Nastała jesień! To było pewne, wszystkie drzewa przybrały odcień złota i czerwieni (... Pora roku Gryfonów! przyp.aut.). Był październik a wraz z nim zbliżało się święto duchów tak wyczekiwane przez większość uczniów
~~~
Harry wpatrywał się w widoki za oknem ledwo powstrzymując się przed zaśnięciem
Właśnie odbywała się lekcja historii i tylko Hermiona dalej po tylu latach dzielnie zapisywała każde słowo wypowiedziane przez ducha
Reszta uczniów dała sobie spokój i po prostu spała na ławkach wliczając w to Rona słodko drzemiącego na swoich podręcznikach
Lekcja odbywała się z puchonami
Harry spojrzał na Kristianę która starała się ze wszystkich sił walczyć z sennością przez co jej głowa co chwilę podnosiła się i opadała
Harry westchnął, nie tylko dla niego ta lekcja była trudna
***
Lekcja dobiegła końca i Harry wyszedł z sali podążając za przyjaciółmi którzy kłócili się zażarcie
Hermiona zrobiła Ronowi wykład o tym co sądzi o spaniu na lekcji i to było powodem nagłej sprzeczki, Harry wolał trzymać się z daleka- wiedział że kłótnia popadnie w niepamięć za niecałe 10 minut więc nie miało sensu wtrącanie się
Historia magii była ich ostatnim zajęciem tego dnia więc Harry zaczął zastanawiać się jak spędzić resztę dnia gdy ktoś popukał go w ramię
Gryfon odwrócił się by zobaczyć znajomą twarz
***
Severus szedł żwawym krokiem korytarzem w stronę swojego dormitorium po zajęciach eliksirów
Severus był cały w sadzy bo Malfoy dorzucił popiół do jego eliksiru i zanim Snape zareagował mikstura wybuchła mu prosto w twarz
Ślizg oni pokładali się ze śmiechu
Teraz Severus marzył tylko o prysznicu i zmianie mundurka
"Malfoy gorzko tego pożałuje i to już niedługo"- złośliwy uśmieszek wstąpił na twarz Severusa
***
Harry obejrzał się i zobaczył Kristianę uśmiechającą się do niego życzliwie
- Hej Harry!- powitała gryfona
- Hej Kristiano!- odpowiedział Harry
- Mówiłam ci, mów mi Krist!- powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo
- Czemu?
- Co czemu?- spytała zdezorientowana puchonka
Harry się zarumienił ale skoro zapytał to musi drążyć temat - Czemu nie chcesz żeby ludzie mówili do ciebie Kristiana?
- Bo tak mówi do mnie mój ojciec.- dziewczyna zmarszczyła brwi - Co powiesz na małą wycieczkę po błoniach?
- Pewnie. - odparł zaciekawiony gryfon
Szli w ciszy dziewczyna najwyraźniej myślała jak wytłumaczyć to Potter'owi
***
Gdy dotarli na błonia Kristiana wzięła głęboki oddech
- Jestem z rodu czystej krwi.- zaczęła puchonka- Jednym z mniej sławnych...
Ale jednak, dla mojego ojca ma to duże znaczenie... - dziewczyna ucięła
Dotarli na krawędź lasu
Harry nie wiedział co ma zamiar zrobić dziewczyna więc spojrzał na nią niepewnie
Dziewczyna ruszyła między drzewa a gryfonowi nie pozostało nic innego jak podążać za nią, z jakiegoś powodu czuł do niej bezgraniczne zaufanie
Szli wąską niewyraźną ścieżką w głąb lasu aż dotarli na polanę
Harry wstrzymał oddech polana pełna była dziwnych stworzeń przypominających trochę skrzydlate szkielety konia
Puchonka podeszła do nich powoli wyciągając rękę parę skrzydlatych stworów natychmiast ruszyło w jej stronę
Serce Harry'ego ścisnęło się
Po chwili jednak okazało się że stworzenia nie atakują dziewczyny wręcz przeciwnie- ocierają się o nią i skubią przyjaźnie
Dziewczyna zaśmiała się
- Hej! Mam tam łaskotki!- zaprotestowała i odsunęła się o krok
Harry zauważył że dziewczyna ma ładny śmiech
- Harry.- głos puchonka wyrwał go z zadumy- widzisz je prawda?
- Tak, to one ciągnęły wozy w tym roku ale... z jakiegoś powodu nikt poza mną ich nie widział. Czemu?- Harry popatrzył na Kristianę
- To są terstrale Harry, widzi je tylko osoba która obserwowała jak ktoś umiera...- dziewczyna spojrzała na Harry'ego dziwnym wzrokiem
Harry widział śmierć... Śmierć Cedrika Digorry'ego to było w zeszłym roku nagle uczucia powróciły do Harry'ego jak fala
Uklęknął i ukrył twarz w dłoniach, niemal udało mu się zapomnieć!
Harry poczuł rękę na swoim ramieniu ale nie odepchnął jej
- Harry...- kojący głos dobiegł go z oddali ale nie był to głos puchonki...
To był głos chłopaka ale Harry nie potrafił go zidentyfikować
Poczuł jak ktoś go podnosi i to przywróciło mu świadomość
- Harry, chodź!- Kristiana pociągnęła go za ramię w kierunku testrali
Harry nie uczynił niczego aby ją powstrzymać
- Hej maleńki,- dziewczyna pogładziła testrala po głowie- nie bój się.
Testral nagle spojrzał ufnie na dziewczynę
- Zawsze tak działam na testrale...- po chwili milczenia głos puchonki rozbrzmiał smutną nutą i Harry skupił całą swoją uwagę właśnie na niej - Nieważne czego nie zrobię one mnie lubią... Widziałam śmierć mojej matki i brata - jej głos był wyprany z jakichkolwiek emocji
- Mojego ojca to prawie nie ruszyło a ja, popadłam w depresję... Walczyłam z tym i udało mi się ale wtedy właśnie znienawidziłam ojca. On zawsze mówi do mnie " Kristiano Lawender" dlatego wolę gdy inni mówią do mnie Krist., - dziewczyna spojrzała na Pottera uważnym wzrokiem- dobrze?
Harry pokiwał głową w milczeniu
- No to, - głos puchonki odzyskał kolor a w jej oczach pojawiły się psotne ogniki - skoro już tu jesteśmy szkoda byłoby się nie przejechać!
- Co?- zapytał w oszołomieniu Harry zanim zorientował się że dziewczyna przelewitowała go na grzebiet testrala a sama również siedziała na jednym
- Krist proszę nie!- zawołał jeszcze Harry zanim wzlecieli w powietrze
Puchonka rozłożyła ręce śmiejąc się widać było że to nie jest jej pierwsza przejażdżka za to Harry kurczowo trzymał się grzywy
Krist skierowała swojego testrala w kierunku chatki Hagrida a stworzenie na którym siedział Harry podążyło za nią
Konie-szkielety wylądowały miękko i z wdziękiem przed chatką olbrzyma
i puchonka zsunęła się z gracją z grzbietu podczas gdy Harry miał z tym trochę problemu i musieli się namęczyć zanim Potter stanął twardo na ziemi
Hagrid w tej właśnie chwili wypadł przed swój dom z roztargnionym wyrazem twarzy jednak od razu się uspokoił gdy zobaczył Krist i Harry'ego
- Nie mówcie mi że przylecieliście tu na tych testralach- zmarszczył brwi Hagrid i wskazał wzlatujące już stworzenia
- Możeeeeeee.- puchonka żuciła słodkie spojrzenie olbrzymowi
- No tak a czego mógłbym się spodziewać po panience Krist.- westchnął lekko i odsunął się od drzwi aby umożliwić im wejście do środka chatki
______________________________________
Skończyłam jedenastą część i jak? Trochę mało Severusa ale wynagrodzę wam to w następnym rozdziale 😁😀
CZYTASZ
Snarry: Nieoczekiwana miłość
Fanfic*Zakończone więc nie trzeba czekać* Severus westchnął poirytowany i wziął gryfona na ręce -C-co ty robisz?- przestraszył się Harry - Nie wierć się! Gdybyś miał sam tam iść w życiu byśmy tam nie dotarli- warknął ślizgon - Ale ludzie patrzą - zarumie...