Parth Galen - 19

131 15 2
                                    

- Oszaleć można - warczał Boromir. - Po co nas wywlekali z łóżka o świcie? Mogliśmy sobie spokojnie spać do tej pory! Komu to przeszkadzało?

Merry westchnął. Też nie był zachwycony. Minęło parę ładnych godzin, a entowie wciąż tkwili w miejscu, śpiewając i pokrzykując. Nastał szary, smętny dzień, wiatr uparcie pędził nisko po niebie kłębiące się chmury i nic nie wskazywało na to, że zanosi się na jakikolwiek wymarsz. Hobbici wraz z Boromirem siedzieli pod tymi samymi skałkami, na których ich zostawiono. Zeszli tylko kawałek w dół, kryjąc się przed wiatrem. Ani Żwawiec ani Wierzbowiec się nie pokazali. Wyglądało na to, że po prostu zapomniano o hobbitach i człowieku.
Wszyscy trzej mieli więc dość kiepskie nastroje, ale prym wodził Boromir, który zwłokę potraktował jak osobistą obrazę i od dłuższego czasu dawał upust irytacji. Merry'emu bokiem już zaczynało wychodzić to jego marudzenie, zwłaszcza, że człowiek nie zwracał na hobbitów uwagi, zajęty słuchaniem własnego głosu.

- Jeśli w tym tempie zamierzają szturmować Isengard to odszczekuję to, co powiedziałem - kpił Gondorczyk. - To ma sens. Oblężenie będzie trwało tysiąc lat i w ten sposób wezmą Sarumana głodem.

- Boromirze! - jęknął Merry, przewracając oczami.

- Istnieje też możliwość, że nigdy stąd się nie ruszą, a w międzyczasie Nieprzyjaciel podbije Śródziemie i przy okazji rozbije w proch Sarumana. To też niezgorsza taktyka. Pobić wroga cudzymi rękami.

- Boromirze!

- Zastanawiam się tylko, co my mamy zrobić w tej sytuacji. Trzyosobowa armia Shire i Gondoru ma niewielkie szanse w starciu z potęgą Sarumana, więc...

- Boromirze!- ryknęli obaj hobbici jednym głosem.

- Tak?

- Oddam ci wszystkie czerwone guziki, jeśli choć na chwilę przestaniesz narzekać - zaproponował Merry.

- Nie przestanę, bo jestem zły - warknął Boromir.

- A nie możesz być zły po cichu? - spytał Pippin z kwaśną miną.

- Nie!

- A dlaczego?

- Dlatego, że mnie to wszystko doprowadza do szaleństwa, na Lobelię!- palnął Boromir, po czym urwał raptownie, a oczy mu się rozszerzyły. - Powiedziałem to – jęknął, łapiąc się za głowę. - Uszom własnym nie wierzę. Powiedziałem: “na Lobelię!”. Co się ze mną dzieje?! Co wyście ze mną zrobili?!

Merry uśmiechnął się szeroko, a Pippin zaczął chichotać.

- Uprzedzaliśmy przecież, że zamierzamy zrobić z ciebie przyzwoitego hobbita - rzucił Tuk wesoło. - I oto stało się.

- Nie! - Boromir pokręcił głową, siląc się na powagę. - O, nie. Nie dam się. Żywcem mnie nie weźmiecie.

- Nie musimy cię brać - Pippin nachylił się ku niemu. -A wiesz dlaczego? Bo już cię maaaamy! – to mówiąc, przewrócił oczyma, tak, jak to tylko on potrafił.

- Przestań - Boromir uśmiechnął się i odchylił, wpierając bokiem w Merry'ego. – Nie patrz tak na mnie, bo zaczynam się ciebie bać! Merry, zabierz go ode mnie!

- Pod warunkiem, że przestaniesz pomstować na entów.

- Zgoda. Tylko niech on tak na mnie nie patrzy.

- Pip, nie rusz!

Pippin grzecznie usiadł z powrotem na swoim miejscu i Boromir wyprostował się powoli. Przez chwilę było cicho, jeśli nie liczyć świstu wiatru i przeciągłego śpiewu entów. Nagle Gondorczyk zaklął z pasją, a obaj hobbici podskoczyli, zaskoczeni.

𝔖𝔶𝔫 𝔊𝔬𝔫𝔡𝔬𝔯𝔲 || 𝙻𝙾𝚃𝚁 𝙵𝙵 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz