Nie mam już siły
Na tą ciągłą walkę
Z własnymi demonami
Zrobię jeden krok w przód
Żeby potem zrobić pięć do tyłu
Chcę cofnąć się już do zera
Dać się ponieść mojej gorszej części
Dać się wciągnąć w otchłań
Po prostu się poddać
Wydaje mi się że jestem na to zbyt wielkim tchórzem
Myślisz że żeby żyć potrzeba odwagi?
Tak masz rację
Ale nie wiesz ile jej potrzeba żeby się zabić
Ile ktoś musi cierpieć żeby chcieć albo odebrać sobie życie
Ten podobnież najpiękniejszy dar
A dla mnie przekleństwo
Każdy dzień jest taki sam
Bo dążę każdego dnia do tego samego celu
Dotrwać do następnego dnia
Żywa
A czemu?
Chcę dać ostatnią szansę
Chcę spróbować
Nie mam nadziei
To raczej ma być dla moich bliskich
Możliwe że się uda
Ale jeśli nie
Chcę po prostu żeby wiedzieli
Że próbowałam
Chociaż w sumie
To nie będzie miało żadnego znaczenia
Bo co komu po moich wysiłkach jeśli się zabiję
Przecież się poddam
Wtedy nie będzie się liczyć nic co było wcześniej
Nie chcę tego
Nie chcę zachować się egoistycznie
Chociaż robię to nagminnie
Ale nie potrafię znieść tego bólu
Tego nieustannego cierpienia
To jest zbyt wiele
Zbyt dużo
Może ten czwarty raz nie będzie kolejnym żałosnym pokazaniem mojej marnej egzystencji
CZYTASZ
Przemyślenia
RandomPrzemyślenia, których w mojej głowie jest wiele. O życiu i śmierci. O przyjaźniach i samotności w tłumie. O prawdziwym obliczu i maskach. Przemyślenia te są pisane w czasie epizodów mojego przygnębienia. A więc nie zawsze mogą się pojawiać. Choć nie...