Rozdział sprawdzony - 18.09.2019
- O kim tak rozmawiacie? - zadał kolejne pytania, a nam zrobiło się głupio, przynajmniej mi. Źle się czułam z tym, że go obgadywałam.
- Rozmawialiśmy o moim kumplu. Zakochał się chłopak, ale przejrzał na oczy i zerwał z laską. Swoja drogą nie lubiłem jej, jego rodzice z resztą też. - nie spodziewałam się, że to Kwolek okłamie Kubę, chociaż po części powiedział prawdę. Nie podał nazwiska tego kumpla, ani jego imienia, więc Kochan nie powinien domyślić się, że chodzi o niego.
- Co dzisiaj robimy? - jeszcze jedno pytanie padło z ust środkowego.
- Trening, a potem mecz. - Zatorski powiedział z pełną buzią i wszystko mu prawie wyleciało z niej. Normalnie jak z dziećmi, chociaż miałam wrażenie, że Paweł jest w miarę oragnięty, ale stwarzał tylko pozory.
- Który wygramy. - jestem optymistką i wciąż będę powtarzać, że wygrają i uda im się. Czytałam, że to naprawdę przynosi efekty.
- A potem idziemy to opić. - Mateusz nie powinien tyle gadać, bo to może mieć później swoje konsekwencje.
- Ty to byś tylko pił. Jak Heynen się dowie, to cię wywali.
- Nie powiesz mu! - jaki oburzony. Aż się zaśmiałam z jego miny. No wyobraźcie sobie Bieńka, który wygląda jak wkurzona wiewiórka.
- A założysz się? - już chyba nie będzie taki pewny siebie. - No właśnie. Wy róbcie co chcecie, a ja zajmę się czymś pożytecznym. - wstałam od stołu i wróciłam do pokoju. Do czasu treningu, czyli jakieś cztery godzinki, miałam zamiar spędzić w basenie albo na opalaniu się. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i po chwili byłam już na basenie. Myślałam, że będzie więcej osób, ale to lepiej dla mnie. Rano dostałam sms od Tomka, że jeśli uda nam się przejść do półfinałów to przyleci do Włoch, a nie tutaj, jak wcześniej planował. Nie było takiego sensu.
Po godzince leżenia na leżaku i czytaniu książki znudziło mi się to i postanowiłam wejść do basenu. Było fajnie dopóki nie przyszło kilku siatkarzy, a w skrócie Bieniek, Śliwka, Wojtaszek, Kwolek i Kurek. Oczywiście wszyscy z impetem wskoczyli do wody i całą mnie opryskali.
- Pogrzało was?! - krzyknęłam dosyć głośno, ale na moje szczęście nikogo oprócz nas nie było, więc nie zrobiłam z siebie kretynki po raz kolejny.
- Maja, nie zauważyliśmy cię. - ze stoickim spokojem odpowiedział mi Damian. Ja mu zaraz dam nie zauważyliśmy cię.
- Nie kłam mnie w żywe oczy! Zrobiliście to specjalnie! Dlaczego wy mi nie dacie chwili spokoju? - zapytałam ich błagalnym głosem, no bo ileż można.
- Nie przesadzaj.
- Być z nami to przyjemność! - niech Mateusz się lepiej nie odzywa, bo ja naprawdę nie ręczę za siebie. Odwróciłam się od nich, wyszłam z basenu i usiadłam na leżak, od razu zamykając oczy.
- Też z nimi nie mogę czasem wytrzymać. - podskoczyłam cała przerażona na leżaku i odwróciłam się w kierunku głosu.
- Ja pierdole! Wy jesteście wszędzie! Jak takie mrówki! A ty to masz chyba dar do straszenia mnie! - jeszcze mi emocje nie opadły po moim ostatnim zdenerwowaniu, a jeszcze nakrzyczałam bez sensu na Kubę. - Przepraszam.
- Nic się nie stało, całkowicie cię rozumiem. Znam świetny sposób na odstresowanie się. - spojrzał na mnie jakby nie wiedział czy mówić dalej czy nie. - Ufasz mi? - chwilę się zastanowiłam, ale tak, ufałam mu. Kiwnęłam tylko głową i mówił dalej. - To w takim razie zamknij oczy i chodź ze mną.
- Ciekawe jak mam to zrobić, skoro nic nie będę widziała. - Kochan tylko podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Poczułam jak taki dziwny prąd przeszedł przez moje ciało, nie wiem czy on też, ale to było bardzo przyjemne. Jego dużą dłoń objęła całą moją i po chwili już szliśmy w to tajemnicze miejsce. Kiedy powiedział mi, że już jesteśmy kazał mi otworzyć oczy. - Serio? Masaż?
- Możesz nie iść ze mną, ale wiedz, że oni tu działają cuda. - myślałam przez chwilę czy iść, ale to było wliczone w cenę hotelu, więc mogłam sobie na to pozwolić. Przynajmniej będę miała chwilę dla siebie.
- Ale za trzy godziny macie trening.
- Zdążymy. - przekonał mnie, ale wciąż się zastanawiałam czy powinnam tam iść. - Już przestań tak wszystko analizować, tylko chodź i wyluzuj trochę. - łatwo mu mówić... To nie on jest we mnie zakochany, tylko na odwrót. To nie on cieszy się każdą chwilą, którą spędza z osobą, którą kocha, tylko ja. To wszystko naprawdę jest dla mnie trudne.
- No dobrze. - weszliśmy do pomieszczenia i udaliśmy się do szatni, żeby się przebrać. Nie wiem co wybrał Kochan, ale ja zdecydowałam się na zwykły relaksujący masaż. Chociaż kilkanaście minut będę miała tylko dla siebie. Przygotowałam się i poszłam do pomieszczenia, w którym będę miała masaż. Faktycznie, jak tylko się położyłam, poczułam, że wszystkie myśli i problemy spływają ze mnie. Studiuję fizjoterapię, która też jest swego rodzaju masażem, więc wiem jakie to może być przyjemne i pomocne dla kogoś. Nie raz, nie dwa na zajęciach mieliśmy ochotników, którzy wychodzili spod naszych rąk zadowoleni. To naprawdę jest bardzo świetne i nie żałuję, że poszłam w tym kierunku.
Po jakiejś godzince wyszłam z pokoju odmieniona. Byłam spokojna i czułam, że już nic nie jest w stanie mnie dzisiaj zdenerwować i zepsuć mi humoru. Nawet te mrówki.
- I jak? - znowu mnie przestraszył. Przez niego będę miała poważne problemy z sercem.
- Możesz mnie już tak nie straszyć, proszę? - powiedziałam spokojnie i spojrzałam mu prosto w oczy. - A jeśli chodzi o masaż, to czuję się rewelacyjnie, naprawdę. Dziękuję.
Uśmiechnęłam się do niego i po chwili szliśmy już do naszych pokoi. Kiedy przechodziliśmy przez recepcję, zauważyłam znajomą sylwetkę.
- Tomek? - powiedziałam i czekałam aż się odwróci, żebym miała pewność, że to on. Miałam rację. Przypomniałam sobie, że wciąż jesteśmy 'razem', dlatego szybko do niego podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję. Wtedy nawet poczułam, że to jest naturalne, a nie udawane. Po przywitaniu się z Fornalem, obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni, ale Kuby już tam nie było. Jestem kompletną idiotką.
CZYTASZ
As serwisowy · Jakub Kochanowski
FanfictionAs serwisowy - idealnie zagrany serwis, którego przeciwnik nie jest w stanie dosięgnąć rękami. W sporcie jak w miłości - nie zawsze się wygrywa. Czasem trzeba odpuścić i pozwolić wygrać komuś innemu, bo trzeba przegrać, żeby wygrać. Bo to jest właśn...