Rozdział 9

596 45 1
                                    

Wakacje minęły w zastraszającym tempie i nagle nadszedł dzień,
w którym Regulus musiał przenieść się z rodzicami na stację Kings Cross i wsiąść do Ekspresu Hogwart, który miał zabrać go do szkoły, by Regulus mógł rozpocząć drugi rok nauki.

Pierwszorocznych było wyjątkowo wielu, przez co śniadanie miało spore opóźnienie.

Regulusowi Ceremonia Przydziału strasznie się dłużyła, a głos profesor McGonagall stawał się coraz bardziej nieprzyjemny i po około trzydziestu nazwiskach młody Black miał już dość.

Minęło jeszcze jakieś piętnaście minut i ostatnia osoba została przydzielony z głośnym okrzykiem "Ravenclaw".

Regulus spojrzał na odcinek stołu Slytherinu, przygotowany dla pierwszorocznych.

W tym roku do Domu Węża zostało przydzielonych pięciu chłopców i jedna dziewczynka. Najwięcej pierwszorocznych zyskał Huffelpuff, co młody Ślizgon skitował prychnięciem.

Świat schodził już na psy i brakowało prawdziwych czarodziei?
-Godne pożałowania- mruknął, wgryzając się w bułkę.

Barty spojrzał na niego ze zmarszczonym w zdziwieniu czołem, jednak najwidoczniej zdołał domyśleć się, o czym rozmyślał jego przyjaciel, bo zacisnął usta i pokiwał powoli głową.

Dumbledore wygłosił swoją "niesamowitą" przemowę, klasnął w dłonie i uczniowie w końcu doczekali się swojego pierwszego posiłku w zamku w tym roku szkolnym.

Wzrok Regulusa szybko odnalazł ciemną czuprynę Syriusza przy stole Gryfonów. Jak zwykle, naśmiewał się z czegoś z Potterem i próbował również rozśmieszyć bledszego niż zwykle Remusa, który wyglądał gorzej, niż w zeszłym roku.

Ślizgon słyszał, że matka Lupina była ciężko chora i Gryfon raz w miesiącu jechał do domu, by się nią opiekować, jednak musiało się za tym kryć coś jeszcze, ponieważ Lupin nie wyglądał na tylko zmęczonego.

Huncwoci musieli wyczuć na sobie wzrok, bo w jednej chwili cała czwórka odwróciła głowy w kierunku stołu Domu Węża i odszukała przyglądającego się im Regulusa.

Ślizgon niemal widział, jak mięśnie na twarzy Syriusza napinały się, jednak jego zdenerwowanie w głównej mierze zdradzili Lupin i Potter, którzy zaraz zaczęli uspokajać swojego przyjaciela.

Regulus przyjrzał się Potterowi. Wszyscy mówili, że był świetnym ścigającym, który był w stanie prawie za każdym razem wbić kafla w pętlę.

Regulus wiele razy miał wątpliwą przyjemność obserwacji wyczynów Pottera na miotle i musiał niechętnie przyznać, że plotki były prawdziwe.

W powietrzu stanowił niemały problem dla swoich przeciwników i dzięki niemu Dom Lwa nieraz zmiażdżył swoich przeciwników ogromną przewagą punktów.

Walburga dała w tym roku poważne zadanie swojemu młodszemu synowi.
Miał dostać się do drużyny Slytherinu na pozycji szukającego.

I miał pokonać swojego starszego brata, miażdżąc jego Dom
i przyjaciół.

*

Rekrutacja do drużyny Ślizgonów odbyła się już w pierwszym tygodniu roku szkolnego w sobotę. Na boisku do Quidditcha pojawili się niemal wszyscy mieszkańcy domu Salazara.

Zebrali się nawet pierwszoroczni, którzy zajęli miejsca na trybunach, by obserwować swoich starszych kolegów i może nawet zwiększyć swoje szanse na miejsce w drużynie w następnym roku.

Barty nie brał udziału w rekrutacji. Quidditch nie był dla niego, jak przyznał. Samo utrzymanie się na miotle przez czas trwania całego meczu sprawiałoby mu problem.

Jego zadaniem na ten rok szkolny była walka z fobią, a na boisko przyszedł tylko ze względu na Regulusa. Wiedział, jak młody Black stresował się sprawdzianem i chciał go wspierać chociaż z trybun.

Pierwszy sprawdzian odbyli obrońcy. Członkowie podstawowego składu dali kandydatom porządny wycisk, przez co na koniec zostało jedynie dwóch ochotników.

Na drugi ogień ruszyli pałkarze.
Z nimi poszło o wiele szybciej, ale jakby na złość przedłużył się sprawdzian ścigających. Stary Flint, który w tym roku został kapitanem drużyny, strasznie się wściekał na "brak porządnych graczy".

Przyszła wreszcie pora na szukających. Oprócz Regulusa pojawiło się trzech kandydatów z piątego roku, dwóch z siódmego i czterech z czwartego.

Oni wszyscy patrzyli z wyższocią na młodego Blacka, głupiego drugoroczniaka, który myśli, że może z nimi konkurować.

Jakże zabawne, w mniemaniu Regulusa, były ich miny, kiedy to właśnie on zacisnął palce na złotej piłeczce, uprzednio strącając Zwodem Wrońskiego i Transylwanką czterech swoich przeciwników. Niczego się nie uczyli.

Barty dopadł go, jak tylko wylądował na boisku. Regulus nie słuchał go, przenosząc wzrok na przyglądającemu mu się Flintowi.
-Gdzie nauczyłeś się Zwodu Wrońskiego i Transylwanki?- tylko tyle dotarło do niego z całej gadaniny Barty'ego.
-Nauczyli mnie tego Rabastian i Lucjusz.

Junior chciał zadać jeszcze jedno (lub kilka) pytanie, jednak musiał zamilknąć, ponieważ w ich stronę zmierzał Flint, a za nim podążyła reszta podstawowego składu.

-Regulus Black- w ustach Flinta nazwisko młodego Ślizgona brzmiało jak obelga, na co Regulus skrzywił się na twarzy- młodszy brat tego zdrajcy krwi, Syriusza, tak?

Regulus nie odpowiedział. Flint zmierzył go wzrokiem, a kącik jego ust uniósł się w cynicznym uśmiechu.
-Jesteś w drużynie.

R.A.B- Little KingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz