Orthank - 6

129 12 2
                                    

Maczając sucharka w herbacie, Merry przysłuchiwał się jak Boromir relacjonuje przebieg oblężenia Orthanku. Gondorczyk podjął wątek od miejsca, w którym pochód entów dotarł na wzgórze nad Isengardem. Stanowczo odmówił opowiadania o wiecu, ponieważ, jak to ujął, nawet teraz coś mu się robiło na samo wspomnienie. Historia narady entów przypadła więc Pippinowi w udziale. Dopiero przy Isengardzie Boromir włączył się do opowieści. Mówił jasno, rzeczowo i zwięźle. Co ciekawe, wyłapał szczegóły których oni, hobbici, nie zauważyli. Pamiętał na przykład w jakiej kolejności oddziały Sarumana opuszczały warownię, wiedział ilu entów zginęło podczas szturmu i ilu dokładnie ludzi służących w kordegardzie wypuścił Drzewiec. Słuchając go Merry zastanowił się jak często Boromir składał podobne raporty podczas narad w Gondorze. Zapewne wielokrotnie i dlatego z taką łatwością mu to przychodziło. Wspomniał o tym, jak się nudzili na murach, jak odkryli wejście do baszty. Opowiedział o dziwnych światłach na południu (okazało się, że były to ognie Sarumana i że w tym czasie toczyła się bitwa o Helmowy Jar) i o powodzi. A potem streścił przebieg spotkania z Gandalfem.

- A kiedy wy go zobaczyliście po raz pierwszy?- Merry spojrzał pytająco na Obieżyświata.

- W Fangornie.

- Myśleliśmy, że to Saruman - wtrącił się Gimli.

- I mieliśmy ku temu powody. Bo Sarumana widzieliśmy wcześniej - dodał Legolas.

- Jak to? Kiedy? - spytał Pippin.

- Ukazał się nam w lesie – wyjaśnił Gimli. - Nie mógł się doczekać, aż orkowie przyprowadzą mu jeńców, czyli was, więc wyszedł im na spotkanie, stary łajdak.

- Ale się nie doczekał - Legolas uśmiechnął się z satysfakcją.

- Więc kiedy straciliśmy konie – ciągnął Gimli – pomyśleliśmy, że to jego sprawka i...

- Zaraz, po kolei. Proponuję zacząć od początku - Boromir uniósł dłoń. - Skąd mieliście konie?

- Od Eomera. Spotkaliśmy jego oddział w stepie i...

- Właśnie! Wybacz, że ci przerywam, ale już od dawna mam o to zapytać - Boromir spojrzał na Aragorna. - Jak to się stało, że Theoden dowodzi Rohirrimami?

- Zaraz do tego dojdziemy, cierpliwości - odparł Obieżyświat.

- A gdzie w związku z tym jest Theodred? - drążył Boromir niecierpliwie. - Przecież on powinien... - wtem urwał i pobladł widząc wyraz twarzy Strażnika. Merry wstrzymał oddech, wodząc wzrokiem od jednego do drugiego. Nagle zrobiło się bardzo cicho. Legolas spuścił wzrok a Gimli westchnął.

- Theodred poległ w bitwie u brodu Iseny - powiedział Obieżyświat. - Przykro mi. Wiem, że się przyjaźniliście.

- Kiedy? - spytał Boromir siląc się na spokój.

- Jedenaście dni temu. Wpadł w zasadzkę orków.

- Dzień przed tym, jak rozpadła się Drużyna - szepnął Pippin cichutko.

- Kto jest teraz dziedzicem Theodena? - Boromir spojrzał pytająco na Obieżyświata.

- Eomer. Król mianował go swoim następcą.

Gondorczyk pokiwał głową i umilkł. Członkowie Drużyny wymienili między sobą smutne spojrzenia. Nikt się nie odzywał.

- Przepraszam na chwilę - Boromir wstał nagle. - Przejdę się.

- Ale wróć niedługo, dobrze - Pippin ostrożnie dotknął jego dłoni.

- Zaraz wrócę. Nie chcę tracić dalszego ciągu opowieści - to mówiąc, Boromir odwrócił się i szybko wyszedł. Merry odprowadził go pełnym współczucia wzrokiem. Czy ten nieszczęsny człowiek nie może zaznać choć odrobiny spokoju? Zwłaszcza teraz, kiedy cieszyli się chwilą zasłużonego odpoczynku i wszystko wydawało się układać – nie, oczywiście musiała się trafić jakaś żałobna wieść i zniszczyć ten wesoły nastrój.

𝔖𝔶𝔫 𝔊𝔬𝔫𝔡𝔬𝔯𝔲 || 𝙻𝙾𝚃𝚁 𝙵𝙵 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz