Deku wchodzi do gry

602 85 7
                                    

Zielonowłosy szedł ulicą. Już dawno nie opuścił zamku. Zepsute miejskie powietrze napełniało go pewnego rodzaju spokojem. Szedł przed siebie z uśmiechem na twarzy. Uśmiechem drapieżcy. Idealnie skrojony garnitur prezentował się znakomicie. Chłopak to wiedział. Przyłożył dłoń do ucha

-Kashiko,  gdzie bohaterowie?

-Dwie ulice dalej

-A ofiara?

-Jedną ulicę dalej

-Zaczynam akcję - poprawił rękawiczki na dłoniach. Przedstawienie musi trwać.

***

-Ej,  Todoroki

-No?

-Co ty tu właściwie robisz? Twój kwadrat jest dalej

-Przenieśli mnie

-I dali do pary ze mną? Ta, jasne

-Cóż,  możesz iść się spytać

-Nie chce mi się - kłótnię przerwał im krzyk

-Słyszałeś to, Katsuki?

-Tak. Idziemy - pobiegli w stronę, z której dochodził głos. Zanim ich oczy przyzwyczaiły się do ciemności dostrzegli tylko sylwetkę mężczyzny, który w dłoniach trzymał noże

-Stój! Jesteś zatrzymany pod zarzutem morderstwa - na słowa blondyna rozległ się śmiech. Upiornym śmiech. Postać nie uciekała. Z jej dłoni kapała krew. Zlizała ją i wyzywająco spojrzała w stronę bohaterów. Ci z kolei ostrożnie się zbliżyli.

-Izuku?!

-Starego znajomego nie poznajecie? Zawiodłem się na was - oboje natychmiastowo się spięli

-Co...  Co tu robisz?

-Nie widać? - podniósł leżące na ziemi ciało - Zabijam - rzucił trupem o ścianę 

-Ty...Ty nie byłeś w Walii?

-Byłem

-Więc co...

-Znudziło mi się bezczynne patrzenie na działanie bandy łatwowiernych głupców 

-Ty....! 

-Ojej, Kacchan się wkurzył? Może powinienem dodać jeszcze jakieś epitety do tego określenia - udał, że się zastanawia, przy okazji wycierając ostrza o koszulkę trupa

-W świetle prawa - głos blondyn drżał z wściekłości, a jego dłonie były zaciśnięte w pięści - ja, King, aresztuję cię pod zarzutem morderstwa, zakłócania porządku publicznego a także obrazę funkcjonariuszy publicznych

-Ohoho, od kiedy jesteś taki... Poważny? Obeznany? Nie rzucisz się na mnie z pięściami? Nie spróbujesz pobić?

-Katsuki,  spokojnie. Wiesz, że robi to tylko po to,  żeby cię wkurzyć

-No no no, panowie się zaprzyjaźnili. To zapewne moja zasługa. Kto by pomyślał. Zwykły chłopak,  który narodził się bez mocy, zdołał połączyć dwa tak potężne quirk, chociaż ich właściciele wcześniej się nienawidzili. Chyba muszę napisać artykuł na jakimś fanpage'u. Zielonowłosy bohater - pogromca niepokonanych. Fajnie brzmi. A może lepiej zwycięzca? Co wybierzesz.... Flame?

-Niepotrzebnie używasz mojego pseudonimu

-Ależ oczywiście, że potrzebnie, Shoto. W końcu społeczeństwo jest winne bohaterom szacunek

-Skończ pieprzyć, Deku! - blondyn rzucił się w stronę zielonowłosego

-No i nie wytrzymałeś - chłopak pokręcił głową z dezaprobatą, jednocześnie unikając rozpędzonego bohatera

-Czemu nie próbujesz uciec,  Midoriya?

-Pytasz czemu, Shoto? Bo wtedy nie byłoby zabawy. Złapcie mnie,  jeśli potraficie. Nie ruszę się z tej alejki. Ale macie pięć minut. W przeciwnym razie was zabiję - uśmiechnął się. Dla Todorokiego było w tym uśmiechu coś,  co znał. Ale jednocześnie było obce - Czas strat, bohaterowie.

Rycerz Śmierci II - Apogeum Zła ¦¦ Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz