ᴡᴀᴛᴄʜ ᴏᴜᴛ, ᴊᴇʜᴀᴇ

156 14 2
                                    

[14.05.14]

- Wiem, że nie mamy ze sobą kontaktu, nie mamy nic ze sobą wspólnego, ale jak widać  ty i twoi znajomi potrzebujecie wsparcia oraz pomocy. - nie odezwałam się.
- Jehae, do cholery! - w końcu spojrzałam na dziewczynę. Dziewczynę, która jest moją współlokatorką, dziewczynę, która wygląda na oziębłą, jednak w środku jest zupełnie inaczej. Przejrzałam ją i ona o tym wie doskonale.
- O czym myślisz?
- O wszystkim.
- Nie zadowala mnie ta odpowiedź, ale chociaż się odezwałaś. A teraz coś zjedz i wypij. Nie chcę mieć w pokoju trupa.
- Dlaczego to robisz?
- Co?
- Gadasz ze mną.
- S-sama nie wiem, czuję taką potrzebę.
- Dlaczego wcześniej tego nie czułaś?
- Czułam, ale ignorowałam to. Teraz Tobie jest potrzebna pomoc, a ja mogę pomóc tylko niewiele, ale mogę.
Podeszłam do okna i pogrążyłam się w myślach. Jutro jest pełnia księżyca. Tak jak mówiła Chae, choć wydaję mi się to niedorzeczne, ale postanowiłam to zadanie wykonać.
Tak, naruszę zakaz wychodzenia, ale czego się nie robi dla rodziny...
- Young?
- Hm? - dziewczyna nie kryła zdziwienia.
- Kim są tamci ludzie z Twojego pamiętnika?
- To byli moi rodzice...- dziewczyna nawet nie nakrzyczała na mnie, że przeglądałam jej pamiętnik.
Poczułam, że mogę się jej zwierzyć...

- Coś cię trapi?
- Nie..., a właściwe tak. Nie wiem co mam zrobić.
- O co chodzi?
Opowiedziałam jej historię z ubiegłego dnia. Była zszokowana.
- Pokaż ręcę. - wystawiałam jedną rękę, gdzie był widoczny ślad, przypominający siniaka, ale to nie było to.
To było coś innego.
- Co to jest?
- Oznaczenie.
- Nie rozumiem.
- Nie podchodź do niego.
- Dlaczego?
- Nie mogę pozwolić, by stała ci się krzywda.
Dziewczyna wyszła z pokoju, pozostawiając mnie oszołomioną słowami. Nie rozumiałam już nic kompletnie.
Po chwili żałowałam, że jej to powiedziałam, bałam się. Bałam się, co może teraz się przydarzyć.

Patrzyłam się w jeden punkt, gdy nagle zobaczyłam inne pomieszczenie.
Obejrzałam się i dojrzałam napis "Hoorim" oraz nazwisko Kim.
Nie pamiętam, żebym tu wchodziła...
Po chwili ocknięcia podeszłam do biurka, na którym stała ramka ze zdjęciem moim i Taeyonga. Uśmiechnęłam się mimowolnie i dotknęłam zdjęcia, przejeżdżać opuszkami po jego twarzy. Po chwili moją uwagę przykuła lekko wystającą karteczka z ramki.
Otworzyłam ja ostrożnie i ujrzałam tam złożoną starannie kartkę.

" Cześć, Jehae

Nie wiem od czego zacząć, pisząc ten list.
Nawet nie mam pojęcia czy kiedykolwiek to przeczytasz.
Będę musiał zacząć od początku.
Był nasz bal, pamiętam jak cię zaprosiłem, miałaś wtedy polika czerwone jak róża.
Udawałaś obojętną, a wiem, że było inaczej.
Pewnego razu poszedłem do Ciebie i tam nie zostałem nikogo, prócz Chae Rim, która mówiła, że za chwilę wrócisz i żebym szedł do ciebie, po czym wyszła.
Zajrzałem do Twojego pamiętnika i dowiedziałem się, że ci się podobam.
Cieszyłem się jak głupi, również mi na Tobie zależało, jednak nie wiedziałem jak zareagujesz. Nie chciałem niszczyć tyle lat naszej przyjaźni przez emocje.
Zaplanowałem sobie wszystko w głowie.
Poproszę Cię do tańca i zacznę temat, choć wiem, że może być ciężko.
Jeden dzień przed musiałem uciekać z rodziną do innego kraju. Mój ojciec miał problem z Cieniami, którego nie rozwiązał, dlatego moją rodzinę ścigali, by odpłacić się za czyny mego ojca. Do tej pory nie wiem co on zrobił, ale nieważne.
Pamiętam jak weszłaś do sklepu zapłakana. Chciałem opuścić Cię bez pożegnania, zapamiętać cię jako uśmiechnięta, jednak mój ostatni widok, to była Twoja zapłakana i zawiedziona twarz.
Chciałem ci to wytłumaczyć, jednak byś tego nie zrozumiała.
Dlatego opuściłem Cię bez słowa.
Będąc w Los Angeles obiecałem sobie, że cię odnajdę i wytłumaczę wszystko.
Gdy ujrzałem cię w Chaenyoung stchórzyłem. Strasznie się zmieniłaś. Zrobiłaś się bardziej odważniejsza, pozytywniejsza, wredniejsza niż wcześniej. Z wyglądu też się bardzo zmieniłaś. I wtedy poczułem to samo, co wcześniej. Te uczucie, które chciałem ci wyznać, jednak udawałem, że cię nie znam. Było naprawdę trudno. Zrobiłaś się również silniejsza, ten kop naprawdę bolał. Przysięgam, że się bałem później do Ciebie podejść.
Wtedy w dniu balu chciałem ci to wszystko powiedzieć, to, co zamierzałem kilka lat temu. Wszyscy mówili, bym sobie odpuścił, jednak nie dawałem za wygraną.
Musiałem ci to powiedzieć, nawet gdybyś już nie chciała mnie znać, chciałem, byś znała prawdę.
Pamiętaj, że Cię będę zawsze kochał.
                                                  T.Y "

Łzy zaczęły mi spływać po poliku. Mogłam się domyślić, że o to chodzi. Jestem naprawdę głupia, że nie zauważyłam niczego. Wtedy historia potoczyłaby się całkiem inaczej.

Szłam znów patrząc na obrazy, jednak tak naprawdę myślałam intensywnie nad tym, co by było, gdybym zrozumiała Taeyonga i z nim uciekła przez wentylator...
- Szukałam cię! - uniosłam wzrok na bardzo znaną mi sylwetkę.
- Ji Yong odzyskał przytomność. - na te słowa się ożywiłam i popędziłam razem z Mai'ą do gabinetu lekarskiego.
Przed nim jednak stał Junhui.
- Możemy na chwilę pogadać?
- Nie teraz, Junhui. Muszę zobaczyć co z Yongiem. - chłopak się zirytował i pociągnął mnie za rękę, bym na niego spojrzała.
- Chwila. Chcę zamienić kilka słów. Ji Yong poczeka, on się stamtąd nie ruszy.
- D-dobrze.
Mai'a posłała mi dziwny wzrok, jednak nie zwróciłam na to uwagi.
- No to słucham. - powiedziałam, gdy chłopak zamknął drzwi na klucz i jego wzrok powędrował na mnie.
- O co chodzi?
- Nie możesz się zobaczyć z Ji Yongiem.
- Że co? - prychnęłam. - Bo co?
- Nie pozwalałam ci.
- Kim ty jesteś byś kierował mną w życiu?
- Jak to kim? - oburzył się. - Twoim chłopakiem.
- No właśnie. Nie jesteś moim rodzicem.
- Jehae, przepraszam. - chłopak wypuścił powietrze z ust. - Chodzi o to, że...
- Co?
- Że on nie chce się z Tobą widzieć.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Byłem u niego. Nie chciał podać konkretnego powodu. Nie wierzysz mi?
- Sama nie wiem. - odpowiedziałam po przemyśleniu i przypomnieniu słów skierowanych do mnie, bym się wynosiła...
- Już sama nie wiem.
- Spokojnie, kochanie. Spędzisz czas ze mną.

Szliśmy za rękę, gdy nagle zrobiło się tłoczno. Puściłam rękę chłopaka i skorzystałam z okazji, biegnąc do sali, w którym leżał Ji Yong.
Weszłam do gabinetu i ujrzałam go. Całkiem bladego, pozbawionego jakichkolwiek kolorów. Usiadłam obok jego łóżka i zaczęłam jeździć kciukiem po jego dłoni.
Nagle oczy chłopaka się otworzyły i spojrzały w moją stronę.
- Jehae?! - chłopak mocno mnie przytulił. - Jak się tutaj dostałaś?
- Czemu miałabym nie przyjść?
- Junhui ci zabronił.
- Skąd o tym wiesz?
- Jehae, on nie jest taki jak uważasz. Uważaj na niego. On jest bardziej przebiegły niż ci się wydaje. On jest po złej stronie.
- O czym ty mówisz?
- Te słowa, które kiedyś do Ciebie powiedziałem, były pod jego wpływem. Zagroził mi, że się Tobie coś stanie i mojej rodzinie. Naprawdę nie mogłem nic zrobić. Przepraszam, Jehae!
- Nie płacz, Yong.
- Wierzysz mi?
- Tak, wierzę ci.
- Wiesz też, że... - zaczęłam po chwili.
- Że jesteśmy kuzynostwem? Tak, wiem.
- Skąd...
- A co z Kimem? Kto ci to zrobił? - wskazał na rękę.
- On.
- Naznaczył cię.
- Co?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Dlaczego?
- Sama musisz się dowiedzieć, i tak za dużo powiedziałem. Yugyeom, pomimo swojego czynu, siedział tu przy mnie w nocy, gdy każdy spał. Nie ruszył się, póki mu nie wybaczę.
- Już nic kompletnie nie rozumiem.
- Jehae, uważaj.
- Ji Yong! - chłopak zamknął oczy.
Przyszła pielęgniarka, mówiąc, że ma tak cały czas. Nie wolno za dużo z nim gadać, ponieważ się za szybko męczy i wyłącza się całkowicie. Zostałam też wyproszona, by pacjent mógł odpocząć.

Wychodząc zderzyłam się z kimś, a mianowicie z Nam Ri?!
Jej wygląd był okropny. Była cała roztrzęsiona, zapłakana i zagubiona.
- J-Jehae! - przytuliła mnie mocno.
- Co się stało?!
- G-gonili nas.
- Kto?
- Cienie.
- A co z Twoim tatą?
- Po-porwali go. - dziewczyna zaczęła mocniej płakać.
Teraz szkoła została bez Dyrektora, a władzę nad szkołą mógł objąć tylko prawa strona Dyrektora. Tylko kto nią był?

This Is The Only One~Yugyeom [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz