Parth Galen - 21

184 15 9
                                    

– Niech się coś w końcu wydarzy – ziewnął Pippin.
Merry wzruszył ramionami. Entowie pełniący rolę wartowników niewzruszenie trwali na swoich miejscach. Saruman przyczaił się w swej wieży i przygasił ognie. Przerażeni ludzie, zatrzymani przez entów podczas ucieczki zostali przesłuchani i ostrzeżeni, by nie ważyli się tu wracać, a następnie puszczeni wolno. Boromir nie wtrącał się do tej decyzji Drzewca i pozostał z hobbitami na murze, choć wielu ludzi zerkało z niepokojem i zarazem z zaciekawieniem w jego stronę. Pewnie zakładali, że to on tu dowodzi.

Drzewiec, po przesłuchaniu i zwolnieniu jeńców, zamienił z hobbitami (Boromir się nie odzywał) parę słów, przykazał im zostać na gruzowisku przy bramie, wysoko nad ziemią i czekać cierpliwie, a sam zebrał swoich Pasterzy i odmaszerował w nieznanym kierunku, zostawiając jedynie wartowników. Od tamtej chwili upłynęło sporo czasu, a stary ent się nie pokazał. Cóż mieli więc zrobić? Czekali, popijając entową wodą z bukłaka, bo w międzyczasie zrobili się okropnie głodni. Znaleźli sobie w miarę zaciszne miejsce na szczycie gruzowiska. Merry, oparty o Pippina nawet zdrzemnął się nieco. Obudziły go dziwne hałasy rozchodzące się po dolinie. Zupełnie jakby gdzieś tam, w górach, przetaczały się ogromne głazy, jakby coś wleczono, łamano i rąbano.

Powoli zaczynało zmierzchać. Merry wzdrygnął się i rozejrzał. Niedługo będą musieli zdecydować co zrobić z noclegiem. Noc zapowiadała się na zimną i nie uśmiechało się im spędzić jej na murach. Z drugiej strony jednak, Drzewiec zabronił im schodzić na ziemię. Swoją drogą - ciekawe dlaczego. Wiatr wył nad ruinami Isengardu. Po niebie płynęły szare i czarne chmury, a krwawy pas zachodzącego słońca rysował się nad grzbietami Gór Mglistych. W jednym oknie Orthanku płonęło czerwonawe, upiorne światło. Specjalnie znaleźli sobie takie miejsce, żeby ich z tego okna nie było widać.

- Ale nuda - Pippin ziewnął ponownie. – Nuda. Nuda. Nuda. Można by z tej nudy policzyć wszystkie kamienie na tym rumowisku.

- Pięćset osiemdziesiąt siedem - Boromir stłumił ziewnięcie.

- Naprawdę?- Pippin uniósł brew, uśmiechając się szeroko.

- Policz sobie, jak nie wierzysz.

- Może tak byśmy sobie w coś zagrali?- zaproponował Merry – Co powiecie na zagadki?

- O nie!!! - Boromir gwałtownie pokręcił głową. - Wszystko, tylko nie zagadki!! Żadnych głupich łamigłówek w rodzaju: “Cegła waży tyle a tyle i do tego pół cegły. Ile zatem waży cegła?” Litości! Rozum się od tego miesza! – Hobbici patrzyli na niego zaskoczeni, nie spodziewając się tak żywiołowej reakcji.

- Nie lubisz zagadek?- zdziwił się Pippin.

- To strata czasu.

- Wcale, że nie!

- Właśnie, że tak.

- Zagadki są pasjonujące!

- Nie mówiłbyś tak, gdyby cię nimi nieustannie dręczyli! – Odparł Boromir. - Faramir ma obsesję na punkcie zagadek i odkąd zaczął mówić, nie przestaje mi zadawać idiotycznych pytań. Ponad trzydzieści lat tortur! Ile można? “Wyobraź sobie dwie pary drzwi” – Boromir zaczął deklamować wyciszonym, stonowanym głosem, który miał zapewne imitować sposób mówienia jego brata – “za jednymi czeka śmierć, za drugimi życie. Przed drzwiami stoją dwaj strażnicy. Jeden z nich to kłamca, a jeden jest prawdomówny. Ale ty nie wiesz który jest który, a możesz zadać im tylko jedno pytanie” i tak dalej. Koszmar.

- I jaka jest odpowiedź? To znaczy to pytanie? - zaciekawił się Merry.

- A, dajże mi spokój! Spytaj mojego brata. Udzieli ci bardzo długiej i wyczerpującej odpowiedzi. Ręczę za to.

𝔖𝔶𝔫 𝔊𝔬𝔫𝔡𝔬𝔯𝔲 || 𝙻𝙾𝚃𝚁 𝙵𝙵 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz