Kuba. - w tamtym momencie ja też zaczęłam już krzyczeć, ale inaczej się nie dało. Zeszłam z bieżni i poszłam do pokoju. Znowu uciekam od problemów, zachowuję się jak zwykły tchórz, ale mam do tego prawo.
- Maja! - kiedy szłam powoli korytarzem, usłyszałam jak ktoś mnie wołał, co zignorowałam. - No poczekaj chwilę! - stanęłam w miejscu i odwróciłam się w drugą stronę, w moim kierunku szedł zdenerwowany Kwolek.
- O co chodzi? Kuba cię przysłał?
- Nie, ale muszę z tobą pogadać i prosić cię o coś. - byłam trochę zaskoczona, ale jestem pewna, że to będzie miało związek z Kochanowskim.
- Ok, ale nie chcę rozmawiać na korytarzu. - powiedziałam i poszliśmy do mojego pokoju. Po chwili byliśmy już w środku.
- Znam się z Kochanem już naprawdę długo i widzę jak go ta sprawa męczy. Wyszliśmy z pierwszej fazy i musimy dać z siebie wszystko w kolejnej, jeśli chcemy być w finale. To jest dla nas wszystkich cholernie ważne, a atmosfera jaka panuje w grupie jest okropna. To wszystko przez Kubę, który obwinia się o to co się zdarzyło w twoje urodziny. Nie daje z siebie stu procent na treningach, przez co trener nie bierze go nawet pod uwagę, jeśli chodzi o mecze. Jest świetnym siatkarzem, resztę turnieju może spędzić w kwadracie, a tego naprawdę nie chcemy. Proszę pogadaj z nim. Jeśli nie dla niego, to dla drużyny. - nie wiedziałam, że jest tak źle. Myślałam, że on jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, który potrafi rozdzielić życie prywatne od zawodowego.
- Czyli uważasz, że to moja wina?
- Nie, tego nie powiedziałem. Wina leży postronnie stronie Kuby i nie ma co do tego wątpliwości. Tylko, że jego zły humor oddziałuje na nas wszystkich. Jesteśmy tu, żeby osiągnąć jak najwięcej i wywieźć złoto, a bez niego nam się nie uda. - siedziałam i myślałam. Myślałam o tym, co powiedział mi Bartek i doszłam do wniosku, że pogadam z Kochanowskim.
- Ok. Zastanowię się.
- Dzięki. - już wychodził, ale przy drzwiach się jeszcze zatrzymał. - Tylko nie mów mu, że z tobą o tym rozmawiałem.
- Dobrze.
Wyszedł, a ja zostałam sama. Poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic, w końcu trochę się spociłam jak tak biegałam. Później zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam pierwszą lepszą sukienkę. Zeszłam na dół na śniadanie. Miałam nadzieję, że spotkam tam Kubę i powiem mu, że jestem gotowa na rozmowę. Wolałam mieć to za sobą, tym bardziej, że teraz będą naprawdę ważne spotkania i my musieliśmy zagrać w finale. To już nawet nie chodziło o mój bilet na finał. Tak jak myślałam, Kochanowski już tam był.
- Chcesz jeszcze pogadać? Po śniadaniu mam trochę czasu. - powiedziałam i czekałam na jego odpowiedź.
- Okej, jasne, ja już skończyłem, więc jak będziesz gotowa, to daj znać. Pokój numer trzysta dwadzieścia. - wstał od stołu i wyszedł. Ja za to usiadłam przy wolnym stoliku i zamówiłam sobie jedzenie. Pogadamy, wyjaśnimy całą tą sytuację i reprezentacja wygra MŚ. Musi tak być, nie wyobrażam sobie innego zakończenia. Po dziesięciu minutach, kelner przyniósł mój posiłek. Zjadłam szybko i poszłam do pokoju Kuby. Zanim jednak to zrobiłam, to po drodze weszłam do swojego, żeby wziąć torebkę. Ja mieszkałam piętro niżej, ale na szczęście była winda. Chwilę później byłam już pod odpowiednimi drzwiami i zapukałam. Otworzył mi Bartek Kurek.
- Cześć, jest Kuba? - zapytałam wchodząc do środka. Kurek się uśmiechnął i odpowiedział.
- Jest w łazience, zaraz powinien wyjść, ja lecę na śniadanie, pa!
- Smacznego! - krzyknął jeszcze 'dziękuję' i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Usiadłam na jednym z łóżek, które domyśliłam się, że jest Kuby. Było pościelone, z resztą Bartka też, ale obok łóżka Kochana leżały jego buty, a na stoliku nocnym stały puszki coca-coli, którą swoją drogą uwielbiał.
- Bartek, widziałeś moje gacie? - wszedł do pokoju w samym ręczniku, a twarz przecierał drugim, przez co mnie nie zauważył. Zaśmiałam się trochę, no bo kurde, zgubił gacie. Po chwili zauważył mnie i lekko się zaczerwienił. - Co ty tu robisz?
- Poczekam na ciebie. Weź się ubierz, bo wychodzimy. - wziął swoje rzeczy i znowu zniknął w łazience. Po pięciu minutach wyszedł i w końcu mogliśmy porozmawiać.
CZYTASZ
As serwisowy · Jakub Kochanowski
FanficAs serwisowy - idealnie zagrany serwis, którego przeciwnik nie jest w stanie dosięgnąć rękami. W sporcie jak w miłości - nie zawsze się wygrywa. Czasem trzeba odpuścić i pozwolić wygrać komuś innemu, bo trzeba przegrać, żeby wygrać. Bo to jest właśn...