Parth Galen - 23

163 14 1
                                    

Szli po talanach, a wiatr kołysał koronami drzew. Pierwszy maszerował Frodo, a za nim Bilbo, który był młodszy o jakieś trzydzieści lat i z wyglądu bardzo przypominał ojca Merry'ego. Szli coraz szybciej, bo elfowie (dziwni jacyś, bo ich wzrostu) zapraszali ich na szarlotkę. Musieli się spieszyć, bo wszak każdy wie, że szarlotka jest najlepsza jeszcze ciepła. Wtem Frodo potknął się, klapnął na siedzenie i nim ktokolwiek zdążył zareagować, ześlizgnął się z talanu. Przez jedno uderzenie serca próbował się przytrzymać krawędzi, ale jego palce straciły chwyt i hobbit runął w dół, krzycząc przeraźliwie. Merry też wrzasnął i dopadł do krawędzi przepaści, ale nic nie było widać w ciemności – tylko ten potworny krzyk wciąż dźwięczał w uszach, coraz głośniej i głośniej...

I wtedy właśnie Merry się obudził.

Ale zamiast odczuć ulgę, poderwał się w popłochu, a serce zaczęło mu się tłuc jak oszalałe – wciąż słyszał ten potworny, jeżący włos na głowie krzyk, tuż nad głową. I był to głos Boromira.

– Co się dzieje?! – krzyknął w panice, siadając i odrzucając koc. – Co jest?! – niewiele widział w otaczających go ciemnościach, zorientował się tylko, że Boromir siedzi obok niego na posłaniu.

– Boromirze!!! – rozległ się głos Pippina. – To sen! To tylko sen! Obudź się.

– Pip, co się dzieje?!! – wrzasnął Merry.

Teraz, kiedy wytężył wzrok widział zarys profilu Boromira i sylwetkę Tuka przycupniętego tuż obok niego. Człowiek krzyczał przeraźliwie.

– Jakiś koszmar mu się przyśnił, nie mogę go dobudzić!!! – Pippin usiłował go przekrzyczeć. – Boromirze!!! – Tuk z całej siły szarpnął człowieka za ramiona, bez skutku.

– Moje ręce! – zawołał Boromir rozdzierająco, unosząc dłonie w górę. Ewidentnie był w szoku. Z bliska hobbit widział w mroku jego szeroko otwarte, przerażone oczy.

– Co się stało? Powiedz nam! – Merry gorączkowo chwycił go za lewą rękę, była zimna, lodowata wręcz, ale nie wyczuwał nic – żadnego skaleczenia ani urazu.

– Mmmoje ręce!

– Merry! – krzyknął Pippin – Gdzie jest bukłak?!

Merry puścił dłoń Boromira, rozdygotanymi rękami wymacał bukłak, leżący u wezgłowia i za plecami Gondorczyka podał go Pippinowi. Rozległ się dźwięk wyciąganego korka.

– Obudź się! – Pippin chlusnął wodą entów prosto w twarz człowieka. Krzyk urwał się raptownie. Boromir wzdrygnął się i potrząsnął głową. – To tylko sen, słyszysz? Śnił ci się koszmar! – Pippin odrzucił bukłak i przysunął się do roztrzęsionego człowieka, obejmując go ramieniem.

Boromir wziął, głęboki rwący się oddech.

– Pippin? To ty? – spytał zduszonym głosem.

Obaj hobbici odetchnęli głęboko.

– To ja. A ty miałeś zły sen i...

– Moje ręce?... – Boromir znów uniósł dłonie, jakby się dziwił, ze jeszcze je ma.

– Nic im nie jest – zapewnił go Pippin. – To tylko sen – powtórzył cierpliwie.

– Moje ręce... paliły się.

– Nie. To tylko zły sen – Merry na powrót ujął jego dłoń i zaczął ją rozmasowywać. – Wszystko jest w porządku, czujesz?

Boromir desperacko pokręcił głową, aż kropelki wody ściekające mu po włosach rozprysły się na boki.

𝔖𝔶𝔫 𝔊𝔬𝔫𝔡𝔬𝔯𝔲 || 𝙻𝙾𝚃𝚁 𝙵𝙵 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz