Rozdział sprawdzony - 20.10.2019
Minęły już trzy dni. Po tym jak powiedziałam mu, że go kocham, Kuba wyszedł z pokoju. Nic nie powiedział tylko po prostu wyszedł. To była idealna odpowiedź na moje uczucia. Zakochałam się w nim jak głupia nastolatka i co z tego mam? Już samo jego zachowanie jasno dało mi do zrozumienia, że tylko się ośmieszyłam. Od tego czasu widziałam go raptem dwa razy. Rozmawiałam o tym wszystkim z Mateuszem, który jest dla mnie wielkim wsparciem. Tomek oczywiście też, ale on musiał wrócić do Polski, bo ma jakieś ważne spotkanie klubu. Jesteśmy już wszyscy w Turynie i jutro jest mecz finałowy, który zagramy z Brazylią. Historia lubi się powtarzać.
- Jadłaś coś? - zapytał mnie Bieniu, kiedy przyszedł do mnie do pokoju wieczorem.
- Mati, ja się tylko zakochałam w nieodpowiedniej osobie, nie mam raka ani nic, nie załamałam się. I tak, jadłam.
- No dobrze, dobrze. Tak tylko spytałem. - wiem, że on się o mnie martwi, ale przesadza. - Jutro mecz.
- Wygracie to.
- Wiem, idziesz ze mną do chłopaków? - może w końcu się oderwę od tego wszystkiego.
- Idę. Muszę pogadać z Olkiem. - miała przyjechać jego dziewczyna, a jej wciąż tu nie ma. Zaczynam się martwić, bo nie odbiera ode mnie telefonu. Może Śliwka będzie coś wiedział.
Po pięciu minutach byliśmy w pokoju Bienia i Konarskiego, byli tam również Wojtaszek, Kwolek, Śliwka, Szalpuk, Nowakowski i Zatorski. Ledwo my się tam zamieściliśmy.
- Wiecie co się stało? - zaczął ze śmiechem mówić Piotrek. - Trener i sztab utknęli w windzie w jakimś centrum handlowym i nie wiedomo, o której wrócą. Więc możemy zaszaleć.
- Lepiej nie, jutro jest finał. - głos rozsądku się odezwał. Nie no, żartuje, to tylko Kwolek.
- Wygramy to na luzie. - skąd taka pewność siebie u Wojtaszka. Nagle do pokoju wpadł Kurek.
- Chłopaki! Cześć Majka, wiecie gdzie jest Pieczko? Trener? Albo ktokolwiek inny? - coś się musiało stać, bo był bardzo zdenerwowany.
- Utknęli w windzie, a co?
- Cholera! Kuba cały czas skarży się na ból pleców. Potrzebny jest fizjoterapeuta. On musi jutro zagrać. To ważne. Kiedy będą? - robi się nieciekawie, mimo wszystko, Kochan to wspaniały i utalentowany zawodnik. Drużyna straci na jego nieobecności na boisku.
- Nie wiadomo. Prąd tam wsiadł i trochę czasu zajmie im naprawa.
- Majka może coś na to poradzić. - zabiję go, przysięgam! Połamię mu wszystkie palce. - Studiujesz przecież fizjoterapię.
- No właśnie studiuję. Jeszcze nie mam papierka.
- Ale praktyki w Radomiu małe miałaś, z tego co wspominał Fornal. - czy on musi o wszystkim pamiętać?
- Maja, proszę. Bez Kuby jutro będzie ciężko. - komu jak komu, ale Bartkowi nie odmówię. Zachowam się jak profesjonalistka i odłożę sprawy prywatne na bok.
- Chodźmy na chwilę do mnie, mam tam jakiś żel. - udaliśmy się do mojego pokoju, a później skierowaliśmy się pod numer trzysta dwadzieścia. Denerwowałam się troszkę, ale musiałam zachować zimną krew.
- Kubuś! Znalazłem twojego wybawcę. A raczej wybawczynię. - zaśmiał się i podszedł do Kochanowskiego, który leżał na łóżku. - Jak plecki?
- Źle. - odburknął tylko i otworzył oczy, które do tej pory były zamknięte. - Co ty tu robisz?
- Podobno potrzebujesz pomocy, niestety albo stety tylko ja byłam w dyspozycji. Połóż się na brzuchu.
- To ja was zostawię. - powiedział Kurek i wyszedł z pomieszczenia. Kuba posłusznie wykonał moje polecenie i po chwili mogłam już się nim zająć.
- Gdzie cię dokładnie boli? - zapytałam i zaczęłam naciskać mu na plecy, żeby zlokalizować miejsce bólu.
- Tutaj. - wiedziałam już gdzie, więc mogłam zacząć wykonywać swoją pracę. - Niewygodnie ci, prawda? Możesz usiąść na mnie. - zdziwiła mnie jego propozycja, ale mimo wszystko zrobiłam to, bo w inny sposób bym mu za bardzo nie pomogła. Sama mogłabym nabawić się kontuzji pleców.
- Możesz zdjąć koszulkę?
- Jasne. - chciał się podnieść, ale zauważyłam, że sprawia mu to ból.
- Pomogę ci. Podnieś tylko ręce. - i tak, w mgnieniu oka pozbyłam się jego koszulki. Nałożyłam trochę żelu na moje dłonie i zaczęłam masować mu te plecy.
- Przepraszam, że tak wyszedłem bez słowa. Jesteś na mnie zła? Ała. - trochę mocniej zaczęłam wykonywać swoją pracę, bo inaczej ból nie przejdzie. - Chyba jesteś.
- Nie jestem. Rozumiem cię i zrobiłabym to samo.
- Od jak dawna?
- Co?
- Od jak dawna mnie kochasz? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Nie chciałam odpowiadać, ale musiałam. Obiecałam sobie, że będę z nim szczera.
- Zdałam sobie sprawę na krótko przed moimi urodzinami. - nie pamiętam kiedy dokładnie to było.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś? - zapytał z wyrzutem, jakby to była moja wina. Powinien wiedzieć, że się bałam.
- A czy to by coś zmieniło?
- Tak. Nie zmarnowalibyśmy tego czasu. - co on pierdoli? Jakbym mu powiedziała wcześniej, to byśmy byli razem?
- O czym ty mówisz?
- Nie zauważyłaś tego? Remont u ciebie w mieszkaniu. Mati nie miał żadnej randki, ubłagałem go, żebym mógł go zastąpić. Później się tego przestraszyłem i poznałem Martę. To był mój największy błąd. Chociaż nie wiem, czy większym nie było wyjście bez słowa i zostawienie cię samej. - masowałam go i słuchałam. Nie wiedziałam na czym skupić się bardziej. - Też coś do ciebie czuję. - nic nie odpowiedziałam na jego słowa, tylko dalej robiłam to, co do tej pory. Po pół godziny skończyłam.
- Powinno pomóc. Wstań. - zrobił to, o co go prosiłam. Kochan nie miał koszulki, przez co idealnie widziałam każdy mięsień jego brzucha. - I jak?
- Nie boli. Dziękuję. - już miałam wychodzić, ale zatrzymała mnie ręka Kuby. - Nie marnujmy więcej czasu. - odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy.
Chwilę tak staliśmy i nie odzywaliśmy się do siebie. Siatkarz zrobił pierwszy krok. Przysunął się do mnie i dotknął mojego policzka, wciąż patrząc mi w oczy. Pochylił się delikatnie nade mną i pocałował. Odwzajemniłam go oczywiście. Trwało to kilka sekund, albo minut, nie wiem. W tym momencie czas się nie liczył. Tylko ja i on. - Kocham cię. - powiedział, kiedy się od siebie oderwaliśmy. Jedyne, czego teraz chciałam, to żeby to nie był sen.
CZYTASZ
As serwisowy · Jakub Kochanowski
FanficAs serwisowy - idealnie zagrany serwis, którego przeciwnik nie jest w stanie dosięgnąć rękami. W sporcie jak w miłości - nie zawsze się wygrywa. Czasem trzeba odpuścić i pozwolić wygrać komuś innemu, bo trzeba przegrać, żeby wygrać. Bo to jest właśn...