Bohaterskie posiłki

555 80 2
                                    

Głuche uderzenie w blat stołu poniosło się echem po całym pomieszczeniu 

-Co to miało być?! Daliśmy się pokonać bandzie złoczyńców! Było nas trzy, jak nie cztery razy więcej! Co tam się odwaliło?! - pomimo tego, że Shoto nie używał ostrych słów, większość zebranych po raz pierwszy w życiu słyszała, żeby krzyczał. I to działało na nich gorzej niż przekleństwa. Nikt nie odważył się spojrzeć mu w oczy, bo wiedział, co by w nich zobaczył. Wściekłość i rozczarowanie. Pozwolili sobą pomiatać kilku złoczyńcom, których powinni z łatwością pokonać. Tymczasem nie dość, że nie zdołali się do nich zbliżyć to jeszcze pozwolili, żeby uciekli. I dostarczyli im rozrywki. Byli jak zabawki w ich rękach. 

-Shoto... - blondyn położył dłoń na ramieniu przyjaciela. Ten z kolei wziął głęboki oddech. Wiedział co musi zrobić. Przede wszystkim się uspokoić. Miał wśród bohaterów największy autorytet. Nie mógł ich zawieść. Nie w takiej chwili. No i był odpowiedzialny za ucieczkę zielonowłosego. Pozwolił się pobić, pomimo że było dwóch na jednego. Krzyki nic im teraz dobrego nie przyniosą. 

-Musimy coś zrobić. Być może ta sytuacja została wywołana przez naszą ignorancję. Być może przez brak uwagi. Ale jedno jest pewne. Nie możemy tego tak zostawić

-Mamy jakiś plan, Flame? 

-Musimy go opracować. Mamy do czynienia z prawdopodobnie najgroźniejszym przestępcą naszych czasów. Nie przychodzi mi do głowy nikt inny, kto mógłby być w tym lepszy od Deku. W jego przypadku musimy być gotowi na wszystko

-Będziemy potrzebować posiłków 

-To na pewno. Wezwałem wszystkich bohaterów z wszystkich prefektur

-Wszystkich?

-I tak nic tam nie robili, złoczyńcy zostali wytępieni. Przez Midoriyę. A my potrzebujemy każdego, kto jest zdolny do walki. Plan jest taki. Rzucamy na niego wszystkie siły, od frontu. Nie ma sensu robić skomplikowanych planów, bo on zawsze jest trzy kroki przed nami. Jedyne co może go zaskoczyć to brak planu. Więc właśnie to zrobimy. Wszyscy przypuszczą jednoczesny atak, będzie nas więcej niż jego ludzi, zdecydowanie. Stosunek powinien wynosić około sześciu do jednego - wszyscy zebrani kiwnęli głowami. W ich oczach pojawiły się iskierki nadziei. 

-Więc skoro będzie nas tylu, to powinniśmy bez problemu pokonać złoczyńców

-Niestety muszę was zmartwić. Może nie być tak kolorowo. Są zdolni do wszystkiego. To terroryści. Wielu z nas może już nie wrócić 

-Flame, nie kracz, bo na serio tak będzie. Poradzimy sobie. Jesteśmy bohaterami. Narażanie życia za ludność cywilną jest naszym obowiązkiem - bohater kiwnął głową. Zrobił to tak ponuro, że część jego towarzyszy zaczęła się go realnie bać. W jego wzroku kryło się niebezpieczeństwo owiane chłodem. W tym momencie wszyscy, którzy widzieli to spojrzenie, żałowali każdego złoczyńcy, który wpadnie w jego ręce

-Shoto, ktoś podjechał pod kwaterę. Nawet całkiem sporo ktosiów - blondyn odszedł od okna

-No, przyjechały nasze posiłki. Chodźmy ich przywitać - bohaterowie wyszli przed budynek. Pięć czarnych samochodów stało tuż przed drzwiami. Różowo włosa dziewczyna wyszła z jednego z nich

-No, Todoroki, dawno się nie widzieliśmy - przytuliła bohatera

-Trochę minęło. Wybacz za to nagłe wezwanie

-Nieważne. Ponoć są problemy z Midoriyą? - chłopak kiwnął głową 

-Pokażę wam nagranie, jakie udało nam się zrobić. Idź do pokoju multimedialnego, Setsuna cię zaprowadzi - dziewczyny odeszły, a chłopak podszedł do pozostałych czterech samochodów 

-Ojiro. Miło, że przyjechałeś

-Nie mogłem odmówić kumplowi z klasy - chłopak z ogonem uśmiechnął si przyjaźnie - przywiozłem też Tokoyamiego, zgodnie z twoją prośbą

-Dziękuję. Jak widzę, Eraser Head i Mic też się zjawili 

-My niekoniecznie za prośbą, ale słyszałem, że są tu spore problemy. A u nas spokój

-Bo wszystko skupiło się tu. Dobrze, że jesteście. Może wy coś poradzicie. Koda, Shoji i Sato też przyjechali, jak widzę. Świetnie. Im nas więcej tym większe szanse, że nie pozabija nas tak łatwo

-Mówimy o Midoriyi? - bohater kiwnął głową

-Słyszałem pogłoski, że zniknął, po tym jak Uraraka...

-Uraraka ma się dobrze. Deku... Deku niekoniecznie. Ale to zaraz. Chodźcie. Mamy mało czasu. Musimy się spieszyć - wszyscy weszli do budynku. Pięć minut później, gdy blondyn wyłączył filmik z nagraniem z kamer na parterze, zapanowała cisza

-To.. był nasz Izuku? 

-Tak, Ojiro. To właśnie był Deku. Dlatego was wezwaliśmy. Słyszeliście. Porwał jedną z naszych. Czeka na nas w kwartale C. Musimy tam jechać. Jak najszybciej 

-Macie jakiś plan?

-Nie. Musimy zaatakować od frontu. Jak już mówiłem tutejszym bohaterom, on jest trzy kroki przed nami. Żadne plany na nic się nam nie przydadzą i tak je zniszczy. Mniejsze straty będziemy mieli jeśli zaatakujemy od przodu, bezpośrednio 

-Zostaje jeszcze jedna kwestia 

-Tak, Tokoyami? Tylko szybko

-Zadzwoniłeś po nią? - wszyscy spojrzeli Shoto w oczy. Doskonale zdawali sobie sprawę z rodzaju sytuacji, jaka panowała między nim, a tymi bohaterkami. Zapanowała chwilowa cisza

-Nie...

-Więc zrób to teraz. Bez niej możemy sobie nie poradzić. Chociaż jeśli mówisz, że jest aż tak źle, to na pewno sobie nie poradzimy - stanowczość w głosie czarnowłosego był nie do powstrzymania. Bohater z westchnięciem wyciągnął telefon i wybrał odpowiedni numer. Wolałby tego uniknąć, jednak nie mógł narażać ludzi na śmieć tylko przez swoje osobiste porachunku. Usłyszał dźwięk odbieranego połączenia 

***

-Witaj kochanie - dziewczyna uśmiechnęła się. Jej pełne usta były pomalowane mocną, czerwoną szminką, idealnie pasującą do jej osobowości 

-Przyjedź do kwartału C w Tokio 

-Mam lecieć jak pies na każde twoje wezwanie?  - dziewczyna cmoknęła z niezadowoleniem, mówiąc przesłodzonym głosem. Z satysfakcją słuchała, jak chłopak przełknął ślinę

-Potrzebujemy cię...

-Wy? Czy może raczej ty? 

-My - dziewczyna zaśmiała się cicho - Przyjedziesz? 

-A mam wybór? Jestem bohaterką. Beze mnie sobie nie poradzicie - rozłączyła się i spojrzała na ścianę zaciemnionego pokoju. Setki fotografii, które robiła zazwyczaj z ukrycia. Połowa należała decydowanie do Todorokiego Shoto. Jednak na drugiej części widniał roześmiany, zielonowłosy chłopak. przejechała palcem po jednej z nich. Odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju. Czerwona, elegancka sukienka idealnie na niej leżała i podkreślała jej kształty. Zamknęła za sobą drzwi. Za nimi czekała na nią niższa dziewczyna

-Chodź, idziemy - błysnęła idealnie białymi zębami - bez nas sobie nie poradzą - Jej towarzyszka kiwnęła głową i odepchnęła się nogą od ściany

-Przygotowałam samochód - wyszły z ogromnej rezydencji. Na podjeździe czkało czerwone, sportowe auto 

-Chcesz pójść tam w tej sukience? 

-Wątpię, żebym musiała się przebierać do takiej płotki jak Midoriya Izuku

-Pamiętasz, jakie informacje ci przekazałam. To nie ten sam Deku co dawniej 

-Ludzie nie zmieniają się aż tak. Jedziemy. Pokarzemy im, jak walczy prawdziwy bohater 

Rycerz Śmierci II - Apogeum Zła ¦¦ Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz