Dziewiętnasty

5.5K 344 25
                                    

Powinienem powiadomić Courtney, że wyjeżdżam na tydzień? Powiadomić, że uciekam. Uciekam przed nią, przed uczuciem, które może przyjść jeśli będę spędzał z nią za dużo czasu? Powiedzieć, że jestem tchórzem? Że boję się tego co może się stać i jakie skutki przynieść? Mimo tego, że chce widzieć ją codziennie wiem, że nie mogę bo to nie jest dobre dla żadnego z nas. Jest wszystkim czego potrzebuje, jednocześnie wszystkim czego nienawidzę.

Wykręcam jej numer, mając nadzieje, że przywita mnie głos, który pragnę usłyszeć tak bardzo już od wczorajszego wieczora, który mnie uspokaja, nawet nieświadomie. Niestety moje oczekiwanie się nie spełniają, wita mnie automatyczna sekretarka, prosząca o zostawienie wiadomości. Może tak jest łatwiej.

- Cześć Courtney, tutaj Harry. Chciałbym Cię tylko poinformować, że wyjeżdżam na tydzień. Może dłużej i nie wiem czy będzie ze mną możliwość kontaktu w tym czasie. To chyba tyle i.. Courtney.. Proszę, uważaj na siebie. - Mówię i kończę połączenie rzucając telefonem na biurko. Chowam twarz w dłoniach i potrząsam głową. 

Co jest do chuja ze mną. 

Żegnam się ze wszystkimi w biurze, ponieważ wiem, że już nie będę miał czasu wrócić tutaj. Tracy proponuje mi pomoc w pakowaniu, jednak odmawiam. Myślę, że mam świadomość tego co mogłoby się stać i nie chcę tego. Pierwszy raz w życiu odmawiam jej, nigdy nie zastanawiałem się nad tym czy to złe, miałem to w dupie, ale wiem że przez Courtney zmieniam trochę patrzenie na świat i nie wiem czy bardziej mnie to dezorientuje, czy wkurwia.

Kiedy już dojeżdżam do mojego mieszkania, jest późno. Nie dam rady się już dziś spakować, ale chcę trochę odpocząć, zabukować bilet i zrobić parę innych, organizacyjnych spraw. Wiem, że tydzień to nie jest dużo, ale lubię mieć nad wszystkim pieprzoną kontrolę. Sprawia to, że jestem spokojny. 

Biorę piwo z lodówki i usadawiam się na kanapie biorąc laptop na kolana i szukając biletu, na jutrzejszy dzień. Godzina 17:30 jak dla mnie pasuje idealnie. Kupuję go i załatwiam wszystkie formalności. Kiedy stwierdzam, że najwyższy czas pójść spać odzywa się mój telefon. 

- Styles.

- Cześć, Harry. Tutaj Courtney, odsłuchałam Twoją wiadomość i.. Chciałabym spędzić z Tobą te ostatnie godziny przed wyjazdem, masz coś przeciwko? - Zaskakuje mnie kurewsko i przez chwilę się waham, ale i tak na końcu zostaję bez silny. 

- Jasne, że możesz, wyślę Ci adres za chwilę. Czekam na Ciebie.

- Do zobaczenia. - Żegna się. 

Wstaje z kanapy i zanoszę bluetkę do kuchni, omiatam mieszkanie wzrokiem - nie jest tak źle. Postanawiam w tym czasie iść pod prysznic. Idealnie zgrywam się w czasie, ponieważ kiedy ubieram się słyszę dzwonek do drzwi. Zbiegam po schodach i otwieram powłokę, witając Courtney krótkim buziakiem w policzek. 

- Co chciałabyś zrobić? - Pytam jej.

- Możemy się po prostu położyć i porozmawiać, nie chcę Cię męczyć, jutro musisz być wypoczęty. Po prostu.. Chciałam spędzić z Tobą trochę czasu. - Mówi mi, a ja kiwam głową i prowadzę w stronę sypialni. 

Chwilę potem leżymy w łóżku z głową Courtney na mojej klatce piersiowej, jej placem kreśli wzór motyla wytatuowanego na moim brzuchu, a ja przeczesuje palcami jej włosy. 

- Gdzie lecisz? - Szepce w moją klatkę.

- Do Irlandii, mam tam zlecenia. - Odpowiadam, a ona kiwa głową. 

- To będzie tydzień, czy dłużej? 

- Nie wiem, w zależności ile będę miał zlecone, jak długo klient będzie potrzebował, żebym śledził tego człowieka. Nie jestem w stanie tego dokładnie określić. 

- Mhmm - Mruczy. - Będę tęsknić, wiesz? - Mówi, a ja przymykam powieki. 

- Ja także będę. - Mówię. Zaciskam oczy mocniej, jakbym czuł ból fizyczny, w czasie kiedy mój niewierny umysł zalewa fala wątpliwości. 

W przeciągu kilku chwil morzy mnie sen i postanawiam mieć to wszystko po prostu w dupie. To był chujowy dzień i nie ma powodu go przeciągać. 

Rano budzę się z głową na brzuchu Courtney i moim ramieniem przerzuconym przez jej talię, mimo że powinienem czuć się niekorzystnie z taką bliskością jest to tak dobre i potrzebne mi, że nie potrafię zrezygnować z ciepła jej ciała jeszcze przez kilka chwil. 

Postanawiam się nie kłopotać z budzeniem jej i idę na dół z zamiarem zrobienia sobie kawy. Myśl, że muszę się jeszcze spakować lekko mnie deprymuje, ale na razie odrzucam to od siebie mówiąc, że jeszcze mam czas. Chwilę siedzę przy kuchennym blacie i patrzę w okno zastanawiając sie jak to wszystko się potoczy. 

Kilka chwil później słyszę kroki na korytarzu i czuję jak Courtney oplata mnie ramionami w talii. Składa małego całusa na mojej łopatce, a po moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło spowodowane jej dotykiem. Przechodzi obok mnie, opierając się o blat i bierze w ręce mój kubek z napojem. Przykłada go do ust i smakuje kawy mrucząc delikatnie. Otwiera oczy i uśmiecha się. Patrzę na nią przez chwilę kurewsko zahipnotyzowany jej widokiem z rana. Cmoka mnie w usta i myślę, że chciałbym witany tak zawsze. I to sprawia, że wiem, iż muszę wyjechać. 

- Pójdę się pakować. - Mówię i zostawiam ją w kuchni. 

- Oh, jasne.. - Wygląda na zwiedzioną kiedy kiwa mi głową i odprowadza wzrokiem. 

Zbieram swoje rzeczy do małej, czarnej torby podróżnej. Kilka ubrań, kosmetyki i inne pierdoły potrzebne do misji, aparat, lornetka. Boję się zostawiać to wszystko samemu sobie, ale wiem że tak trzeba. 

Zbyt szybko nadchodzi czas pożegnania. 

- Na pewno nie chcesz, żebym odwiozła Cie na lotnisko? - Mówi Courtney, kiedy ma już wychodzić z domu. Została mi jeszcze jakaś godzina, ale wiem że chcę, żeby odjechała wcześniej. 

- Dam sobie radę, nie martw się. - Mówię jej i rozkładam rękę. 

Natychmiast przyjmuje ten gest wtulając się w moją klatkę piersiową. Zaciska w piąstkach materiał mojej koszulki. 

- Będę tęsknić tak bardzo, Harry. - Mówi w moją szyję. 

- Ja też, Courtney, wierz mi - ja też. - Mówię i odrywam się od niej, chcąc zapamiętać smak jej ust. 

Pocałunek z łagodnego rodzi się w coraz pełniejszy w namiętność i już tęsknotę, która zaczyna kiełkować w naszych organizmach bez zgody i powinności. 

- Powinnaś już iść. - Mówię i odrywam się od jej warg. Courtney przytakuje. Idę po swoją torbę do kuchni chcąc postawić ją w salonie i jeszcze raz patrzę dookoła sprawdzając, czy na pewno wszystko mam. 

- Harry.. - Odzywa się głos.

- Jeszcze jesteś? Co tam? - Uśmiecham się. 

- Myślę, że powinnam to powiedzieć. - Oddala się o krok w stronę drzwi, jakby gotowa do ucieczki. - Ty chyba powinieneś wiedzieć, że ja.. Wydaje mi się, że Ty.. Że.. Po prostu.. Zakochuję się w Tobie. - Mówi i ucieka jak najszybciej z mojego mieszkania. 

A ja stoję niezdolny do zrobienia jakiegokolwiek ruchu, powiedzenia czegokolwiek, przeniesienia mojego spojrzenia z miejsca gdzie przed chwilą była jej postać. 

Powiedziała to, czego tak bardzo sam się bałem przyznać. 

Przyznała, że czuje to samo.. To samo co czuje ja do niej. 

Już od dawna. 

***


i jak? spodziewaliście się, że tak będzie od samego początku? :) od dnia dzisiejszego postaram się, aby rozdziały były dodawane co drugi dzień, ponieważ jak wiecie chcę skończyć te opowiadanie do września, oraz POJAWI SIĘ KOLEJNA KSIĄŻKA. tak owszem, miałam zrezygnować z wattpada, ale myślę nad kontynuowaniem pisania, mam już zarys historii i myślę, że pojawi się ona na przełomie września - paździrnika. więcej informacji będzie się pojawiać odpowiednio z końcem Detective Styles! miłego czytania :*

Detective StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz