Rozdział sprawdzony - 20.10.2019
Nigdy bym nie pomyślała, że moje życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni, w tak krótkim czasie. Jakub Kochanowski to zdecydowanie jedna z większych niespodzianek w moim życiu. Znamy się jakieś cztery miesiące. To stosunkowo krótko. Nieważne, cieszę się, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Dzisiaj jest finał, który znowu gramy przeciwko reprezentacji Brazylii. Po odśpiewaniu hymnu, czekaliśmy na ogłoszenie, kto będzie grał. Zaczęliśmy w składzie Kubiak, Kurek, Zatorski, Nowakowski, Bieniek, Drzyzga i Szalpuk. Kuba niestety nie wyszedł w szóstce, ale wiem, że wejdzie dziś na boisko. Czuję to po prostu. Obie drużyny znajdowały się na boisku i teraz tylko czekaliśmy na pierwszy gwizdek sędziego. Pierwszy punkt zdobyty w dzisiejszym meczu należał do Brazylijczyków. Później już losy się odwróciły, bo udało nam się zdobyć aż czteropunktową przewagę, którą pod koniec seta sraciliśmy. Wtedy zaczęły się emocje. Było dwadzieścia trzy do dwudzuestu trzech, remis, musieliśmy się naprawdę postarać, żeby to wygrać. Kilka minut później było już 1:0, wygraliśmy ten set na przewagi.
Chwila przerwy i już zaczął się drugi set. Od początku drugiej partii prowadziliśmy i nie daliśmy szansy przeciwnikom, żeby nas prześcignęli. Graliśmy spokojnie, nie tak jak w półfinale z USA. Wtedy to dopiero graliśmy naszą najlepszą chyba siatkówkę. Wróćmy do dzisiejszego spotkania. Bez żadnej niespodzianki, drugi set również zakończył się naszą wygraną i to tylko do 20 punktów. Brazylia się trochę poddała, ale to nie jest zespół, który nie walczy. Czas na trzeciego seta. Kuba wszedł na boisko w końcówce poprzedniej partii i został już na tego seta. To nie tak, że Mateusz źle grał, ale Vital dał po prostu szansę Kochanowskiemu. Zaczęliśmy dobrze, w pewnym momencie było nawet pięć punktów przewagi. Niestety później ona trochę spadła, ale to nie było ważne, bo mieliśmy piłkę meczową. Tylko jeden punkt i znowu możemy być mistrzami świata. Jest dobre przyjęcie, rozegranie i atak Kurka. Tak! Wygraliśmy to! Znowu wygraliśmy z Brazylią i znowu jesteśmy mistrzami świata! Wiedziałam, że im się uda. To było pewne od początku.
Wszyscy zaczęli podbiegać do swoich rodzin, czy dziewczyn, a ja szukałam wzrokiem Kuby. Nigdzie go nie widziałam, dopóki nie pojawił się przede mną. Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem, który odwzajemnił i mnie pocałował. Byłam zaskoczona, ale po chwili zrobiłam to samo. Wplątałam swoje palce w jego włosy i w tym momencie wszystko przestało istnieć. Liczył się ten piękny moment, ta chwila. Oderwaliśmy się od siebie i teraz stykaliśmy się czołami.
-Jesteś mistrzem świata.- powiedziałam do niego i znowu się uśmiechnęłam.- Wiedziałam, że wam się uda.
-Wiem. Cieszę się, że tu jesteś.
-Ja też.- zauważyłam, że wszyscy się już zaczynają szykować do odbioru medalu.- Chyba musisz już iść. Poczekam na ciebie.
Pocałował mnie jeszcze szybko w usta i poszedł. Jestem z niego niesamowicie dumna. W ciągu trzech lat zdobył mistrzostwo świata kadetów, juniorów i seniorów. Nie każdy może pochwalić się takim dorobkiem. No chyba, że Kwolek.
***
Minęła chyba godzina, kiedy odebraliśmy medale i było robione zdjęcie. Teraz siatkarze razem z trenerem i całym sztabem są w szatni. Vital cały czas mówi, a chłopcy się tylko śmieją. Zaraz powinni wyjść i zbieramy się do hotelu. Jutro z samego rana mamy samolot i wracamy do Warszawy. Nie mogę uwierzyć, że mistrzostwa świata się już skończyły, te wszystkie emocje. Jestem pewna, że zapamiętam je do końca życia. Teraz będzie już tylko lepiej, po tych wszystkich upadkach, nareszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa i, że jestem we właściwym miejscu z odpowiednią osobą.
Niektórzy wyszli z pomieszczenia, a ja wciąż czekałam na Kubę. Kiedy wreszcie wyszedł z medalem na szyi rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam.
-Chodź.- pociągnął mnie na środek korytarza i stanęliśmy do zdjęcia, które robił nam Kwolek. Nie skończyło się na jednym, tylko na kilkunastu. Nawet mam zdjęcie z medalem na szyi.- Możemy już iść.- podniosłam głowę, żeby zobaczyć uśmiech na zmęczonej twarzy Kochana. Z nim poszłabym wszędzie.
-Możemy.- złapałam rękę, która przed chwilą wystawił Kuba i splotłam swoje palce z jego. Skierowaliśmy się w stronę taksówki, którą zamówiłam już wcześniej. Po dwudziestu minutach jazdy dojechaliśmy do naszego hotelu.- Dobranoc.
-Dobranoc.- ostani już raz mnie pocałował i rozstaliśmy się w windzie. Siatkarz mieszkał piętro wyżej, więc został w niej i pojechał dalej.
Dzisiejszy dzień faktycznie był męczący, ale udany. Poszłam wziąć szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. Nie chciałam jeszcze iść spać, mimo, że byłam zmęczona. Podeszłam do okna i spojrzałam na widok przede mną. Miasto nocą, nie ma nic piękniejszego. Usłyszałam pukanie do drzwi, ale cholera, jest już druga w nocy. Kogo niesie o tej porze.
-Nie śpisz jeszcze?- no tak, mogłam się spodziewać, że Kuba przyjdzie. Kiwnęłam przecząco głowa o wpuściłam go do środka.
-Coś się stało?
-Nie. Po prostu chciałem cię jeszcze zobaczyć przed snem. Tylko nie byłem pewny, czy nie będziesz jeszcze spała.- usiadł na łóżku, a ja zaraz obok niego. Przez jakieś pięć minut nie odzywaliśmy się do siebie.
-Bolą cię jeszcze plecy?
-Trochę, ale do wytrzymania.- dlaczego nic wcześniej nie powiedział? Przecież pomogłabym mu.
-Połóż się.- widziałam już, że chce zaprzeczyć, ale chyba domyślił się, że to mu się nie uda. Zrobił co mu kazałam, a ja wstałam po żel, który powinien mi troszkę pomóc. Usiadłam na jego pośladkach i zaczęłam wykonywać swoją pracę.
-Co teraz z nami będzie?- zaskoczyło mnie jego pytanie.
-A co ma być?
-Ja będę w Bełchatowie. Ty w Warszawie.- wciąż nie widzę problemu.
-To tylko dwie godziny drogi. Sa samochody, pociągi, autobusy. Zresztą zostały mi tylko dwa lata studiów.- w ciągu tego czasu wiele się może zmienić.
-Masz rację. Po prostu nie chcę tracić tego czasu, kiedy będziemy osobno.
-A wiesz, że to będzie najlepszy sprawdzian? Czytałam kiedyś książkę, że związek na odległość testuje wytrzymałość pary. Jeśli naprawdę się kochają to wytrzymają, a jeśli nie, to znaczy, że to było tylko chwilowe.- spojrzał na mnie tymi swoimi oczami.- Koniec. Powinno być lepiej.
-Jest.- powiedział kiedy wstał.- Dziękuję.- pocałował mnie, a ja mam déjà vu.
-Jeśli za każdym razem po masażu będziesz mnie całował to mogę nie przestawać.- zaśmialiśmy się z tego i poszliśmy spać. Nasze zmęczenie dało o sobie znać, bo ledwo co zamknęłam oczy to zasnęłam.
**********
Hej!
×Na wstępie chciałabym Was przeprosić, że rozdział dopiero dzisiaj, miał być w piątek, ale miałam egzaminy i musiałam się przygotować do nich.
×Druga sprawa, opowiadanie dobiega już końca i jeszcze dodam tylko jeden czy dwa rozdziały. Drugiej części nie będzie, ale zapraszam na opowiadanie o Tomku Fornalu, które jest na moim profilu.
Pozdrawiam!
CZYTASZ
As serwisowy · Jakub Kochanowski
FanfictionAs serwisowy - idealnie zagrany serwis, którego przeciwnik nie jest w stanie dosięgnąć rękami. W sporcie jak w miłości - nie zawsze się wygrywa. Czasem trzeba odpuścić i pozwolić wygrać komuś innemu, bo trzeba przegrać, żeby wygrać. Bo to jest właśn...