Parth Galen - 2

372 27 55
                                    

To nie był sen.

Łupiący ból skroni, więzy wpijające się w nadgarstki i chrapliwe głosy orków z każdą chwilą stawały się coraz bardziej realne. Jeszcze przez moment Merry balansował na granicy jawy i snu, nie mogąc i nie chcąc się obudzić. Wrzaski przybrały na sile, gdzieś blisko rozległ się zgrzyt metalu i nagle, w raptownym olśnieniu, powróciły wspomnienia wydarzeń, jakie rozegrały się na leśnej polanie.

Pippin! Boromir!

Merry otworzył oczy, podrywając się gwałtownie. Dzięki temu przekonał się, że nie tylko ręce ma związane, ale i nogi. Solidne rzemienie opasywały jego kostki i kolana. Oślepiony światłem zamrugał bezradnie i wykręcił głowę usiłując się rozejrzeć.

- Merry, psst! Tu jestem, nie ruszaj się – rozległ się szept z lewej strony i Merry ku swej nieopisanej uldze ujrzał Pippina, leżącego nieopodal. Podobnie jak on był związany, ale wyglądało na to, że nie doznał żadnego większego uszczerbku.

- Co się dzieje?- szepnął, ryzykując spojrzenie w bok.

Miał przed sobą plecy kilku orków siedzących na ziemi, reszta - istny tłum - stała nieco dalej, wykrzykując i gestykulując gwałtownie. W centrum zamieszania znajdowali się ci potworni, wielcy orkowie ze znakami Białej Ręki.

- Kłócą się - odparł Pippin - Nie wiem dokładnie o co, ale trwa to już od dłuższej chwili.

- Co z Boromirem?- spytał Merry, na próżno wypatrując przyjaciela między orkami.

- Zawlekli go na drugą stronę polany. Oni... -Pippin urwał raptownie i Merry zwrócił ku niemu przerażony i pytający wzrok. Pippin wziął głębszy oddech, usiłując się uspokoić. - Oni wyciągnęli te strzały. Wycięli je. Zrobili sobie zabawę. Przygnietli go do ziemi, ich dowódca wziął nóż i .. i.. – w głosie Pippina nieoczekiwanie zabrzmiała
żarliwa nienawiść - Wszystko widziałem. I słyszałem... dopóki Boromir nie stracił przytomności, dopiero wtedy przestali się śmiać i..

- Zabili go?- przerwał mu Merry ze zgrozą.

- Chyba nie. Myślę, że żyje, bo go związali, a potem...-

- Mały pokurcz się obudził!- rozległ się szyderczy głos i nad Merrym pochyliła się jakaś postać. - I jaki rozmowny od razu. To dobrze. Wielkie Oko się ucieszy, bo już dawna pragnie porozmawiać z niziołkami.

Ogromna dłoń zacisnęła się na jego włosach i podniosła go w górę. Merry syknął i przymrużył oczy, bo jego twarz znalazła się na wysokości twarzy kucającego przy nim orka. Hobbit mógł z bliska przyjrzeć się żółtawym ślepiom, płaskim nozdrzom i potwornym zębiskom. Skrzywił się z odrazy, ale nie mógł odwrócić głowy, unieruchomiony w bolesnym uchwycie. Ork zarechotał, a Merry skrzywił się jeszcze bardziej. Oddech orka cuchnął tak, że aż się robiło niedobrze.

-Wstawaj, pokrako. Czeka cię spacer.

Rzemienie krępujące mu nogi zostały zdjęte. Dłoń wczepiona w jego włosy pociągnęła go w górę i hobbit rozpaczliwie poszukał oparcia dla stóp, żeby złagodzić ból. Zakręciło mu się w głowie, ale zdołał utrzymać równowagę. Od bólu głowy miał mdłości, ale poza tym był cały.

- Dajcie ich do środka. Ugluk chce ich widzieć – polecił jakiś chrapliwy głos.

Merry obejrzał się i ujrzał jednego z tych... potworów. Musiał zadrzeć głowę, żeby na niego spojrzeć. Ork nie ustępował wzrostem Dużym Ludziom. Merry nie miał jednak czasu, by się przyglądać, pchnięty brutalnie w plecy. Zaskoczony zatoczył się i wpadł na innego orka, zarabiając w ten sposób bolesnego kopniaka.

𝔖𝔶𝔫 𝔊𝔬𝔫𝔡𝔬𝔯𝔲 || 𝙻𝙾𝚃𝚁 𝙵𝙵 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz