ʏᴏᴜ ʙᴇʟɪᴇᴠᴇ ɪɴ ᴛʜᴀᴛ? ʏᴏᴜ ᴀʀᴇ ɴᴀɪᴠᴇ

185 14 0
                                    

[09/04/14]

Siedziałam właśnie z pokoju z Minseo oraz Namri, które wywiercały we mnie dziurę w ciele od paru minut.
- Możecie się w końcu odezwać? Od dziecięciu minut tutaj siedzę a wy się nie odzywacie. Obraziłyście się, czy co?
- Tak. - zaszczyciła mnie odpowiedzią Minseo.
- Mogę wiedzieć z jakiej przyczyny?
- A no zobacz jaka niewinna.  Tak się składa, że JiYong idzie z Seoyoung, z czego byłam naprawdę zdziwiona, bo ty miałaś z nim iść, a teraz się dowiaduję, że idziesz z Junhui'em. - Namri mówiła to ze złością.
- Ja...wybaczcie. Jun zaprosił... - zrobiłam cudzysłów palcami. - ... mnie wczoraj wieczorem i byłam po prostu zmęczona, żeby was poinformować.
- Aigoo... To mogłaś spać u nas. Jesteśmy twoimi przyjaciółkami, więc żądam, byś nam mówiła co się dzieje.
- Prostując. Chcemy być na bieżąco.
- Jest coś co powinnyśmy wiedzieć?
- Um... w sumie nie wiem czy to takie ciekawe...
- Jehae.
- Dobra. Ten różowowłosy chłopak chciał rozejmu a ja mu odmówiłam, ale on powiedział, że się nie podda.
- Yoon Jehae! Czy ty musisz mieć takie powiedzenie u chłopców?! - zaśmiała się Minseo.
- Nieprawda.
- Jak nie? Junhui, JiYong i teraz o dziwo ktoś z Hoorim.
- Aigoo ja się z Junem tylko przyjaźnię i z Yongiem to samo. A z tamtym nie mam zamiaru zawierać znajomości.
- A wiesz przynajmniej jak się nazywa?
- Po co mi to do szczęścia?
- Warto znać. - przewróciłam jedynie oczami.


━━━━━━━━━━♡♤♡━━━━━━━━━━

Stanęłam jak wryta. W tym momencie zadano nam pytanie, które zabrzmiało
"jak nam idzie w parach?".
Mam chęć teraz rzucić się na Pana z przerośniętym ego i wrzucić go do stawu, by się topił. Tak bardzo do niego żywię niechęć. Nauczyciele będą nas obserwować z daleka. Nie znamy godziny ani miejsca, gdzie oni będą nas obserwować. Jedyne to mogłam się cieszyć, ponieważ ćwiczyć to mogę sama.
Wróciłam do pokoju, by się przebrać i wrócić do sali. Moim celem był dzisiaj worek napakowany kartoflami... Musiałam się wyżyć na czymś, co było twarde. Nie było nic innego, dlatego zapożyczyłam z kuchni produkt spożywczy.
Z początku myślałam, że to durny pomysł, ale gdy uderzyłam raz w worek zawyłam z bólu, ale o to mi chodziło. 
- Aish...- powiedziałam cicho do siebie.
Wzięłam się w garść. Chciałam wyrzucić z siebie wszystko. Podobno jest to najlepszy sposób na wyładowanie emocji. Może niekoniecznie na ziemniakach, ale jednak coś w tym jest. W mojej sytuacji to się stało najlepszym rozwiązaniem.
Uderzałam raz rękoma, raz nogami, tak by nie przemęczać tylko jednej części ciała.
Tajemnica Chaerim - jedno uderzenie.
Okłamanie Chaerim - drugie uderzenie.
Tych uwag było co raz więcej a worek coraz bardziej się psuł.
Kim Yugyeom - jednym i już ostatnim ciosem zniszczyłam cały worek ziemniaków.
- Wow, skąd się wzięło w robię tyle emocji?
- Czego tu chcesz?
- Chciałem tylko przyjść po kije, ale to chyba nieodpowiedni moment. Ja już chyba pójdę.
- Mianhe.
- Hm?
- Wybacz, że na Ciebie bez powodu naskoczyłam.
- Nic się nie stało. - puścił oczko różowowłosy.
Gdy się tak przypatrzyłam na chwilę, kogoś mi bardziej przypominał... Miałam pewne podejrzenia, ale to nie może być prawda, chociaż...?
- A tak w ogóle jak się nazywasz? Znudziła mnie nazwa różowy gamoń.
- Taeyong.
- T-Tae...- szepnęłam.
Słysząc tę imię czułam jak wszystkie wspomnienia wracają,  żołądek natychmiast mi się skurczył.
- Gdzie ty...Wow. - odwróciłam wzrok z podłogi i ujrzałam tam zdziwionego Yugyeoma.
- Nie wiedziałem, że aż tak go nie lubisz.
- Przymknij się, Yugyeom. - powiedziałam i wyszłam z sali trącając go barkiem.
Czy to mógłby być mój Taeyong? Nie... To niemożliwe.
Jest wielu ludzi, którzy mają tak samo na imię, mogą być do siebie podobni, ale dlaczego to imię wciąż mnie tak boli?

[23/06/2011]

Wzięłam torebkę, ubrałam buty i wyszłam kierując się do pobliskiego sklepu.
Los chciał, by najbliższy sklep był zamknięty, dlatego musiałam się przejść trochę dalej niż zazwyczaj.
Do koszyka wpakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam do kasy.
Po kilku minutach, stojąc w kolejce, zwróciłam uwagę na stojącego przede mną chłopaka, który bezustannie nucił jakaś piosenkę.
~ Chłopak ma gust. ~ uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc znany mi tekst amerykańskiej piosenki.
Czując już ból w jednej ręce, przeniosłam koszyk na drugą, co poskutkowało lekkie uderzenie chłopaka.
- Przepraszam. - a czerwonowłosy się odwrócił.
Moje ciało zamarło a koszyk wypadł mi z ręki.
- Je Hae?
- T-Tae... - w moich oczach napłynęły łzy.
- Je Hae, daj mi to wytłumaczyć.
- Obiecałeś...
- Przepraszam, Je Hae.
- Zostaw mnie. Wiesz ile ja się nacierpiałam? Zero smsów, zero znaków życia!
- Mogę ci to wytłumaczyć.
- Nie, nie będziesz mi nic tłumaczył. Odejdź z mojego życia, tak jak zrobiłeś to miesiąc temu. - i wybiegłam ze sklepu. 

[Teraz

Nie chciałam o tym myśleć, lecz te imię. Te przeklęte imię nie dawało mi spokoju.
To tylko przyjaciel, prawda?  Czemu płaczę za osobą, która już nic nie znaczy, a jednak?
To nie był zwykły przyjaciel...
Był moim promykiem nadziei, moją światłością, gdy ja zamykałam się w ciemności...
Bałam się ludzi...bałam się dotyku, ich wzroku. Od dziecka tak miałam, dopóki nie zjawił się Tae.
Był osobą, która mnie z tego wyciągnęła. Jestem mu za to wdzięczna. Przeżyliśmy ze sobą dobre kilka lat a on tak po prostu wyjechał.
To z nim przeżyłam swój pierwszy pocałunek, którego nie żałuję...


━━━━━━━━━━♡♤♡━━━━━━━━━━


Chciałam jakoś odseparować się od wszystkich, dlatego znalazłam się przy moście.
To chyba będzie moje ulubione miejsce - zaśmiałam się w duchu.  Oparłam się o barierki i przymknęłam oczy. Po chwili otworzyłam je, gdy usłyszałam odgłos kroków.
Ujrzałam Yugyeoma - osobę, której nie chciałam. 
Jeszcze dwa kroki i będzie szedł po tym samym moście co ja...
Chcąc uniknąć jego palącego wzroku, chciałam odejść, lecz pobliski kamyk mi zaszkodził.
Straciłam równowagę i poleciałam w tył kierując się do prosto do rzeki.
Przymknęłam oczy wstrzymując oddech, jednak nie wpadłam do wody... Poczułam silne ręce, oplatające moją talię oraz nadgarstek. Jedyną osobą jaką mogłaby być to on.
Otworzyłam powoli uczy i ujrzałam wystraszony wzrok Yugyeoma.
Czarne tęczówki, które niegdyś płonęły niechęcią, teraz zamieniły się w panikę?
Chłopak postawił mnie na nogi i spojrzał za mną.
- Ktoś przeciął barierkę...
- Co...? Zresztą, mieważne.... Muszę ci podziękować.
- Nie dziękuj. - jego wzrok wrócił do chłodnego nastawienia.
- Ale muszę. - złapałam go za nadgarstek, lecz tak jak szybko to uczyniłam, tak w szybkim tempie go puściłam.
Zmroził mnie wzrokiem.
- To, że ciebie uratowałem nie znaczy, że zaczniemy znajomość.
- Rozumiem. Też mi do tego nie jest śpieszno, ale chodzi mi o jedno... Ćwiczenia.
Powinniśmy ćwiczyć, bo nas nauczyciele obserwują.- chłopak parsknął śmiechem.
- Wierzysz w to? Jesteś naiwna. - i odszedł.
Mi nie zostało nic innego jak wrócenie do pokoju.  Co jak co, ale nie wiem czy najbardziej zdziwił mnie widok śmiejącej się Seoyoung czy sukni, która leżała na moim łóżku.
Gdy dziewczyna mnie zobaczyła, wróciła do swojej mimiki twarzy, na co jedynie westchnęłam.
Zobaczyłam, że sukienka ma "dodatki"

Stwierdziłem, że ten kolor będzie ci pasować, zresztą ja mam taki krawat, więc nie próbuj się w nic innego ubierać!

Przez chwilę myślałam, że to Junhui, lecz gdy zobaczyłam ostatnią linijkę miałam pewne wątpliwości...

A ta róża ma spełnić, byś się uśmiechnęła  ;)

Bez podpisu? - dziwne...
Zostało mi jedynie czekać do jutra, by dowiedzieć się kto jest nadawcą listu...

This Is The Only One~Yugyeom [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz