Rozdział 18

2.6K 123 19
                                    

2/3 maratonu

Rozdział sprawdzony - 06.09.2019

- Przepraszam! - krzyknęłam szybko i wyciągnęłam rękę do osoby, która przeze mnie się przewróciła. Skąd miałam wiedzieć, że tam stoi? - Wszystko w porządku? Naprawdę nie chciałam. Przepraszam.

- Spokojnie. - wstał i wtedy dopiero mogłam na niego spojrzeć. Cholera, był przystojny i to bardzo. - Nic się nie stało, żyję i to chyba najważniejsze. - próbował zażartować, ale chyba zauważył, że mnie to nie bawi, bo to nie była sytuacja, z której powinniśmy się śmiać.

- Mimo wszystko nie chcesz jechać do szpitala? Dosyć mocno dostałeś z tych drzwi.

- Jest dobrze. Nigdzie nie muszę jechać. - nie jestem przekonana, ale niech mu będzie. - A właściwie co ty tu robisz? Nie widziałem cię nigdy wcześniej.

- A, no tak. Maja Nowakowska. - znowu wyciągnęłam rękę w jego stronę, tym razem, żeby się przywitać.

- Tomek Fornal. - uścisnął moją dłoń, po czym kontynuował. - Nowakowska? Nie jesteś przypadkiem z rodziny naszego fizjoterapeuty?

- Jestem i właśnie do niego tu przyjechałam, miałam mu zrobić niespodziankę, a skończyło się na tym, że o mało cię nie zabiłam.

- No to chodź, jest teraz na hali. - uśmiechnął się i o matko... Jaki on ma uśmiech, niestety do Kuby nawet nie mam co porównywać.

- A co z niespodzianką?

- Spokojnie. Idź za mną. - tak zrobiliśmy, ja poszłam za Tomkiem i po chwili byliśmy już na miejscu. - Panie Marku! Mam dla pana niespodziankę! - w tym momencie wyszłam zza Fornala i szeroko się uśmiechnęłam do taty.

- Maja? - nie zastanawiając się nad niczym pobiegłam prosto w jego stronę i rzuciłam mu się na szyję. 

- Tak bardzo tęskniłam za tobą, musiałam przyjechać. - z ojcem miałam niezwykłą więź. Byłam bardzo do niego podobna z wyglądu i z charakteru. Przed rozwodem spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę i to dzięki niemu zaczęłam uprawiać biegi i siatkówkę, ale to biegi były jednak na pierwszym miejscu. Kiedy dowiedziałam się, że nie jestem już w stanie uprawiać tego sportu tak intensywnie, to właśnie tata był ze mną i mnie pocieszał. Mam z nim więcej wspomnień niż z mamą, dlatego tak bardzo mi go brakowało, gdy się wyprowadził.

- Ja też tęskniłem. Przepraszam, że tak rzadko dzwoniłem, miałem kupę pracy, przepraszam. - jeszcze mocniej mnie przytulił i pocałował w czoło, zawsze tak robił jak byłam mała.

- Pogadamy później, teraz skończcie trening. Mogę zostać, prawda?

- No jasne, siadaj. Jeszcze godzinka, dwie i kończymy.

Usiadłam na trybunach i obserwowałam jak gra Radom. Nie kojarzyłam ich za bardzo, ale to wszystko można zawsze zmienić. Wpadłam więc na pomysł, żeby sprawdzić w intrenecie kilka ciekawostek. Nie ukrywam, że najbardziej ciekawił mnie Tomek Fornal i on był pierwszy, którego zaczęłam sprawdzać. Dowiedziałam się, że dostał powołanie do kadry i miał lecieć na MŚ, ale w sumie nie ma nigdzie informacji, dlaczego jednak nie poleciał. Może kiedyś zapytam. 

Tak bardzo zagłębiłam się w szukanie tego wszystkiego, że nie spostrzegłam, że trening się już skończył. Szybko to zleciało, tym bardziej, że nie zdążyłam wszystkiego sprawdzić. Zamiast tego, bateria w moim telefonie jest już na wykończeniu. Zeszłam z trybun i poszłam do taty, który rozmawiał z trenerem. Nie będę mu przeszkadzać, więc postanowiłam wziąć piłkę i poodbijać trochę. Może jeszcze nie zapomniałam jak to się robi. Zatraciłam się w tym całkowicie i zapomniałam, że nie jestem tu sama. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo brakuje mi sportu w moim życiu, nie tylko biegów, ale też siatkówki. Te dwie dyscypliny były i są dla mnie najważniejsze, nieważne, że już nie mogę ich uprawiać.

- Majka! - usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię, więc odwróciłam się w tym kierunku. Po drugiej stronie siatki stał Fornal i czekał aż podam mu piłkę. Nie zastanawiałam się nawet, tylko od razu odbiłam do niego. 

Po chwili przyszli inni zawodnicy i tak zaczęliśmy sobie razem grać. Graliśmy na poważnie, to nie była zabawa, tylko normalnie zdobywaliśmy punkty, a jeden z graczy, któremu zajęłam miejsce na boisku, został jednorazowym sędzią. Przyszła teraz moja kolej na zagrywkę. Pamiętam, że zawsze miałam z nią problem, bo za mocną ją serwowałam. Trafiała w siatkę, albo poza boisko. Tym razem jednak wycelowałam prosto w Tomka, który był pewien, że nie będę w stanie jej przebić na drugą stronę. Niestety dla niego, udało mi się. Druga już nie poszła mi tak dobrze, bo wcelowałam w siatkę. Zdarza się. Po kilkunastu minutach, drużyna, w której byłam, wygrała pierwszego seta. Umówiliśmy się, że gramy tylko jednego, a przegrany zespół stawia wszystkim kawę, na którą umówiliśmy się jutro. 

- Mogłaś powiedzieć, że trenowałaś siatkówkę, nie odpuszczałbym ci. - powiedział Tomek, kiedy podszedł do mnie po skończonym meczu.

- Jasne, wmawiaj sobie. Po prostu nie możesz pogodzić się z przegraną. - powiedziałam ze śmiechem, a chłopacy, którzy byli ze mną w drużynie zaśmiali się.

- Zobaczymy następnym razem.

- Zobaczymy. - pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do taty, który pakował swoje rzeczy. - Skoczymy na kolację?

- Pewnie. Jesteś autem? - kiwnęłam tylko głową na tak i ruszyliśmy w stronę wyjścia. - To pojedziemy twoim, a jutro odwieziesz mnie na trening, ok?

- Tak jest, szefie! - z uśmiechem na twarzach wyszliśmy z hali i poszliśmy do auta. To jest to czego mi brakowało.

As serwisowy · Jakub KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz