Orthank - 3

162 14 5
                                    

Aragorn, mając wrażenie, że grzęźnie w bagnie albo w jakimś koszmarnym śnie,
powolnym gestem podniósł dłoń do czoła i ucisnął nasadę nosa kciukiem i palcem
wskazującym. Valarowie, jakże potwornie był zmęczony! Naprawdę, nie miał siły na to wszystko. Spojrzał w bok – Boromir obserwował go bacznie.

- Czy nadal pragniesz Pierścienia? - musiał o to spytać.

- Tak - padła spokojna i szczera odpowiedź. - I nie.
Aragorn wstał i przyciskając dłoń do czoła zaczął się przechadzać, tam i z powrotem. Boromir nie spuszczał z niego wzroku.

- Żałujesz, że ci się nie udało go zabrać, tam pod Amon Hen? - rzucił, zatrzymując się na chwilę. Ku jego zaskoczeniu Boromir uśmiechnął się lekko.

- Oni zadali mi to samo pytanie - mruknął, przesuwając palcami wzdłuż jelca. Aragorn pomyślał sobie nagle, że byłoby lepiej, gdyby odłożył ten miecz...

- Jacy "oni"?

- Hobbici. Merry i Pippin.

- Powiedziałeś im? - Aragorn uniósł brwi w zaskoczeniu.

- Powiedziałem.

- I co?

- Wybaczyli mi, wyobraź sobie - Boromir wzruszył ramionami. - Tak po prostu. I zachowują się tak, jakby nie chowali do mnie urazy. Zwłaszcza Pippin. Żeberek nie chce mi darować - Gondorczyk uśmiechnął się do siebie - ale Pierścień mi wybaczył.

- Jakich żeberek, na litość? - Aragorn, zdezorientowany, potrząsnął głową.

- To długa historia - mruknął Boromir, zbywając go machnięciem ręki.

Aragorn patrzył na niego z niedowierzaniem. Jak to jest, że nie miał problemów z dogadaniem się z obcymi rasami, z Legolasem, Gimlim, a nie mógł zrozumieć teoretycznie najbliższego mu człowieka z Drużyny?

- Możesz mi wyjawić, co zamierzałeś zrobić z Pierścieniem? - jego głos zabrzmiał ostro, może odrobinę za ostro.

- Chciałem go zabrać do Minas Tirith - Boromir wbił wzrok w ziemię – I powierzyć Denethorowi. Mój ojciec wiedziałby, jak go użyć dla dobra Gondoru.

- Od dawna to planowałeś?

- Co? - spytał Boromir niepewnie.

- Przejęcie Pierścienia.

- Nie planowałem tego! - odparł Boromir szybko, jakby wystraszony. - To... to się stało nagle, wtedy pod Amon Hen. Daję ci słowo honoru, że niczego nie planowałem. Poszedłem za Frodem, żeby go namówić na Minas Tirith. I w trakcie tej rozmowy coś się zaczęło ze mną dziać, przyszło mi do głowy, że nie mogę pozwolić, by Pierścień został zniszczony i że muszę go użyć dla ratowania kraju. I nie mogłem się tej myśli oprzeć.

- Mimo iż wiesz, że Pierścienia nie można użyć?- Aragorn patrzył na niego surowo. - To Pierścień używa tego, kto ośmieli się wyciągnąć po niego rękę! A wszystko co z jego pomocą zostanie zdziałane, nieuchronnie, ZAWSZE, obraca się w zło! Na litość Nienny, przecież byłeś na Naradzie! Nie słuchałeś tego, co mówili Elrond i Gandalf?

- Słuchałem.

- I co?

- Myślałem, że będę wystarczająco silny...

- Boromirze! Sam Gandalf bał się wziąć Pierścień na przechowanie, choćby tylko na chwilę. Elfowie nie chcą go nawet dotykać! Nic ci to nie dało do myślenia?

- Myślałem... - zaczął Boromir żałośnie.

- Może mniej myśl, a bardziej słuchaj, co mówią starsi i mądrzejsi od ciebie! – wybuchnął Aragorn gorzko. Boromir skulił się i zwiesił głowę, milknąc. Strażnik odetchnął głęboko i przyłożył dłoń do czoła.

𝔖𝔶𝔫 𝔊𝔬𝔫𝔡𝔬𝔯𝔲 || 𝙻𝙾𝚃𝚁 𝙵𝙵 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz