-Wszystkie niebezpieczne przedmioty, które masz przy sobie mają się znaleźć na tym stole - drobna dziewczyna o blond włosach nie czuła się pewnie sam na sam z zielonowłosym. Chłopak z delikatnym uśmiechem na twarzy zaczął powoli zdejmować marynarkę
-Co taka śliczna dziewczyna jak ty robi w tej obskurnej budzie? - blondynka nie odpowiedziała, tylko przełknęła ślinę, gdy marynarka wylądowała na stole. Ruchy chłopaka były tak swobodne, niemal kocie. Sięgnął do szyi i poluzował węzeł krawata. Ściągnął go przez głowę
-Nie miałeś się rozbierać... Miałeś tylko odłożyć wszystkie niebezpieczne przedmioty... - dziewczyna mówiła z niepewnością. Szmaragdowe oczy działały na nią hipnotyzująco. Chłopak tylko się uśmiechnął
-Ależ kochanie, w moim wykonaniu wszystko jet niebezpieczne - strzepną krawatem, który natychmiast się usztywnił, tworząc niesamowicie wytrzymałą, płaską pałkę. Gdy odłożył ją na metalowy stół, rozległ się głośny stukot. Dziewczyna się wzdrygnęła i mocniej zacisnęła ręce na podkładce. Zielonowłosy sięgnął do górnych guzików koszuli. Powoli zaczynały wychodzić spod niej wyraźnie zaznaczone mięśnie. Dziewczyna stała wpatrzona w dłonie chłopaka, wzrokiem chłonęła każdy ich ruch. Mimowolnie oblizała wargi
-Dość tego! - drzwi otwarły się z hukiem. Stanął w nich zirytowany blondyn
-Lili, wynoś się stąd - warknął. Blondynka szybko opuściła pomieszczenie, ostatni raz zerkając ukradkiem na umięśniony brzuch aresztowanego. Chłopak poczekał, aż drzwi się zamkną i odezwał się miękkim głosem
-Zrobiłeś się zazdrosny, Kacchan?
-Nie mrucz mojego imienia, to....
-Nie ma rzeczy, którą mógłbyś zabronić mi robić. Znudziło ci się patrzenie zza szyby? - chłopak wskazał na jedną ze ścian, bezbłędnie wskazując położenie zamaskowanego lustra weneckiego
-Nie będę patrzył jak próbujesz złamać nam stażystkę
-Więc ja mruczeć nie mogę, ale ty warczeć już tak? To nie fair, nie sądzisz? - zielonowłosy uśmiechał się lekko
-Dość tego. Reszta rzeczy na stół
-Wiesz, idea prywatnego striptizu polega na tym, że jesteśmy sam na sam, a nie w towarzystwie sześciu innych bohaterów
-Deku! Już dosyć dzisiaj mnie wkurzyłeś! ROZBIERAJ SIĘ ALE TO JUŻ
-Już dobrze, dobrze, nie musisz krzyczeć - chłopak zdjął koszulę i odłożył ją na stolik. Po jej wewnętrznej stronie były naszyte maleńkie ostrza, gotowe do użytku od razu po pociągnięciu. Blondyn spojrzał krytycznie na więźnia
-W spodniach też coś masz? - chłopak zaśmiał się cicho
-Mam i to sporo, ale nie będę pokazywał publicznie
-Skończ się zgrywać
-Ależ ja tylko mówię prawdę - spojrzał w jeden z rogów pokoju
-Za kłamstwo karzą, za prawdę krzyczą. Co za świat - z rozbawieniem pokręcił głową
-Pytam poważnie. Mam cię osobiście przeszukać?
-Skoro się tak do tego przymierzasz to zapraszam - zielonowłosy z pewnym siebie uśmiechem rozłożył ręce na boki. Blondyn przełknął ślinę i zacisnął dłonie w pięści. W jego głowie powinność kłóciła się z zażenowaniem i godnością. W końcu podszedł do więźnia, kucnął i mruknął pod nosem
-Żadnych podejrzanych ruchów
-Nie nad wszystkimi mogę zapanować, Kacchan
-Chyba już ci coś mówiłem o wymawianiu mojego imienia w tej sposób
-Czemu jesteś w stosunku do mnie taki zimny? - udawana niewinność mieszała się w głosie chłopaka z rozbawieniem. Blondyn wyciągnął z buta krótki nóż i spojrzał spod uniesionych brwi w górę. Rzucił ostrze na stół i wrócił do przeszukiwania
-Co się z tobą stało, Deku?
-Próbujesz mnie przekonać, że źle postępuję?
-Nie. Chcę wiedzieć, co się stało z chłopakiem, któremu mógłbym powierzyć życie, choć nigdy wcześniej bym się do tego nie przyznał
-Dalej możesz mi je powierzyć
-Ale nie mogę być pewien, czy dostanę je z powrotem - na potwierdzenie tych słów następne dwa ostrza wylądowały na stoliku
-To już twoje zdanie
-Oparte o fakty
-Które również są twoim zdaniem
-Ta dyskusja donikąd nie prowadzi
-Możliwe. Ale to ty zacząłeś
-Czemu to zrobiłeś? - blondyn rzucił na stół pistolet z tłumikiem
-Co takiego?
-Oszukałeś nas, wróciłeś tutaj, zabiłeś tego człowieka
-Uznajmy, że taki miałem kaprys
-Nie wierzę w to - blondyn wyciągnął kolejny nóż
-Dużo ich jeszcze masz?
-Sam sprawdź, bo i tak mi nie uwierzysz
-Masz rację. Więc?
-Co więc?
-Powiedz mi. Co tym razem? Ostatnio nie pojawiłeś się sam, wysyłałeś swoją mafię
-Raz się pojawiłem. Jak miałem porwać ciebie i Shoto
-No tak. Ale dlaczego nas wypuściłeś? Nie mogę tego zrozumieć
-Wszystko jest częścią większej całości
-Domyślam się, że nic więcej nie powiesz - blondyn się wyprostował
-Dobrze myślisz
-Już nic więcej nie masz
-Jak to mówią, człowiek uczy się całe życie a i tak umiera głupi - zielonowłosy wskazał w dół. Blondyn podążył tam wzrokiem. Niższy z chłopców uderzył butami o siebie, a z czubka jednego z nich wysunęło się ostrze
-Bez kitu. Ściągaj je - chłopak roześmiał się cicho. W uszach Bakugo zabrzmiało to niemal jak groźba. Zielonowłosy posłusznie zdjął buty i równo ułożył je pod stołem. Stał w samych skarpetkach i spodniach od garnituru.
-Coś jeszcze gdzieś ukrywasz?
-Chyba już mówiłem, że tego jednego ci nie pokażę przy ludziach
-Nigdy ci się nie znudzi, nie?
-Masz zbyt zabawne miny, żeby mogło mi się znudzić
-Przygotuj się. Zaraz pójdziesz przed sąd
-No kto by pomyślał? A ja sądziłem, że będę musiał czekać rok zanim rozpatrzą moją sprawę - blondyn odpowiedział najzimniejszym głosem na jaki go było stać w tej chwili
-Zyskałeś specjalny priorytet
-Miło mi - w drzwiach stanęło dwóch bohaterów
-O, profesor Aizawa, Endeavor! Jak ja was dawno nie widziałem! Cóż za miłe spotkanie po latach! Chociaż ciebie, Endeavor widziałem dosyć niedawno - oni jednak tylko na niego spojrzeli z mieszanymi uczuciami
-Izuku, pójdziesz z nimi
-Jak miło. Zadbaliście, żebym miał godną eskortę. Jak mniemam, będzie to transmitowane na wszystkich stacjach?
-Większości - zielonowłosy westchnął z udawanym znudzeniem
-Ta sława kiedyś mnie wykończy. Idziemy, panowie? - wszedł między dwójkę bohaterów. Jednak zanim drzwi się za nimi zamknęły, rzucił przez ramię jedno zdanie
-Uraraka się obudziła, Kacchan - nie pozwolił, by blondyn zobaczył uśmiech satysfakcji na jego twarzy.
CZYTASZ
Rycerz Śmierci II - Apogeum Zła ¦¦ Villain Deku
FanfictionZgodnie z tytułem, druga część "Rycerza Śmierci". Czy pozory, które stworzył, utrzymają się, czy też Izuku sam je obali?