Gdzie Simon nie może zrozumieć, a Baz boi się mu powiedzieć.
ilość słów: 4178
soulmate au
__________________________________________________________________________
Pierwszy raz był najtrudniejszy.
Stres zżerał Simona od środka. Chciał to zrobić, był gotowy i czuł, że powinien to zrobić. Jednak to wszystko było trudniejsze niż się z początku wydawało.
Znał zasady. Wszystko mu opowiedzieli tuż przed jego szesnastymi urodzinami. Wszystkie zasady, kodeksy karne, wszystko co potrzebował wiedzieć. Penny powiedziała mu resztę, tak, że jego głowa wręcz pękała od nadmiaru informacji.
Wiedział co miał robić. Jednak nie mógł zmusić się by zrobić pierwsze pociągnięcie.
Wiele nocy spędził w swoim łóżku pod kołdrą, kiedy Baz, jego wampirzy współlokator już spał.
Siedział pod kołdrą, z zapaloną latarką skierowaną na karmelową skórę na jego nadgarstku. W dłoni trzymał marker, ale wciąż wahał się przed napisaniem czegoś. Napisze coś, narysuje, cokolwiek na swojej skórze, w jakimkolwiek miejscu, a to natychmiast pojawi się na skórze jego bratniej duszy.
Zasady były proste. Żadnych imion. Nawet jeśli napisałby wielkimi literami 'JESTEM SIMON SNOW', napis by od razu zniknął, nie pojawiając się na skórze jego bratniej duszy. (Penny próbowała i wyszło na to, że to prawda).
To co rysował trzymało się na skórze jego i jego bratniej duszy 24 godziny, jeden dzień, wystarczająco długo by zapisać całe swoje ramiona, nogi i trochę torsu.
Jednak Simon wciąż się bał.
Nie wiedział dlaczego ale możliwość porozumienia się ze swoją bratnią duszą, przerażała go. Chciał tego, odkąd pamiętał, odkąd zaczął chodzić do szkoły, odkąd skończył szesnaście lat, odkąd mógł się z nią porozumieć. Jednak wciąż tego nie zrobił.
Nie wiedział czego się bał. Jednak czymś co go wciąż powstrzymywało, był fakt, że jego bratnia dusza też nie napisała. Nie czuł żadnego rodzaju mrowienia, które powinno się czuć, kiedy napis pojawiał się na twojej skórze. Każdego dnia wieczorem oglądał się, szukając jakiekokolwiek szlaku markera na swoim ciele, który mógłby znaczyć, że jego bratnia dusza chce go poznać.
Jednak nic takiego się nie stało.
Może to było przyczyną dlaczego wciąż nic nie napisał.
Może bał się, że będzie się narzucał. Skoro jego bratnia dusza nic nie napisała, musiało chodzić o to, że po prostu nie chciała go poznać. Nie chciała mieć nic z nim wspólnego więc może po prostu nie powinien nic pisać, by nie wyjść na desperata.
Może też bał się, że zawiedzie. Jako Wybraniec, całe życie oczekiwali od niego wszystkiego. Od tego, żeby był dobry w magii ( wciąż nie był), po to by się w przyszłości dobrze, ożenił i ustatkował, najlepiej z Agathą Wellbelove.
Agatha była cudowna. Piękna, z dobrego domu, była czymś za idealnym dla Simona, który cóż, był porażką życiową. Co to za wybraniec, który nawet nie umie porządnie czarować?
Może właśnie tego tak się bał? Całe życie od niego wymagano, więcej i więcej, że nawet nie miał szans pomyśleć o tym co on by chciał. Całe życie starał się zadowolić ludzi, którzy przydzielali mu kolejne zadania, pokładali w nim nadzieję, a on, nieważne jak mocno się starał zawsze zawodził.
Nie chciał znowu poczuć ich zawodu, jeśli okaże się, że Agatha nie była jego bratnią duszą. Wiedział, że nie ma na to wpływu, nie on wybierał sobie bratnią duszę, jednak inni tak tego nie widzieli, a to, że Wybraniec mógłby być z kimś innym uznawali za zniewagę. Mimo iż między Simonem, a Agathą wszystko było skończone, Simon wciąż miał wrażenie, że dziewczyna wciąż liczy, że Snow okaże się jej bratnią duszą. (Lub Baz, ale o tym wolał nie myśleć. Sam widok Baza z Agathą przyprawiał go o dreszcze.)
CZYTASZ
'one' in 'no one'
Fiksi Penggemar"one" in "no one" czyli wszytko i nic. Wszytko co mi się przyśni, ale nigdy nie będzie niczym innym niż ulotnym, sennym marzeniem...
