Rozdział 16

457 33 5
                                    

Regulus, a właściwie to, co udawało Regulusa, był wściekłe. Tego ranka po śniadaniu złapał go Syriusz Black i zaczął wypytywać, co się ze Ślizgonem dzieje.

"Regulus" wiedział, że powinien dopasować się do szkolnego życia swojego żywiciela, by nie zostać za szybko zdemaskowanym i powstrzymanym przez nauczycieli Hogwartu, ale Syriusz emanował bardzo smaczną energią magiczną i pasożyt nie mógł się powstrzymać.

Syriusz zabrał ich do jednej z pustych sal i tam planował przemówić młodszemu bratu do rozumu, ale Ślizgon wykorzystał okazję i rzucił się na Gryfona.

Jego moc magiczna była naprawdę pyszna. Pasożyt pożarłby ją całą, gdyby nie nagły wstrząs, który uderzył w jego ciało, zmuszając do cofnięcia się. Pasożyt zacisnął zęby.

Żywiciel najwidoczniej był silniejszy, niż pasożytowi się wydawało.

Potem pojawił się ten przeklęty Potter, który minuty nie może usiedzieć w spokoju bez swojego pieska przy nodze i bez gadania
o rudej Evans.

Cholerny okularnik śledził przyjaciela, a gdy starszy Black znalazł się w niebezpieczeństwie, Potter ruszył mu na ratunek i wysłał patronusa do dyrektora.

Zaklęcie, które rzucił w stronę pasożyta, z pewnością nie należało do zaklęć, których uczy się młodych czarodziei w Hogwarcie, ale i tak niewiele zrobiło ono Ślizgonowi.

Jego ciało nie było jeszcze na tyle materialne, by odnosić poważne rany, chociaż zaklęcie zostawiło ślad w postaci ogromnego siniaka.

Potter zamarł w szoku i pasożyt wykorzystałby okazję, by pożywić się również irytujące lojalnym Gryfonem, ale wtedy w sali pojawili się Dumbledore, McGonagall i Flitwick.

Opiekunka Domu Lwa zaraz znalazła się przy swoich podopiecznych i osobiście odeskortowała ich do Skrzydła Szpitalnego.

Pasożyt otrzepał szatę i uniósł dumnie głowę, ale nie dało to pożądanego rezultatu- wciąż czuł się mały przed dyrektorem szkoły, który celował w jego stronę swoją różdżką.
-Kim jesteś?-spytał dyrektor, lustrując Ślizgona wzrokiem przepełnionym gniewem.

Pasożyt w pierwszej chwili miał zamiar kontynuować szopkę z podszywaniem się pod młodego Blacka, ale wiedział, że na Albusie Dumbledorze nie zrobi to już wrażenia.
-Jestem czymś, co kryło się w cieniu tego zamku od początków odpowiedział, uśmiechając się chytrze.

Na twarzy Flitwicka pojawiło się zdziwienie i nauczyciel zaklęć spojrzał na dyrektora, nie wiedząc, jak zareagować.

Dumbledore stał niewzruszony w tej samej pozie, marszcząc brwi.
-Czym ty jesteś?-powtórzył pytanie.

Pasożyt rozłożył ręce i uśmiechnął się cynicznie.
-Jestem Animą-odpowiedział.- Cieniem, zrodzonym z gniewu i smutku słodkiej Helgi Huffelpuff.

Filius drgnął.
-Helgi Huffelpuff?-powtórzył.- Łżesz.
Pasożyt zaśmiał się.

-Absolutnie. Widzicie, urocza Helga miała swoje sekrety. Zrodziła mnie jej zawiść do wiecznie kłócących się Godryka i Salazara, a także zazdrość
o inteligencję Roveny i Helenę.

-Helenę?-Dumbledore opuścił minimalnie różdżkę, czego chyba nawet nie zauważył.- Co ma z tym wspólnego Helena Ravenclaw?

Anima nie odpowiedział od razu. Przeszedł się po klasie i usiadł na jednej z ławek.
-Widzicie, Helga Huffelpuff była bezpłodna. Ponadto, nigdy nie wyszła za mąż i długo nie rozpoczynała żadnego romantycznego związku. Wszystko przez Rovenę, której uroda, duma i inteligencja ćmiły uroki Helgi. Helga zaczynała nienawidzić pozostałych założycieli, ale zdołała się opamiętać, nim popełniła głupstwo. Zamknęła więc wszystkie swoje negatywne emocje w skrytce, która stworzyła w swoim umyśle. Tam wpychała wszelkie zawiści, zazdrości
i smutku, z których formowałem się ja. I przez te wszystkie lata żywiłem się negatywną energią każdego ucznia Hogwartu.

-Czy, jako twór Helgi Huffelpuff, nie powinieneś zniknąć wraz z jej śmiercią?-spytał Dumbledore.

Anima przechylił głowę w bok.
-Oderwałem się od niej, gdy zebrałem na tyle sił, by móc w miarę samodzielnie egzystować. A zostałem tutaj, ponieważ... Helga popełniła samobójstwo właśnie tutaj. W Hogwarcie.

R.A.B- Little KingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz