ᴄʜᴀᴇ ʀɪᴍ, ɪ ᴡᴀɴᴛᴇᴅ ᴛᴏ ᴀsᴋ, ᴡᴀs ᴛʜᴇʀᴇ ᴇᴠᴇʀ ᴀ ғɪʀᴇ ɪɴ ᴛʜᴇ ғᴏʀᴇsᴛ

214 18 2
                                    

[29/03/14]

- Coraz bardziej interesuję mnie jej osoba. Zaczęła używać słów, które są znane tylko dla naprawdę wybitnych uczniów.
- Ma potencjał, ale skoro nigdy nie walczyła, to skąd tyle wie na dany temat...? 
- Właśnie się nad tym zastanawiam. Mówiła tak jakby miała w tym doświadczenie,  nawet Sunbae nie używa takich stwierdzeń i aż tak nie motywuję jak ona.- usłyszałam głos Mai. 
- Może to przypadek? 
- Wątpię. Tu powinien być jakikolwiek głębszy sens. A może ona jest jednym ze złotych dzieci, bądź ma związek z Hye Ri! - w tym momencie weszłam do pomieszczenia.
- O Jehae, wstałaś. - zauważył Jisoo
- Jak widać.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał Ji Yong. 
- Tak, muszę zobaczyć się z ciocią. 
- Mogę iść z Tobą? 
- Nie, dzięki. Nie trudź sie Ji Yong. Słyszałam, że macie bardzo ciekawy temat, więc go kontynuujcie. Do zobaczenia. - zamknęłam drzwi za sobą.
- Ji Yong, po co ty się starasz, jak i tak ona cię nie zauważa. 
- Może masz rację? - westchnął cicho, ale tak, że było to dla mnie słyszalne. 

Odeszłam od drzwi i w drodze do wyjścia napotkałam nauczycielkę. 
- Wybierasz się gdzieś, słoneczko? 
- Tak, do cioci. 
- W takim razie nie zatrzymuję. Uważaj na siebie.
Zastanawiałam się na kogo dzisiaj jeszcze wpadnę. Pewnie na wszystkich znając moje szczęście.
 

Zbliżałam się bliżej lasu. Uśmiechnęłam się na myśl, że to właśnie przez kamień się tutaj znalazłam albo chyba przez moją niezdarność. 
Czułam, że jestem w połowie drogi, lecz nie wiem czemu, ale moje nogi samowolnie się zatrzymały. 
Oparłam się o drzewo i przymknęłam oczy. 

Była noc, na niebie świeciły gwiazdy i mogłam stwierdzić, że one tylko oświetlają tą ciemność, gdybym nie ujrzała ognia. Nie wiem czemu ale nogi poprowadziły mnie w tamtą stronę i ujrzałam duży dom w płomieniu ognia. Dostrzegłam też małe dziecko płaczące w samym środku płomieni.  Nagle kobieta wybiegła i wzięła ze sobą to dziecko...

Otworzyłam gwałtownie oczy i znowu ujrzałam światło dzienne. To, co zobaczyłam było bardzo dziwne a zarazem przerażające. Myśli ciągle krążyły mi wokół tej kobiety oraz dziecka. 
Byłam pewna, że gdzieś już ją spotkałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.
Całą drogę do domu nie mogłam się na niczym skupić, ponieważ w głowie miałam obraz płaczącej dziewczynki, stojącej w środku ognia. Nie wiedząc dlaczego, czułam się jak ona. Bezbronną, malutką dziewczynką. 

Nie zauważyłam kiedy doszłam do domu, więc szybko przesunęłam myśli na bok i otworzyłam drzwi, zastając ciocię.
- Cześć, Chae Rim.- rzuciłam się na kobietę ściskając ją mocno.
- Dziecko, ja już od zmysłów odchodziłam. Dobrze, że zostawiłaś kartkę, przynajmniej się aż tak nie martwiłam. Co ty tutaj robisz? Nie masz wykładów?
- To samo pytanie mogłabym zadać Tobie.
- Ja zadałam brzdącu pierwsza pytanie, więc odpowiadaj.
- W niedzielę nie mamy zajęć.
- No tak. A ja to cóż...mam wolne.
- Ty? Wolne? To się w ogóle nie trzyma kupy, wiesz o tym, prawda?
- Tak, ale tylko dzisiaj.- puściła mi oczko i zaczęła robić mój ulubiony napój, jakim jest kakao. Kobieta wie czego potrzebuję.
- To opowiadaj, jak tam na uczelni. Dlaczego teraz?
- Powinnam od roku chodzić na studia, a widzisz, za bardzo mnie rozleniwiasz. Byłam na mieście i spotkałam dawną znajomą. Zaproponowała mi tam pójść, a to, że były jeszcze wolne miejsca, to się dostałam do Akademii Sztuk Pięknych.
- To wspaniale. A może kiedyś przyjdę Cię odwiedzić, co ty na to? 
- Nie trudź się. Jesteś lekarzem, więc wiem, że musisz być prawie bez przerwy w szpitalu  Zresztą, dopiero się uczę, więc może od drugiego roku, hm?
- Eh no dobrze. Ale daleko to? 
- Trochę tak, dlatego będę cię odwiedzać, kiedy będę mogła. Nie ma tam zasięgu, więc bez sensu mieć telefon. 

Zaczęłyśmy gadać o pacjentach, potem temat zszedł jakoś o dzieciach, więc miałam okazję zadać dręczące mnie pytanie...
- Chae Rim, chciałam się zapytać, czy kiedykolwiek w lesie był jakiś pożar? - ku mojemu zdziwieniu zauważyłam przez chwilę inny wyraz twarzy ciotki. Domyśliłam się, że musi wiedzieć coś na ten temat. 
- Nie, raczej nie. Nie wydaję mi się, aby był w Seulu pożar. A, w którym roku? - kobieta chciała mnie sprawdzić. Czułam to.
- Nie wiem...po prostu słyszałam od znajomych, że kiedyś był tu pożar.
- No nieważne. W każdym razie, o której musisz wracać?
- Za godzinkę powinnam być już w drodze.
- To mamy jeszcze sporo czasu.
Chae Rim jak to ona - gaduła straszna, więc trochę minęło, aż mnie wypuściła.
- W razie czego jak mnie nie będzie w domu, to idź do szpitala.
- Okej, to na razie.

Byłam dość skołowana. Podejrzewałam w dziewięćdziesięciu procentach, że kobieta musi coś wiedzieć na ten temat, tylko dlaczego?
Byłoby za miło jak dla mnie, gdybym na kogoś nie wpadła. Spojrzałam w górę i ujrzałam jednego z kolegów Yugyeom'a.
- Co tu robi taka piękność?
- Odsuń się, nie mam humoru na wasze zabawy.
- Weź nie udawaj takiej niedostępnej. - chłopak złapał mnie za rękę.
- Aish...puść mnie.
- Dlaczego taka jesteś? Chcę się zakolegować.
- Widać, że jeszcze nie dostałeś od dziewczyny.
- Bo one są kruche, Honey.
- A chcesz się przekonać?
- Co? - kopnęłam chłopaka z różowym buszem na głowie w przyrodzenie i odeszłam.
Denerwuje mnie takie zachowanie. Co oni sobie myślą?
Wchodząc na schody usłyszałam rozmowę.
- Masz coś na jej temat? - czy to był głos pana Gim'a...?
- Tak, tylko się nie denerwuj....Ona jest w szkole Chaengyoung.
- Co?! Jak to możliwe?
- Podsłuchałem rozmowę Dyrektora z jakimś mężczyzną. Powiedział, że czuje tutaj jej obecność.
- Musisz się dowiedzieć kto to jest!
Szybko odsunęłam się od drzwi, gdy słyszałam zbliżające się kroki.
Pobiegłam do swojego pokoju.
Co w tej szkole się dzieje i kogo szukają?


This Is The Only One~Yugyeom [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz