Rozdział 17

2.7K 121 6
                                    

1/3 maratonu

Rozdział sprawdzony - 06.09.2019

Od tygodnia jestem w Poznaniu. Przyjechałam tu, żeby odpocząć, zrelaksować się, ale nie mogę. Na okrągło myślę o Kochanowskim. Staram się, próbuję, niestety na marne. Po co ja w ogóle go zapraszałam i to jeszcze z osobą towarzyszącą? Co mi strzeliło do głowy? Szczerze mówiąc to myślałam, że weźmie kogoś z drużyny. Byłam pewna, że tak zrobi. Nic nie poszło po mojej myśli.

Od kilku dni siatkarze są już w Warnie. Żałuję, że nie jestem z nimi, chociaż bardzo tego chcę, ale z drugiej strony, wiem, że to jeszcze dla mnie za wcześnie. Chcę sobie wszystko przemyśleć i poukładać w głowie. Przyjeżdżając do mojego rodzinnego miasta, miałam nadzieję na odpoczynek, ale jakoś nie czuję się tu dobrze. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Miałam tu przyjechać na dwa tygodnie, ale nie wytrzymam chyba. Chcę już wrócić do swojego mieszkania i pójść na halę, gdzie wszystko się zaczęło. Lubię tam wracać, bo to na zawsze już, będzie najważniejsze miejsce w moim życiu. Nie chodzi tylko o poznanie Kuby, ale całego zespołu. Zespołu, który był moją rodziną.

No nic... Nie będę się męczyć tutaj. Wracam do Warszawy. Jestem pewna, że pierwsze co zrobię po powrocie, to pójdę właśnie na tą halę. Zanim jednak wyjadę, muszę powiedzieć to mojej mamie. 

- Możemy pogadać? - zaczęłam spokojnie, bo nie chcę jej denerwować, a wiem, że tak będzie. Kiedy kiwnęła głową, wiedziałam już, że mogę kontynuować. - Wracam do Warszawy. - mama przestała robić obiad i odwróciła się w moją stronę. 

- Miałaś zostać jeszcze tydzień. - powiedziała z wyrzutem. Było mi tak głupio i przykro, ale nie mogłam tu zostać. - Ostatnio rzadko mnie odwiedzasz, a jak zaczniesz kolejny rok studiów, to już w ogóle przestaniesz. Jesteś moją jedyną córką i martwię się o ciebie. Dlaczego tak nagle musisz wrócić? Stało się coś?

- Nie, po prostu... Muszę. To wszystko. 

- Mnie nie oszukasz. Tak trudno ci powiedzieć prawdę?

- Nie, to jest moja sprawa i nie chcę o tym mówić. Jeszcze nie teraz. Najpierw sama chcę to przemyśleć, ale tu nie jestem w stanie tego zrobić. Zrozum mnie.

- Rozumiem. Naprawdę cię rozumiem, ale ty też powinnaś zrozumieć, że się od nas oddalasz. Ode mnie. - było jej smutno i widziałam to w jej oczach. Nie mogłam nic na to poradzić. - Mam wrażenie, że powoli zapominasz, że masz rodzinę.

- Nie prawda. Dobrze wiesz, że nie mam możliwości, żeby przyjeżdżać częściej.

- Gdybyś studiowała tutaj, nie miałabyś takiego problemu.

- Gdybym studiowała tutaj, nie byłabym szczęśliwa.

- A tam jesteś? - no właśnie. Czy ja jestem szczęśliwa?

- Tak. - patrzyłam przez chwilę na nią, dużo jej zawdzięczam i nie chcę jej ranić.

- No dobrze, ale zadzwoń czasem. - podeszłam do niej i mocno przytuliłam.

- Masz moje słowo. Pojadę jeszcze do taty.b- zignorowała to i udawała, że kompletnie tego nie słyszała. Po rozwodzie, ojciec wyjechał do Radomia. Jest tam fizjoterapeutą klubu siatkarskiego Cerrad Czarni Radom. Nie ukrywam, że po mojej nieudanej karierze sportowej, która za długa nie była, poszłam w ślady mojego taty.

- Napisz jak dojedziesz.

Chwilę jeszcze pogadałyśmy i poszłam się spakować. Nie miałam tego za dużo, więc zajęło mi to tylko niecałą godzinkę. Pożegnałam się z mamą i pojechałam do domu. Czekają mnie jakieś trzy godziny drogi. W duchu dziękowałam sobie, że wczoraj poszłam wcześnie spać, bo nie dałabym rady dzisiaj wsiąść za kierownicę. 

*****

Od pół godziny jestem już w mieszkaniu. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do kuchni, sprawdzić czy mam coś w lodówce. Niestety jest pusta, co znaczy, że muszę iść na zakupy. Ubrałam się szybko, po drodze biorąc tylko portfel i kluczyki od auta i pojechałam do sklepu. Zakupy poszły mi w miarę szybko. Kupiłam jakieś warzywa, owoce, mrożonki i coś do picia, nie zapomniałam oczywiście o winku, które będzie na kryzysową sytuację. Wzięłam trzy butelki, bo myślę, że takich sytuacji będzie więcej.

Po zakupach szybko wróciłam do domu, zostawiłam produkty i wyruszyłam w kolejną podróż, tym razem krótszą. Jadę odwiedzić ojca do Radomia. Nie mówiłam mu, że przyjadę, więc mam nadzieję, że niespodzianka mi się uda. Jak byłam w sklepie to kupiłam jego ulubione czekoladki. Zawsze mu się po nich humor poprawia. Myślę, że tak będzie i tym razem. Halę odwiedzę kiedy indziej.

Droga minęła mi bardzo szybko, bo już jestem pod budynkiem. Byłam tu już kilka razy, więc wiem, gdzie muszę iść. Jest dopiero szesnasta, czyli tata musi być na treningu. Nie widziałam się z nim kilka miesięcy i mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe. Rozmawialiśmy kilka razy przez telefon, ale to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz. Cieszę się, że w końcu go zobaczę.

Jestem już w środku i kieruje się do pomieszczenia, gdzie teraz powinien być. Nie jestem pewna czy tam będzie, ale spróbować zawsze mogę. Podchodzę do wielkich drzwi i szybko je otwieram. Nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że po drugiej stronie może ktoś być.

- Przepraszam!

As serwisowy · Jakub KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz