- Myślę, że powinieneś zadzwonić do Olivii - powiedziała Heidi jak znaleźliśmy się za budynkiem Brown Developer- To już najwyższy czas, znasz prawdę i musisz to znaczy musimy im pomóc w odnalezieniu Tommiego.
- Wiem, ale co ja jej powiem. Ciociu znam prawdę o tym, że porwałaś dziecko i teraz mam pytanie co się stało z nim, bo jego biologiczna matka go szuka.
- Oj Lukas, doskonale wiesz, że ta rozmowa nie będzie taka łatwa jak myślisz. Pewnie padnie parę nie miłych słów, bo w końcu poznałeś prawdę.
- Wiem, że to będzie trudne ale jak już wiemy wszystko, to trzeba to odprowadzić do końca.
- Dokładnie i kochanie spokojnie, będzie dobrze i pamiętaj, że jestem przy tobie.
- Dobrze, zadzwonię do niej ale wieczorem, teraz może choćby na kawę co? Ja zapraszam.
Chwilę potem byliśmy już w jakiejś kawiarni z ciachem i dobrą kawą.
- Wiesz co - zaczęła Heidi - W sumie to ciekawa ta rodzinka, wydaje się całkiem sympatyczna.
- Racja, ale jednak nikt nie pogodził się, że nie ma z nimi tego dziecka.
- A co ty byś tak sobie żył normalnie z myślą, że twój syn może nie żyć ? Lukas proszę cię. Oni przeżyli traumę i na szczęście normalnie funkcjonują chociaż to jest i tak za dużo powiedziane.
- No masz rację, ale coś mi tu nie pasuje.
- A co dokładnie ?
- Patrz, nikt nie wiedział, że moja mama jest w ciąży, a Tommy urodził się sześć dni przede mną i potem tak nagle moja rodzina ucieka i ja się rodze, a Olivia się diametralnie zmienia. Czy to nie jest dziwne ?
- Śmieszny jesteś, czy ty naprawdę myślisz, że to ty jesteś zaginionym dzieckiem ?
- Nie wiem, tak jakoś pomyślałem.
- Ale to głupota, jesteś mega podobny do swojego ojca, z charakteru, wyglądu i nawet z toku myślenia i nawet tak nie myśl jasne ? Twoi rodzice to twoi prawdziwi rodzice i nawet nie myśl, że jest inaczej.
- Wiem i przepraszam to było głupie, nie powinienem nawet tak myśleć, ale to by było niedorzeczne nawet, bo po co mieliby wychowywać cudze dziecko ?
- Racja i to by było bez sensu - zaśmiała się i ja też. Nawet nie wiem czemu tak myślałem.
- Ale dobra, myślisz, że ta żona prezesa to będzie się chciała spotkać?
- Wydaje mi się, że bedzie to chciała załatwić przez syna, bo w sumie po co by miała się z tobą spotykać ?
- Nie wiem.
- Ja bym na jej miejscu nie chciała się spotkać, nie wiem jakoś tak, bo jednak ty jesteś bliską rodziną porywaczki i no skąd ona może być pewna, że ty jej chcesz pomóc ?
- No wiem ale ja sam bym nie wiedział co jej powiedzieć, bo już całą historię powiedziałem temu synowi to on powie jej i to by było bezsensu gdyż ona to przeżyła i sama doskonale to wie.
- Racja, ale dobrze może skończmy już ten temat. Niedługo się to wyjaśni, a my nie możemy sobie tym zaśmiecać głowy, musimy zająć sie szkołą w końcu niedługo zaczynamy.
- Mamy jeszcze miesiąc, Heidi narazie to musimy kupić książki i załatwić wszystkie sprawy na uczelni i korzystać z wspólnych chwil, bo jak zacznie się nauka to będzie ciężko na romantyczne chwilę - pocałowałem ją.
- Masz rację kochanie, to gdzie mnie jutro zabierasz?
- Hmm, powiedzmy, że zabiorę cię jutro na romantyczną randkę okej ?
- Dobrze, będę czekać - uśmiechnęła się pięknie.
- Przepraszam - podeszła do nas jakaś kobieta, wygląda na starszą ale widać, że jest zadbana - Ty jesteś Lukas Pitt ?
- Tak, a pani to kto ? - zapytałem nie pewnie, w ogóle jej nie kojarzę, a powinienem?
- Przepraszam, że się od razu nie przedstawiłam Elizabeth Moon, ja znam Twojego ojca w ogóle znam twoją rodzine.
- Skąd? Przepraszam ale kim pani jest ?
- Twoją ciocią, to długa historia, a ja nie mam czasu. Przekaż do tacie, a to Olivi - podała mi dwie koperty - Przekaż, że to ode mnie, a oni już będą wiedzieć co i jak. Narazie - wyszła.
- Kurde to wszytsko mnie mega zaskakuje - powiedziała Heidi - Czego my się jeszcze dowiemy o twojej rodzinie ?
- Sam już nie wiem, ta kobieta była jakaś dziwna i jeszcze te koperty.
- To na co czekasz ? Otwieraj, albo nie czekaj, w domu to zrobimy.
*****
Od pięciu minut jesteśmy w domu, przebraliśmy się w domowe ciuchy aby było wygodnie, usiedliśmy na kanapie i zajęliśmy się kopertami.- Od której zaczynamy? - zapytałem.
- Od Olivii, to ona nas chyba najbardziej interesuje, no na co czekasz.
Otworzyłem kopertę i w środku jest wizytówka z danymi tej kobiety która nam to dała oraz jest jej numer telefonu oraz jest jakiś liścik.
- " Hejka laska, długo się nie widziałyśmy, zadzwoń musimy nadrobić trochę, ale w sumie możecie wrócić do nas, sprawa została zakończona i jak sama wiesz, że uległa przedawnieniu
Eli " - przeczytałem.- Tu chodzi o sprawę tego porwanego dziecka czyli to co wiemy, ale dobra daj ja to zamknę, a ty otwieraj koperte do twojego ojca.
- Hmm, no tu też jest ta wizytówka ale nie ma liściku, tylko na wizytówce pisze zadzwoń i tyle.
- Dobra czyli nic, ale skąd ta kobieta wiedziała do kogo ma podejść i skąd wiedziała, że tam jesteśmy?
- Nie wiem, ale mniejsza z tym dzwonię do Olivi, jest już około 18 więc myśle, że będzie miała czas rozmawiać.
- Dobrze to dzwoń.
Wykręciłem numer do mojej ciociu i czekam, jeden sygnał, drugi, trzeci no masakra, pewnie jest z jakimś nowym facetem.
- Nie odbiera - powiedziałem.
- Dzwoń jeszcze raz, do skutku, to ważna sprawa więc nie ma co zwlekać.
Zadzwoniłem drugi raz też nic, ale za trzecim się udało.
- Co chcesz? - usłyszałem w słuchawce.
- Muszę z tobą pilnie porozmawiać.
- Nie mam czasu.
- To ważne.
- Nie mam czasu, jestem na randce, przeszkadzasz mi kumasz ?
- Wiem, że porwałaś dziecko......
Witajcie, teraz rozdziały będą prawdopodobnie raz na tydzień, ponieważ jest szkoła i sami wiecie jak to jest.
Ale pamiętajcie też, że czym więcej głosów to rozdział szybciej.
Topcio
![](https://img.wattpad.com/cover/159423263-288-k891215.jpg)
CZYTASZ
Dzień 2
ActionTo jest druga część opowiadania " Dzień " więc jeżeli jeszcze jej nie czytałeś/aś to zapraszam na mój profil. Serdecznie zapraszam. UWAGA : Opowiadanie może zawierać błędy.