Uraraka

690 84 37
                                    

-Kashiko, chyba mamy dostawę

-Tak. Rose wróciła. Zgodnie z rozpiską

-Świetnie. Zobaczmy, kogo nam przyprowadziła - chłopak wyszedł ze swojej komnaty, a jego asystentka podążyła za nim. Wyszli przed zamek

-Rose - blondynka z gracją zeskoczyła z białego konia

-Wróciłam

-Widzę. Koń?

-Nie mogłam się oprzeć. Mamy piękną pogodę - uśmiechnęła się szeroko

-Niech ci będzie. Chcesz go zatrzymać? - kiwnęła głową

-Jeśli to nie problem

-Jak będzie się odpowiednio zachowywał to Nomu może go nie zjedzą. Lepiej mi pokaż kogo masz

-Wykorzystałam Sakurę* - ściągnęła z nadgarstka bransoletkę

*Sakura - bohaterka wymyślona na potrzeby opowieści. Jej quirk pozwala na zmniejszanie lub zwiększanie przedmiotów

-Domyślam się. Ilu masz?

-Trzech

-Pokaż - zza blondynki wychyliła się mała dziewczynka

-Sakura, pomóż cioci - zielonowłosy uśmiechnął się przyjaźnie i wskazał na bransoletkę. Dziewczynka dotknęła jej, a po chwili na ziemi stały trzy klatki z metalowych prętów. Chłopakowi oczy zaświeciły się z ekscytacji

-Piękni... - podszedł do pierwszego więźnia. Dłonią w rękawiczce dotknął jego skóry. Ten wzdrygnął się, ale kajdany nie pozwalały mu na więcej ruchu. Na twarz zielonowłosego wpełzł mściwy uśmiech satysfakcji.

-Teraz to dopiero zacznie się zabawa. Sakura, zmniejsz ich. Możesz nawet pomoc cioci Rose dostarczyć ich do cel - dziewczynka uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie. Potem ochoczo wypełniła polecenia i odeszła wraz z blondynką w stronę zamku. Białowłosa patrzyła na to nieodgadnionym wzrokiem

-Nad czym tak myślisz, Kashiko

-Nie wierzę, że ktoś chciał się pozbyć tak uroczego dziecka

-Są różni ludzie. Dobrzy, źli, ale nie mnie to oceniać

-A ty do których się zaliczasz? - chłopak spojrzał przed siebie

-Do czegoś pomiędzy. Nie uznaję tego podziału. Chociaż jest logiczny. Wracajmy do środka. Robi się ciemno, musisz dopilnować tego, żeby Nomu zostały zagnane do klatek

-Tak jest

-Wejdę do Uraraki

-Towarzyszyć ci?

-Nie, rób swoje. Poradzę sobie

-Jak sobie życzysz - dziewczyna odeszła, a zielonowłosy zaczął wchodzić po schodach. Wkrótce stanął przed dębowymi drzwiami. Pewnym ruchem otworzył je i wszedł do środka

-Cześć - dziewczyna zerknęła na przybysza

-Deku?

-A kto inny? Obiecałem ci rozmowę. Spełniam obietnicę - szatynka spojrzała na łańcuch, którym była przykuta do podłogi

-Czy mógłbyś...

-Nie. Wybacz, ale nie mogę cię puścić

-Dlaczego?

-Bo narobiłabyś więcej problemów. A mi to wcale nie na rękę - zapadła cisza

-Wiec może chociaż powiedz mi co się stało?

-Cóż, po tym, jak kazałaś się zabić, złoczyńca uciekł. Nie mogłem się pogodzić z twoją śmiercią, zabrałem więc ciało i próbowałem obudzić. Koniec historii

-To mi nic nie mówi. To miejsce. Ci wszyscy ludzie. Ty. Wyjaśnij mi to - dziewczyna była zrozpaczona. W jej oczach pojawiły się łzy. Zielonowłosy spojrzał na nią bez emocji

-Ten zamek to moje nowy lokum. Ci ludzie to moja drużyna, moi wspólnicy. A ja jestem po prostu szefem tej "mafii". Przestałem być bohaterem niedługo po twojej śmierci. Nie jestem też złoczyńcą. Jestem sobą i robię wszystko po swojemu. Tak jak uważam za słuszne - chłopak usiadł na skraju łóżka i założył nogę na nogę

-Ale... Co ja w tym wszystkim robię?

-Udało mi się przywrócić cię do życia. Jednak stało się to w całkowicie nieodpowiednim czasie. Nie obraź się, ale w tym momencie twoje przebudzenie wszystko mi popsuło, dlatego teraz siedzisz tutaj. Nie mogę cię wypuścić, bo możesz zniszczyć plan

-Co planujesz? - jego wzrok natychmiast stał się ostrzejszy niż wcześniej.  Zimny i bezwzględny. Jednak te określenia nawet w połowie nie oddawały tego,  co widziała dziewczyna w jego spojrzeniu

-Pozbyć się wszystkich posiadaczy quirk

Rycerz Śmierci II - Apogeum Zła ¦¦ Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz