ᴏᴋᴀʏ ... ʏᴏᴜ ᴄᴀɴ sᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴛʜᴇ ᴄᴏᴏᴋ

279 18 0
                                    

[17/03/2014]
- Ri? Jejku co się stało?!- kobieta otworzyła szerzej drzwi.
- Za..zaopiekuj się..m..moim dzieckiem.- powiedziała czarnowłosa oddając niemowlę w ręce drugiej.
- Ale gdzie Ty idziesz?! Błagam Cię, zostań! Mam tylko Ciebie! 
- Nie mogę, wybacz mi. 
- Ja...ja Cię bardzo p..proszę. Nie odchodź.
- Zaopiekuj się Ch...


Otworzyłam gwałtownie oczy i wstałam do siadu prostego cała zalana potem. Uświadomiłam sobie, że jest to nowy sen...od trzynastu lat.
Z jednej strony byłam szczęśliwa, że sen ruszał w dobrą stronę, ale z drugiej bardzo się bałam. Nie wiem co to jest, o kim to jest i dlaczego śni mi się jakaś kobieta z dziećmi i do czego to tak naprawdę dąży... To mnie najbardziej interesowało.


Uszykowana zeszłam na stołówkę. Z tego co pamiętam jutro moja kolej. Nikt na mnie nie zwrócił uwagi, tak jakbym była duchem... Po chwili ni stąd ni zowąd pojawił się Junhui.
- Witaj. Przynajmniej teraz mam towarzyszkę w moim typie.
- O, hej.-ruszyłam za nim. - nim Junjui otworzył usta, z daleka zauważyłam Ji Yong'a. 
- O ho! Zazdrośnik idzie.- zarechotał.
- Cześć Jehae, cześć Junhui.
- Hej Jiyong. Czemu z nimi nie siedzisz przy stole? 
- Denerwują mnie.- Hui lekko kopnął mnie w kostkę.
Spojrzałam na niego ze wzrokiem zabójcy.
- Jak się spało?
- Dziękuję, dobrze a Tobie?
- Też. - widziałam,  że chłopak chciał coś dopowiedzieć, ale nie było mu to dane. 
- Jiyong! Nie romansuj, tylko won do kuchni!
- Już idę..., nawet sobie nie pogadałem. - mruknął do siebie. - Do zobaczenia!- pomachał mi, odchodząc.
- Jak ja Cię kopnę, to z podziwu nie wyjdziesz!|
- Chciałbym to zobaczyć.- dokończyliśmy śniadanie a potem ruszyliśmy na zajęcia z medytacji.


- Więc to tak wyglądają zajęcia...- ujrzałam rozłożone maty i świece. - Jakby była noc, pomyślałabym, że będziemy wywoływać duchy. - mruknęłam do Junhui'a, który próbował się nie zaśmiać, jednak daremnie mu to wychodziło. 
Usiadłam na wolnej macie i czekałam na dalszy przebieg lekcji.
Nauczyciel nie musiał się przedstawiać i od razu zaczął mówić coś pod nosem. Po chwili kazał zamknąć oczy i spróbować oczyścić umysł.
Wszystko było w porządku dopóki nie ujrzałam ognia...Czułam jak po moim ciele przebiega zimny pot....Czułam jakbym ja była w ogniu, bezradna, mogłam poczuć zapach dymu. Zakaszlałam, wzbudzając zainteresowanie innych.
- Jehae, co widzisz?- gwałtownie otworzyłam oczy.
- Ogień...
- Coś jeszcze? - mogłam mu powiedzieć, może on, by mi pomógł rozwiązać sny, lecz chciałam zostawić to dla siebie. 
- Ocean. 
- Co tam robisz, Je Hae? 
- Ja... Ja nie wiem.
- No dobrze...

Zajęcia dobiegły końca. Już miałam wychodzić, gdy złapała mnie Lisa z Mai'ą oraz Joonji.
- Skąd ty tak naprawdę jesteś, że otworzyłaś barierę?- zapytała od razu Mai'a.
- Czekaj...co? Jaka bariera?- mówiłam zdziwiona.
- Do naszej szkoły nie łatwo jest się dostać.- odpowiedziała Lisa.
- Ty niczego nie poczułaś?- zapytał ze zdziwieniem Joonji.
- No nie...A miałam coś poczuć? 
- Ale jak to? To niemożliwe...- nie mogła do wierzyć krótkowłosa. - Ty nic nie wiesz?
- Opowiedz jak się tu znalazłaś.
- Pomijając fakt, że napotkałam brata Jiyong'a to znalazłam się w lesie, przez który prowadził mnie Ji Sung. Myślałam, że dam radę sama wrócić, lecz się nie udało.
Potknęłam się...- powiedziałam, gdy zauważyłam, że chłopak spogląda na mój nadgarstek.- i wtedy ujrzałam wielki budynek, więc weszłam, bo chciałam zapytać o drogę powrotną...
- A Pan Rhee nie mówił Tobie, że ciężko jest tutaj się dostać? 
- Coś wspomniał, ale już nie pamiętam. 
- Ja...ja nie wiem co powiedzieć. Głupio mi...- wyznała Mai'a. - Bezpodstawnie cię oskarżałam...
-Mogłabym już iść?- powiedziałam z irytacją.
- Zaczekaj!- odwróciłam się twarzą do nich. - Przepraszam, że bezpodstawnie mówiłam o Tobie nie znając historii. 
- Nic się nie stało, ale muszę już iść. Na razie.- ominęłam ich i poszłam się przewietrzyć. 


Znając moje szczęście ponownie na kogoś wpadłam...Spojrzałam w górę i ujrzałam całkiem nową twarz.
- O czym tak rozmyślasz?
- Nad niczym ważnym.
- Jesteś tu nowa? Wcześniej Cię nie widziałem...
- Tak, a ty to...?
- Lee Seo Chan.
- Yoon Jehae.- dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jest to słynny sunbae.
- Co Cię nakłoniło do uczenia się?
- Ciekawość. Jesteś bardzo sławny w szkole.- uśmiechnęłam się.
- Tak, to prawda.
- Czyli jutro przyjeżdża szkoła Hoorim?
- Nie, ale widzę, że już jesteś obeznana, cieszę się.
- Ale jak to?
- Przyjechałem trochę wcześniej. Taka niespodzianka. Nie mów nikomu, że mnie spotkałaś.- puścił mi oczko.
- Jasne.- odszedł w stronę budynku a ja patrzałam na oddalającą się sylwetkę mężczyzny.
- Nie oglądaj się tak, bo się zakochasz i Jiyong będzie załamany.- zarechotał Junhui.
- Yah, głupi jesteś, wiesz?
- Cieszy mnie to bardzo. A teraz chodź na zajęcia, bo będziemy musieli zostać sprzątać.- pociągnął mnie za rękę.

Moim oczom ukazała się...kuchnia? Nie kryłam swojego zdziwienia na twarzy.
- Dzisiaj ugotujecie danie jakie Wam pasuję, ze względu na nową uczennicę. Ocenię to razem z Seo Chan'em. 
Po sali rozbiegły krzyki. W końcu Sunbae przyjechał. Piękna niespodzianka, czyż nie?
- Dobierzecie się sami w pary... - po tych słowach wypowiedzianych przez nauczyciela zaczął się duży hałas.
- Chodź tu, miastowa.
- Ja Ci dam, konusie jeden!-
- Przypominam Ci, że jestem wyższy od Ciebie.-
- No co ty nie powiesz.- spojrzałam na niego jak na idiotę.

Zaczęliśmy robotę. Tak naprawdę nie wiem co gotowaliśmy, bo tak jakby wymyśliliśmy danie...
- Daj to, bo się okaleczysz.- zaczęłam kroić warzywa za chłopaka.
Muszę przyznać, że fajnie się z nim pracuje, gdy nie otworzy ust.
- Daj to, bo wyłożysz inaczej i będzie katorga.- wyłożył z garnka nasze danie i położył je spokojnie na talerz, a potem rozlał idealnie sos po naczyniu i po jedzeniu. Wytarł starannie talerz i zadowolony z efektu ukłonił się mi.
- Dobra...kucharzem możesz zostać.- uśmiechnęłam się, będąc zachwycona tym daniem. 


Przyszedł czas na sprawdzenie dań.
- Na czym tu polega gotowanie?- zapytałam starszego.
- Na staranności i pracy w zespole. Tutaj też się bierze to pod uwagę.
- Jakoś ty tego nie przestrzegasz w walce.
- Dla mnie walka to walka. Trzeba szybko uderzać i mieć oczy dookoła głowy.
- Rób jak uważasz...

Nasze danie zostało najlepiej zapunktowane, z czego się cieszyłam.
Po chwili podbiegł do mnie JiYong.
- O której możemy się spotkać? - po długim namyśle podałam konkretną godzinę.
W końcu to dopiero za tydzień...
- Niech będzie po trzystanej.
- Czemu tak późno?
- Jakby było wcześniej, to bym się stresowała i w spokoju nie wypiłabym kawy.- zaśmiałam się.
- Zgoda. Jeszcze do Ciebie wpadnę do pokoju.- przytulił mnie i pomachał odchodząc.


- Jehae możesz na chwilę do mnie?-
- Oczywiście Dyrektorze.- zasiadłam naprzeciw niego.
- Chciałbym Ci wytłumaczyć na czym będzie polegał przyjazd następnej szkoły.
- Ah tak.
- Wiesz co to Hoorim, tak?
- Oczywiście, uczniowie wyjaśnili mi najważniejsze rzeczy, tak sądzę.
- Bardzo się cieszę, choć to moja robota. - zaśmiał się. - O 8:00 przyjeżdżają i po dwudziestu minutach zaczyna się trening. Każdy bierze w tym udział. Niezależnie od umiejętności.
- Czyli jest możliwość trenowania z kimś od Hoorim? - irytował się, gdy mu wchodziłam w zdanie, więc szybko przeprosiłam. 
-  Tak, naprawdę jesteś już zapoznana z planem... Ah i muszę wspomnieć, że  w tej parze będzie trzeba pozostać miesiąc. Nie wolno zmieniać towarzysza.
- I na czym ma polegać praca w parach?
- Na współpracy oraz pokonaniu przeciwnika.
- Um.. dobrze, już chyba rozumiem.
- W razie czego spytaj Seochan'a na pewno Ci wszystko wytłumaczy od nowa.

This Is The Only One~Yugyeom [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz