Rozdział 19

435 32 23
                                    

Elo elo, mordeczki :D jest tu ktoś jeszcze?

Może, żeby coś pod postem ruszyć, zadam wam jedno pytanie? ;)

Gdybyście mieli napisać ff o HP to o czym by było?

Podzielicie się pomysłami? :D

*

Dumbledore położył dłoń na ramieniu McGonagall, gdy ta chciała skrzyczeć trójkę Huncwotów, na których wpadli na korytarzu.
-Chyba gdzieś się panom śpieszy, mylę się?-zagadnął pogodnie dyrektor.

Syriusz wyprostował się i przełknął ślinę, by zwilżyć suche gardło.
-Panie dyrektorze... Mój brat... Wiadomo już... Gdzie jest?-spytał pomiędzy głębokimi wdechami.

Dumbledore i McGonaga spojrzeli na siebie.
-Wciąż go szukamy, panie Black-powiedziała McGonagall.

Syriusz zacisnął pięści.
-Widzieliśmy patronusa-wtrącił się Remus.- Wyglądał, jak pies i szybko zniknął. To mógł być patronus Regulusa.

Dumbledore i McGonagall spojrzeli po sobie. Chwilę patrzyli na siebie w ciszy, po czym dyrektor kiwnął głową i znowu zwrócił się do Gryfonów.
-Gdzie widzieliście tego patronusa?

*

Regulus zdzierał sobie gardło od wrzasków. Wił się na podłodze z bólu, który wyciskał z jego oczu łzy, i próbował się wyrwać.

Klęczący nad nim Anima uśmiechał się podle, wbijając palce w klatkę piersiową swojego żywiciela.

Wreszcie Anima oderwał rękę i odskoczył od młodego Blacka, drżąc z ekscytacji i wpatrując się w swoje ręce z szerokim uśmiechem.

Regulus opadł ciężko na podłogę, dysząc i jęcząc z bólu.
-Niesamowite-powiedział Anima.- To jest niesamowite. Wyssałem z ciebie tak dużo magii, a ty wciąż masz jej tak wiele. Jakby nieustannie cię napełniała. To jest niesamowite.

Wplótł palce w swoje rudawe włosy, kręcąc się po sali i mrucząc pod nosem "niesamowite". Wyglądał przy tym, jakby coś go opętało.

Regulus powoli otworzył oczy i przekręcił się na bok, sięgając ręką do złamanej różdżki.

Nie wiedział, jak miałaby ona mu teraz pomoc, jednak poczuł się mniej bezbronny, gdy zacisnął palce na złamanym kawałki drewna, którego odłamki wbiły mu się w skórę.

Anima przerwał opętańcze chodzenie w kółko i mamrotanie, gdy dostrzegł, że jego żywiciel poruszył się. Prychnął z rozbawienia, kręcąc głową.
-I co ci niby to da?-spytał.- Twoja różdżka jest złamana. Nie uda ci się nią rzucić nawet najprostszego zaklęcia.

Regulus mu nie odpowiedział. Jedynie mocniej zacisnął palce na złamanej różdżce, co dodatkowo rozbawiło Animę.

Rudowłosy otworzył usta, by skomentować bezsensowne działania swojego żywiciela, jednak nagłe uderzenie mocy magicznej, które na moment zmroziło istotę, uciszyło go.

Anima spoważniał. Podniósł się
z kucek i wyszedł z sali, uprzednio kopiąc Regulusa w głowę, pozbawiając go tym samym nieprzytomności.

Albus Dumbledore najwidoczniej nie wiedział, kiedy powinien odpuścić.

*

Remus często kwestionował głupie plany swoich przyjaciół. Nie tylko ze względu na fakt bycia prefektem i obowiązek trzymania naczelnych Huncwotów w ryzach. Często robił to "dla zasady", żeby trochę się z Jamesem i Syriuszem podroczyć.

Nigdy by się do tego nie przyznał, ale tylko to utrzymywało go  w pewności, że był jednym z Huncwotów.

Nie był tak charyzmatyczny, przystojny i zabawny jak Łapa i Rogacz, ani nie był tak potulny, jak Peter, by bez słowa wykonywać polecenia Pottera i Blacka, przez co Lupina często nawiedzały myśli, że nie pasował do Huncwotów.

Tym razem jednak "głupi" pomysł Łapy i Rogacza spotkał się z pełną aprobatą Lunatyka, co pozostali Huncwoci, a nawet McGonagall "skomentowali" chwilą ciszy.

Dumbledore jedynie przytaknął. Mało tego, to Remus podrzucił główną koncepcję.

Remus wziął głęboki wdech, z nerwów bawiąc się swoimi dłońmi. Plan wydawał się prosty- Dumbledore miał zwabić Animę pod Bijącą Wierzbę, rozsyłając po całym zamku falę swojej magii, a pod drzewem miał czekać na pasożyta Remus.

Dlaczego właśnie on?

Ponieważ tej nocy była pełnia.

R.A.B- Little KingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz