21

9 5 0
                                    

Lisa

Boże Narodzenie u rodziny Sparrow minęło bardzo radośnie i rodzinnie. Naprawdę czułam się tu jak w domu. U Matta miałam zostać do końca przerwy świątecznej, czyli przez następne dwa tygodnie.
Kilka dni po Bożym Narodzeniu obudziłam się koło 7, wyszczerzona jak Samara do Petera. Z tym idiotycznym uśmiechem na ustach i myślami typu : "Życie jest piękne" w głowie ruszyłam do łazienki. Po odbyciu porannej toalety, z pokoju przyjaciela usłyszałam dobrze znaną mi melodię:
"Last Christmas I gave you my heart, but the very next day, you gave it away."
Wyprułam z pomieszczenia, wbiłam do sypialni ślizgona i, razem z autorem piosenki, którego imię obchodzi mnie tyle co pierwowzór Ronalda McDonalda (pozdro dla kumatych), wydarłam się na cały głos:
" This year, you save mi frome tears, I gave it to someone special, SPECIAL!!!"
Matt spojrzał na mnie zszokowany, a po chwili zaczął wyć ze śmiechu. Dosłownie.
-Żebyś się nie zesrał z radości-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Ślicznie śpiewasz-rzekł, gdy się opanował.
-Tia, a słońce jest zielone.
-Mówię serio. - wstał, podszedł do radia i przełączył na inną piosenkę.

Dopiero po chwili rozpoznałam melodię-"Perfect". Ślizgon zbliżył się do mnie, wyciągnął rękę i zapytał:
-Zatańczymy?
Byłam taka zaskoczona, że zdołałam tylko pokiwać głową. I tak tańczyliśmy sobie wolnego do piosenki Eda Sheerana. Ja rozczochrana, w piżamie, on w startych, roboczych dżinsach i poplamionej koszuli w kratę, ale mogę się założyć, że byliśmy w tym momencie dwójką najszczęśliwszych ludzi na świecie.
"I found a girl, beautiful and sweet.I never knew you were the someone, waiting for me."
Kiedy leciał mój ulubiony fragment, położyłam głowę na ramieniu chłopaka. Czułam się cudownie. Tak strasznie cudownie.

Nagle świat zawirował mi przed oczami. Po chwili znowu tańczyłam, do tej samej muzyki, ale... Coś było inaczej. Byłam starsza i miałam na sobie suknię ślubną... To moje przyszłe wesele... Uniosłam głowę i ujrzałam twarz... Matta. Oczywiście. Nie zdziwiło mnie to wcale. Dojrzalszą, nieco inną, lecz ciągle jego twarz. To moja przyszłość? Dobrze. Wiem, że mam kontrolę nad swoim życiem.
Znowu przeniosłam się do pokoju przyjaciela. Trzymał mnie za rękę.
-To była ta twoja wizja, prawda?
Pokiwałam głową. Nie spytał o nic. Uśmiechnęłam się w myślach. Gdyby tylko widział to co ja!

-Co powiesz na maraton seriali? - zagadnął kilka minut potem, gdy byłam już ubrana.
-Maraton zawsze. Masz kakao?
-No ba. Skoczę po nie na dół i od razu przyniosę jakieś przekąski. A ty wybierz pierwszy serial!
Muszę przyznać, iż kocham mugolskie seriale. Zaczynamy od mojego ulubionego czyli...
-Pretty little liars! - zdecydowałam, gdy brunet wszedł do pokoju-od tego zaczniemy! Potem Riverdale i Stranger Things. Ty wybierz resztę!
-To może Przyjaciele i 13 Powodów?
-Doskonale!
Czy on mógłby być mniej idealny? Ma świetny gust filmowy! Usiedliśmy na łóżku i wzięliśmy kakao do rąk. Ha! Mógłby być mniej idealny-wziął sobie większy kubek. Cham.
Resztę dnia spędziłam w objęciach Matta, na oglądaniu seriali. Typowe no life'y. Ale czasem trzeba, no nie?

Kiedy przyszedł wieczór, wstałam z łóżka i chciałam iść pod prysznic. Chłopak trochę się wachał, ale przyciągnął mnie do siebie i dał mi buziaka w policzek, na dobranoc. I niech mi ktoś powie, że maratony seriali nie są pożyteczne.

Wizards of Hogwart | Malfoy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz