15 | just another day | Stark family

367 38 107
                                    

Jeden z wielu (nie)zwykłych dni w Stark family ( w składzie: Tony, Harley, Peter i Morgan)

ilość słów: 4355

Dziękuję VivianNobody za cudowny pomysł, który zapożyczyłam. One-shot specjalnie dla ciebie!

_______________________________________________________________________________________________

- Sir. musi pan wstać - głos Jarvisa rozległ się po pokoju, budząc ze snu Tony'ego. - Jest godzina siódma.

Tony jedyne co zrobił to przewrócił się na drugi bok, nakładając szczelnie kołdrę na głowę, pragnąc schować się przed całym światem na jeszcze pięć minut.

- Daj mi sekundkę, Jarvis - wymamrotał sennie w puchową kołdrę, którą był opatulony.

- Sir. Panna Morgan wyszła ze swojego pokoju. - Tony westchnął głośno, jednak nie ruszył się ze swojego miejsca nawet o centymetr.

Kilka chwil później drzwi do pokoju Tony'ego uchyliły się lekko, a na panelach dało się słyszeć odgłos małych stópek.

Zaraz potem łóżko po drugiej stronie ugięło się, kiedy Morgan powoli wgramoliła się na materac.

- Tato - szepnęła słodkim głosikiem - Gdzie jesteś?

Następnie zaczęła rozkopywać kołdrę na wszystkie strony, odkrywając na samym jej dnie Tony'ego, który lekko zmrużył oczy widząc przed sobą twarz córki.

- Znalazłam cię - zaśmiała się Morgan.

- Cześć, księżniczko - odparł sennie Tony uśmiechając się, kiedy Morgan pochyliła się nad nim, badając jego zmarszczki na czole. - Gotowa na kolejny dzień?

- Tato - speszyła się dziewczynka. Wyraźnie chciała o coś zapytać, jednak wyglądała jakby się wahała. Spoglądała wielkimi oczami na Tony'ego, który z każdą chwilą miał wrażenie, że nie da rady jej odmówić.

- Co, księżniczko? - zapytał zachęcająco, podnosząc się i siadając tuż przed nią.

Dziewczynka uśmiechnęła się lekko, a potem pokiwała na niego palcem. Tony posłusznie przybliżył się, a Morgan złożyła dłonie, przykładając mu je do ucha.

- Zrobisz na śniadanie naleśniki? - zapytała szeptem szybko się odsuwając i posyłając mu jeden ze swoich najlepszych uśmiechów.

Tony znał już ten trik. Morgan stosowała go milion razy, odkąd tylko nauczyła się uśmiechać i mówić. Prawie nikt w tym domu, nie był odporny, Morgan owinęła sobie wszystkich wokół palca, nawet Pepper, która nigdy wcześniej nie dawała nikomu sobą rządzić.

Westchnął cicho, zerkając na pełną nadziei twarz córki. Czego się nie robi dla dzieci?

- Obudź Petera. - powiedział do dziewczynki wstając z łóżka. - Ja tylko się ubiorę i już idę do kuchni.

Morgan szybko cmoknęła go w policzek, a potem zeskoczyła z łóżka, z diabelskim uśmiechem pędząc w stronę pokoju Petera.

Tony ubrał się najszybciej jak umiał, tak jak obiecał, zakładając zwykły T-shirt, ciemne jeansy i marynarkę. Nie miał nawet czasu by jakkolwiek ułożyć włosy, naleśniki się same nie zrobią.

Kiedy wszedł do kuchni, zobaczył Morgan, która siedziała zadowolona na wysokim krześle barowym, które stało przy blacie. Wciąż miała na sobie swoją różową pidżamę z Kucykami Pony, które Tony już nauczył się rozróżniać.

'one' in 'no one'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz