Gdzie Steve nie może chronić Tony'ego, więc postanawia się dla niego zmienić.
ilość słów: 3964
________________________________________________________________________________
Następny raz kiedy Steve spotyka Fury'ego, przychodzi w czwartek, dwa dni po incydencie Tony'ego.
Geniusz mimo wielkiego kaca i poczucia winy ignoruje Steve'a, próbującego z nim porozmawiać, wymawiając się pracą i byciem "okej". Oboje wiedzą, że to nie prawda, ale Steve nie chce się kłócić z Tony'm, nienawidzi tego, więc na razie odpuszcza.
Kiedy więc tylko Nick Fury przekracza próg Avengers Tower, J.A.R.V.I.S. informuje o tym Steve'a, tak jak ten mu wcześniej przykazał.
Fury wychodzi z windy i kieruje się do gabinetu, zapewne po kolejne dokumenty, ale kiedy tam wchodzi od razu zauważa stojącego przy biurku Steve'a.
-Wchodzę w to-mówi drżącym głosem, wciąż zapatrzony na panoramę miasta.-umów mnie z Erskine'm.
-Spotkanie masz jutro o 17. Siedziba S.H.I.E.L.D. nie spóźnij się-Steve odwraca się w jego stronę zaskoczony.
-Tak szybko?-pyta się obserwując Fury'ego, kiedy ten wsadza dokumenty z półki po lewej stronie, do swojej czarnej teczki.-Myślałem, że to będzie bardziej odległy termin.
-Wiedziałem, że się zgodzisz, więc umówiłem was tydzień temu-mówi Fury nawet nie odwracając wzroku.
-Och-szepcze Steve bardziej do siebie niż do drugiego mężczyzny-Dziękuję.
~~》《~~
Steve nie mówi Tony'emu gdzie idzie.
Jest pewny, że Stark wie coś o całym projekcie "Super Żołnierz" jak pewnie i o całej jego procedurze. Nie chce go niepotrzebnie martwić, Tony i tak ma już za wiele na głowie.
Od bitwy o Nowy York, kiedy to Avengers walczyli z Lokim i armią Chitauri, Tony miał koszmary.
Steve wciąż pamięta ten dzień, wracał z pracy, kierując się w stronę Stark Tower, gdy portal się otworzył, a armia zaczęła wylatywać z nieba, siejąc spustoszenie na ulicach Nowego Jorku.
Skrył się w jednej z bliższych kawiarni, oglądając wszytko w emitowanej na żywo telewizji. Za każdym razem, gdy na ekranie pojawiał się Iron Man, Steve modlił się by nic mu się nie stało, by mogli razem wrócić do domu.
Pamiętał, kiedy Tony do niego dzwonił, a on nie zdążył odebrać telefonu. Próbował oddzwaniać do niego, rozpaczliwie pragnąc usłyszeć jego głos, po tym jak Iron Man wleciał z bombą atomową do portalu w niebie.
Miał ochotę na niego krzyczeć, płakać, ale jedyne co mógł zrobić, to wyszeptać do cichego telefonu, jak bardzo go kocha.
Widział kiedy spadał z nieba, biegł ile sił w chuderlawych nogach, w miejsce, w którym widział Hulka ratującego miliardera, nie przejmując się żadnym niebezpieczeństwem.
W połowie drogi zatrzymał go astmatyczny atak kaszlu, przez co musiał wziąć kilka głębokich wdechów z inhalatora, ale zaraz po tym ruszył, Tony był ważniejszy niż jego życie, bo bez Tony'ego to nie było życie.
Pamięta jak przyciskał twarz do chłodnego metalu zbroi, jak śmiał się przez łzy, kiedy Stark otworzył oczy, pamięta smak jego ust, kiedy się pocałowali.
CZYTASZ
'one' in 'no one'
Фанфикшн"one" in "no one" czyli wszytko i nic. Wszytko co mi się przyśni, ale nigdy nie będzie niczym innym niż ulotnym, sennym marzeniem...
