ʏᴏᴜ ᴄᴀɴ ɴᴏᴛ ʀᴇᴍᴇᴍʙᴇʀ ᴀɴʏᴛʜɪɴɢ ᴍᴏʀᴇ?

164 10 0
                                    

- Jest zimno, chodź, odprowadzę Cię.
- Jongsuk, nie, bo co będzie z Tobą?
- Potrafię sam o siebie zadbać. - chłopak wypiął dumnie pierś.
- Eh, co ja z Tobą mam?
Chłopak założył na dziewczynę drugą bluzę, zawsze ją miał, tak jakby posiadał przeczucie, że to się kiedyś stanie.
Chyba jest to marzenie każdego chłopaka, by założyć bluzkę na swoją ukochaną, czy jednak się mylę?
- Druga bluza? Naprawdę dobrze myślisz.
- Zawsze to robię, Hye Ri.
Chłopak szedł niewzruszony zimnem, natomiast dziewczyna udawała, że jest wszystko dobrze, jednak w środku myślała, że zamarznie...
- Aigoo, chodź tutaj. - chłopak, w którymś momencie rozpiął kurtkę i przytulił opatulając również niższą od siebie dziewczynę.
- Dziękuję.
- To mój obowiązek.
- Tak, tylko obowiązek. - dostrzegłam w niej smutek, ale natychmiast się uśmiechnęła.
Ciągle szli i szli, aż w końcu odezwał się Jongsuk.
- Daleko masz do szkoły...
- Przyzwyczajenie. O której musisz być w domu?
- Na dwudziestą drugą.
- A-a... m-może moglibyśmy ten czas spędzić razem?
- Oczywiście. - chłopak bardzo szeroko się uśmiechnął. - To skoro jesteśmy w drodze, to chodźmy do Twojego domu, jesteś bardzo zimna.
- Wytrzymam.
- Zawsze jesteś wytrwała.

Widać, że dziewczyna coś kombinowała, jednak nie dawała tego po sobie znaku.
Aż  końcu natrafili na drewnianą, czarną ławeczkę, za którą było wielkie drzewo a jej liście wychodziły przed ławką. Liście były już w kolorach jesieni, natomiast najwięcej było czerwieni. Usiedli.
Chłopak nie musiał pytać, rozumiał.
Brązowowłosy w końcu się odważył i pocałował swoją przyjaciółkę, a ta oddała mu swoją miłość.

[12.05.14]

Szłam rozmyślając o wszystkim. W głowie siedziało mi jedno pytanie.
- Jehae!
Odwróciłam się do głosu i zauważyłam Lisę.
- Hm?
- Chodź na stołówkę. Szybko. - nawet nie mogłam odpowiedzieć czy chcę.
Wchodząc do jadalni przypomniały mi się słowa Yugyeoma, skarciłam się za to w myślach, że wchodząc moje oczy zawsze wędrują tam, gdzie chłopak przesiaduje.
Jego czarne jak węgiel oczy zrównały się ze mną, jednak dalekiej w odległości.
Lekko wystraszona podeszłam do stolika.
- Musimy coś zrobić, ona nie może jechać.
- Co się stało? - przerwałam Minseo.
- Nam Ri..., ona wyjeżdża.

━━━━━━━━━━♡♤♡━━━━━━━━━━

-

- Panie Dyrektorze, ale...
- Nie wpłyniecie na mnie ani na moją decyzję. Nie wiadomo ile by was tu nie było, powiedziałem już swoje, uszanujcie to. - w końcu się odezwałam.
- Pan nie miał przyjaciela? Przyjaciela, którego Pan traktował jak siostrę, brata, bądź kogoś bliższego. Wie Pan na pewno miał kiedyś takiego przyjaciela... Dlaczego Pan chce tak bardzo oddzielić Nam Ri od nas, to nasza przyjaciółka, z nią tworzymy jedność. Tak jak Pan mówił mi na początku szkoły, pamięta Pan?
- Jehae, ty też nic nie wskórasz. - odezwała się w końcu Nam Ri stojąca w drzwiach.
Jednak wiem, że to bardzo go ruszyło.

━━━━━━━━━━♡♤♡━━━━━━━━━━

- Dziękuję Wam za to, ale ja już się poddałam z nim walczyć. Nie da się go przekonać. Muszę jechać.
- Minseo co ci? - zapytała Kaia widząc dziewczynę praktycznie wyglądająca jak trup.
- Ja wiem, że to nieodpowiedni moment, ale wyczuwam, że już za niedługo nastąpi czas Cieni...

Na dworze było bardzo pochmurnie, wręcz zbierało się na deszcz. Nie mogłam wyjść, obawy Pani Ka Yoon były wielkie, nie pozwalając nawet wyjść na werandę...
Nudziło mi się, ponieważ do lekcji zostało jeszcze co najmniej z trzydzieści minut.
Szłam korytarzami, gdy napotkałam siedzącego Dyrektora, który pił kawę zapatrzony w krajobraz już deszczowej pogody.
Nie chciałam mu przeszkadzać, jednak nogi zaprowadziły mnie do niego.
- Jehae, czekałem na Ciebie. Chodź do mego biura.
Czy to był przypadek, że Dyrektor na mnie czekał? Zastanawiałam się dlaczego.
- Usiądź. - wskazał krzesło naprzeciw niego.
- Opowiedz o swojej rodzinie.
- Tak jak mówiłam na początku, nie znam mamy ani taty, jedyną osobą, która mi została jest moja ciotka.
- Chaeng ChaeRim.
- Tak, ona mnie wychowała przez 20 lat.
- Nie przypominasz sobie nic więcej? Może miałaś wypadek, dzięki czemu utraciłaś pamięć, może się boisz? Nie ma się czego bać, Jehae. Jesteś tutaj bezpieczna. - tego słowa najbardziej się bałam, nie byłam ufna co do niego, słowo te bardzo wywierało na mnie presję.
- Przepraszam, że przerwę, jednak spieszę się na lekcje.
- Wybacz, zmykaj już na lekcje.
Czułam się źle, choć z drugiej strony czułam, że mogę Dyrektorowi zaufać, tylko coś na przekór mnie odpychało od tego.
Musiałam znaleźć to "coś".

━━━━━━━━━━♡♤♡━━━━━━━━━━


- Dlaczego w Tobie tyle agresji, nie poznaję Cię kruszynko.
- Jun, nie mam nastroju na żarty.
Chłopak wyjął z moich rąk kija i mocno mnie przytulił.
- Eh, już spokojnie, jestem przy Tobie, opowiesz mi co się stało?
Wyszliśmy na balkon, pomimo zakazu, potrzebowałam świeżego powietrza, dzięki, któremu się uspakajałam.
- Więc powiesz co cię trapi?
- No właśnie nic, Jun.
Chłopak zszedł z barierki i podszedł do mnie, wchodząc mi między nogi.
- Jehae, jestem przy Tobie, możesz mi zaufać, pamiętasz? Ty jesteś w moim świecie a Ty powinnaś mi pokazać swój.
- Junnie...
- Kocham to jak do mnie mówisz. - pocałował delikatnie moje usta. - To jak?
- Nie wiem co się dzieje, jestem rozbita, od tak, Jun. Każdy się ode mnie odsunął, choć nic złego nie zrobiłam, albo mam taką nadzieję.
- Nie jesteś niczemu winna, kochanie.
Ciocia może uciekła, bo miała sprawy, może gdzieś wyjechała nie chcąc cię martwić.
Kim, to po prostu zwykły cham, więc najlepiej jakbyś już o nim nie myślała.
A Jiyong, eh, każdy ma kiedyś ten okres buntu. Też byłem o swoją przyjaciółkę zazdrosny.
- Dlaczego? Opowiedz mi o tym. - nalegałam, tak jakbym miała się poczuć po tym lepiej.
- Nazywała się Melody, przyszła do klasy zupełnie nowa dziewczyna, pół-Koreanka pół-Tajwanka. Była naprawdę piękna, jednak przez jej narodowość dużo osób jej nie lubiło. Widać to było przy tym jak stała na środku. Wtedy się do niej uśmiechnąłem i usiadła razem ze mną.
Zaprzyjaźniliśmy się, planowaliśmy, że wyjedziemy do ciepłych krajów.
Kalifornia się jej marzyła.
Koniec końców zacząłem coś do Melody czuć i ona do mnie również, jednak pewnego dnia po prostu zniknęła.
- To była ta noona z dziennika?
- Co?
- Odpowiedz szczerze. - chłopak obawiał się mojej reakcji.
- Tak. - przytuliłam mocniej chłopaka. - Przykro mi.
- Mi nie, bo gdyby nie to, to by tutaj mnie nie było i co najważniejsze, Ciebie bym też nie poznał.
W drodze do szkoły usłyszałam kogoś. Postanowiłam powęszyć i ruszyłam do odbiegających głosów zza szkołą.
Bałam się, że ktoś mnie przyłapie, dlatego byłam bardzo ostrożna.
Nim wychyliłam głowę, ujrzałam Seoyoung i pana Gima?!

- Zrobiłam o co mnie prosiłeś.
- Dobrze dziecko, tak trzymaj. Jeszcze trochę trzeba przeczekać. Realizuj swój plan, musi cierpieć jeszcze bardziej.
- Dobrze, ojcze.

Ojcze, ojcze, ojcze. Te słowa utkwiły mi w głowie oraz pytanie "kto musi cieprieć?"
Gim ma tu córkę? Dlaczego ona się inaczej nazywa? To wszystko było pogmatwane.
Rozum mówił mi, żebym jeszcze przeczekała aż coś się wydarzy. Nie warto rzucać słów na wiatr...
Póki nie było dziewczyny, zajrzałam do jej pamiętnika.
Ostrożnie przewijałam kolejne kartki, aż napotkałam zdjęcie.
Zdjęcie, na którym były cztery osoby, Pan Gim, Pan Rhee oraz dwojga innych osób, które musiałam gdzieś spotkać.
Usłyszałam kroki i szybko schowałam pamiętnik a zdjęcie zachowałam...

This Is The Only One~Yugyeom [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz