Gdzie Tony nigdy nie lubił świąt, ale dla Steve'a jest w stanie się poświęcić.
ilość słów: 2574
______________________________________________________________________________
Pierwsze święta jakie Tony pamięta to te, kiedy miał 6 lat. Zbudował wtedy swojego pierwszego robota, pamiętał jak okropnie dumny był z siebie widząc swoje dzieło. Pamięta jak Jarvis pomagał mu zapakować prezent, wsadzali robota delikatnie do kartonu, owijali prezentowym papierem, a na wierzchu Tony napisał koślawym pismem "Tata".
Był taki podekscytowany, kiedy zasiedli do kolacji, on, Howard i Maria. Pamięta jak nie mógł wytrzymać w jednym miejscu, chcąc wreszcie otworzyć prezenty i zobaczyć jak Howard otwiera prezent od niego.
Pamięta jak Maria skinęła do niego głową, uśmiechając się delikatne, a 6-letni on ruszył biegiem w stronę choinki, wyjmując spod niej własnoręcznie zapakowany prezent.
-Tato, tato-krzyczał biegnąc z powrotem w stronę stołu-zobacz prezent dla ciebie!
Postawił prezent na stole przed Howardem, cofając się o kilka kroków i uważnie obserwując twarz ojca. Oczy Howarda spotkały oczy Marii i przez chwile prowadzili zaciekła bitwę na spojrzenia. Potem tylko Howard westchnął i sięgnął dłonią do kolorowej wstążki. Wtedy jednak rozległ się dźwięk telefonu, a Howard z cichym "przepraszam" wstał od stołu.
Tony pamięta jak przez chwilę stał, czekając, aż ojciec wróci i odpakuje prezent. Jednak minuty mijały, Howard nie wracał, a moment, w którym Tony usłyszał trzaśniecie drzwi wejściowych, a potem zapalany silnik auta, pamięta najbardziej. Pamięta jak kilka łez poleciało po jego twarzy, a on z dziecięcą złością je otarł, pociągając nosem. Maria chciała go przytulić, ale odepchnął ją, biorąc karton w dłonie i biegnąc z nim po schodach do góry.
Tony spuścił prezent z okna swojego pokoju, spoglądając na zepsute opakowanie, porwaną wstążkę, czując zimne łzy na policzkach.
Kolejne święta wyglądały podobnie, Howarda nigdy nie było, a święta były czasem dla Tony'ego i Marii, co potem zaczęło mu o wiele bardziej odpowiadać.
Święta w 1991 po raz pierwszy były inne. Nie było, nie tylko Howarda, ale też Marii. Tony Stark nie obchodził świat w 1991, pogrążony w żałobie i smutku.
Pierwszy raz kiedy, Tony docenił święta, były to te spędzone z Rhodey'em. Nie pamięta ich dokładnie, był tak pijany, że nie potrafił wypowiedzieć własnego imienia, ale jest pewny, że to były jedne z jego najlepszych świąt w życiu.
Potem zostaje Iron Manem, a kolejne święta często spędza sam. Pepper jest z rodziną, Happy wyjeżdża, Rhodey nie może przyjechać, a Tony spędza święta w warsztacie z butelką Wiskey jako towarzystwo dla samotności i muzyki.
Dlatego Tony naprawdę nie jest zdziwiony, kiedy w świąteczny poranek, budzi się sam w opustoszałym Avengers Tower.
Clint wyjechał gdzieś z Natashą, jednak nikomu nie powiedzieli gdzie się wybierają. Thor nie obchodzi świąt, jednak od jakiegoś czasu był już w Asgardzie i nic nie wskazywało na to, by miał ich zaszczycić swoją obecnością. Bruce wyjechał. Uznał, że potrzebuje ciszy i spokoju, chwili, by pomyśleć i odpocząć. Pepper u rodziny, Happy w swoim domu, Rhodey za granicą, Tony sam.
Tak więc wiedząc, że całe piętro mieszkalne jest całkowicie opustoszałe, rusza w samych świątecznych bokserkach (prezent od Rhodey'a) w choinki i prezenty do kuchni, w myślach przeglądając rzeczy do naprawienia w swojej zbroi.
Zaparza w ekspresie kawę, a potem siada przy blacie, szybko przeglądając na ekranie tabletu schematy.
Kubek kawy jest w połowie pusty, a wzrok Tony'ego wędruje w stronę barku. Tony wstaje, podchodzi, a potem z lekkim wahaniem bierze do ręki butelkę Whiskey. Skoro jest sam równie dobrze może zacząć świętować już teraz.
CZYTASZ
'one' in 'no one'
Fanfic"one" in "no one" czyli wszytko i nic. Wszytko co mi się przyśni, ale nigdy nie będzie niczym innym niż ulotnym, sennym marzeniem...