Rozdział sprawdzony - 05.09.2019
Po nieprzespanej nocy, wzięłam się do pracy. Już jutro wracają treningi, więc muszę się z tym wszystkim uporać sama. Wczoraj Kuba powiedział, że mi pomoże, ale dochodzi już dwunasta, a jego dalej nie ma. Czekać wieczności nie będę, tym bardziej po wczorajszym wieczorze, więc wzięłam się do roboty. Darowałam sobie malowanie ścian dzisiaj i postanowiłam złożyć szafkę w korytarzu. Zdolności żadnych nie mam, więc mam nadzieję, że mi się uda bez utraty życia.
Po dwóch godzinach męczenia się z nią, udało mi się. Zajęło mi to aż dwie godziny. Nie miałam pojęcia, że to jest takie męczące. Poszłam do kuchni i odgrzałam sobie pizzę, którą wczoraj zamówiłam. Jadłam, powoli przeżuwając każdy kęs, aż nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć, a moim oczom ukazało się małe drzewko, które było obwiązane czerwoną kokardką. Nachyliłam się po nie, bo miało przyczepioną karteczkę, na której było napisane 'Przepraszam'. Nie musiałam długo myśleć od kogo ono jest.
- Przepraszam za to, że ci nie powiedziałem o imprezie, ale myślałem, że to nic dla ciebie nie znaczyło. - podniosłam głowę i spojrzałam w oczy chłopakowi. Widać, że było mu przykro. - Mogę wejść?
- Bo nic nie znaczyło, mówiłam ci o tym wczoraj. - weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
- Nie kłam. - aż tak bardzo było to wczoraj widać? Myślałam, że jestem dobrą aktorką. - Dokończmy to, co nam zostało. - wstał z kanapy i poszedł do sypialni, żeby zająć się szafą. - Gdzie są narzędzia?
- W korytarzu. - poszedł, żeby po chwili wrócić z narzędziami i z miną jakbym mu coś zrobiła.
- Dlaczego nie poczekałaś na mnie? Przecież powiedziałem, że ci pomogę z tą szafką. - powiedział z wyrzutem, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Nie byłam pewna, czy przyjdziesz.
On pokręcił tylko głową i zabrał się za pracę. Nie wiem, ile czasu mu to zajęło. Nie wiem, kiedy skończył. Nie wiem, kiedy poszliśmy do pokoju obok, malować ściany. Straciłam rachubę czasu, bo moje myśli wciąż krążyły wokół niego. Nie potrafiłam się od niego uwolnić. Nie mogłam się na niczym skupić. W końcu przerwałam tą ciszę i postanowiłam się odezwać.
- Wiadomo już kiedy dokładnie lecicie do Francji? - byłam tego ciekawa, tym bardziej, że ja zrezygnowałam z wakacyjnej pracy.
- Nie lecisz z nami? - od razu odwrócił głowę i spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi.
- Nie, mam kilka spraw do załatwienia i nie mogę. - tak naprawdę to kiedy skończę tutaj remont, jadę na jakiś czas do mojego rodzinnego miasta. - Przykro mi.
- Wylatujemy za sześć dni. Do tego czasu mamy tu treningi. Będziesz na nich?
- Na nich jeszcze tak. Później zastąpi mnie ktoś inny. - ja naprawdę chciałam lecieć, mimo wszystko zżyłam się z całą drużyną.
- Okej. - spuścił głowę i po chwili rozejrzał się po pokoju. - Tutaj skończyliśmy. Potrzebujesz jeszcze z czymś pomocy?
- Nie, to wszystko. Dziękuję, naprawdę, bez ciebie nie dałabym sobie rady. - uśmiechnęłam się szczerze do chłopaka, co odwzajemnił. - Co powiesz na jakiś film?
- Miałem coś załatwić, ale to może poczekać. Co oglądamy? - wyszliśmy z sypialni i skierowaliśmy się do salonu, gdzie Kochanowski od razu skoczył na kanapę.
- Wybierz coś, a ja zrobię popcorn. - powiedziałam ze zrezygnowaniem do Kuby, który w tym momencie zachowywał się jak dziecko. Kiedy wróciliśmy film był już przygotowany. - Serio? Avengers?
- Lubię to. - wzruszył ramionami i wziął ode mnie miskę z jedzeniem. Podczas oglądania w ogóle nie mogłam skupić się na filmie. Rozpraszało mnie jego głośne mlaskanie. Nie mogłam już tego wytrzymać.
- Przestań! - krzyknęłam, przez co Kuba się wystraszył, a miska z popcornem się przewróciła i cała jej zawartość znalazła się na dywanie.
- O co ci chodzi?
- O nic, tak tylko sobie krzyknęłam... - wysiliłam się na sarkastyczny ton. - O twoje mlaskanie mi chodzi!
- Mlaskanie? Przepraszam. Zapomniałem, że też tu jesteś. - czy ja dobrze usłyszałam?
- Co? Oczywiście, że tu jestem! To moje mieszkanie! A ty jesteś moim gościem! - co ja wyprawiam? Czemu tak na niego naskakuję?
- No wiem, po prostu za bardzo skupiłem się na filmie. - powiedział i wyłączył film, następnie wstał z kanapy, wziął swoją bluzę i zaczął kierować się do wyjścia.
- Czekaj! Nie idź. - podeszłam do niego i spojrzałam prosto w oczy. - Przepraszam.
- Nic się nie stało, ale ja serio muszę już iść. - jutro jest trening, a jeśli on chce grać we Francji i trener ma go wystawić, to jutro musi być w pełni sił.
- Okej. Do jutra.
- Do jutra.
CZYTASZ
As serwisowy · Jakub Kochanowski
FanfictionAs serwisowy - idealnie zagrany serwis, którego przeciwnik nie jest w stanie dosięgnąć rękami. W sporcie jak w miłości - nie zawsze się wygrywa. Czasem trzeba odpuścić i pozwolić wygrać komuś innemu, bo trzeba przegrać, żeby wygrać. Bo to jest właśn...