24

11 5 0
                                    

Leah

Rodzina Simona jest bardzo sympatyczna. Te kilka dni, które u nich spędziłam minęły mi bardzo przyjemnie. Ulepiliśmy bałwana i daliśmy mu na imię Gnomek. W książce, którą dostałam od rodziców znalazłam zaklęcie dzięki któremu Gnomek mógłby mówić, ale postanowiłam go nie wykorzystać, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Dużo czasu spędziliśmy jeżdżąc na łyżwach. Mugole to dopiero mają pomysły! Świetnie się przy tym bawiliśmy. Bardzo przez ten czas się do siebie zbliżyliśmy i z przyjaciół przeszliśmy na najlepszych przyjaciół. Juhu! Z nim mogę o wszystkim plotkować. Po prostu cud! Ustaliliśmy nawet "zasady" naszej przyjaźni:
1. Jeżeli się pokłócimy możemy się do siebie nie odzywać max. 2 dni.
2. Jeśli któreś niechcący wygada sekret drugiego musi odrobić za niego całą pracę domową i przepraszać przez cały dzień.
3. Ostatnia i zarazem najważniejsza - jeśli kiedykolwiek sobie kogoś znajdziemy nadal będziemy starać się poświęcać sobie dużo czasu.

Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Tak też było z przerwą świąteczną. Trzeba było już niedługo wracać do szkoły. Sylwestrem się nie przejmowałam. Pewnie obejrzę sobie kilka fajnych komedii romantycznych (mugolskich oczywiście), tradycyjnie skosztuję szampana, który kupili mi rodzice, gdy byli w Hogsmeade i zjem duuuuuużo jedzenia. Prawdopodobnie będę też podziwiać magiczne ognie z rodziną Simona. Może i trochę przynudzam, ale tak spędzam większość swojego wolnego czasu (nie licząc tych fajerwerków). No cóż. Sprawia mi to ogromną przyjemność. A z resztą co ja będę imprezować. Podobno sześcioroczni mają w szkole załatwić alkohol. No ale bez przesady, ile ja niby mam lat. Cóż, im nie zabronię, są pełnoletni*. Coś czuję, że ta imprezka może im lekko wyrwać się spod kontroli. Ale nie wnikajmy w szczegóły.

Kiedy po kilku dniach przyszedł czas na lekcje na korytarzach znowu zaroiło się od uczniów. Zadzwonił dzwonek. Każdy zmierzał w inną stronę. Wszyscy (niespecjalnie) przepychali się, bo nie chcieli się spóźnić. Ja swój pierwszy dzień nauki po przerwie miałam rozpocząć lekcją eliksirów z gryfonami. W porządku. Usiadłam pomiędzy Samarą, a Simonem. Przez parę minut czekaliśmy aż reszta klasy się uciszy, ponieważ profesor Snape "nie będzie nas przekrzykiwał". Typowe. Skromnie (haha) muszę przyznać, że z eliksirów idzie mi całkiem nieźle. Nie to co w lataniu, które miałam na następnej godzinie. Lekcja przebiegała całkiem sprawnie do momentu, gdy Neville Longobottom postanowił dla żartu dodać Ronaldowi McDonaldowi jedną dodatkową łzę jednorożca do eliksiru. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie wyprowadziło to profesora Snape'a z równowagi. Z tego też powodu cały dzisiejszy wieczór spędzę na pisaniu wypracowania na temat "Co może się stać, gdy nie będziemy trzymać się proporcji wyznaczonych w przepisie?". Gratulacje. Niby mogłabym to napisać jutro, ale postanowiłam sobie, że nie będę żadnych zadań zostawiać na później. I słowa danego sobie samej miałam zamiar dotrzymać.

Na lataniu i transmutacji nie działo się nic niezwykłego. Żadnych popisów, dodatkowych prac domowych, czy nieoczekiwanych zwrotów akcji. Przyszła pora na historię magii z Hufflepuffem. Samara usiadła obok Millie, a ja zajęłam miejsce przy Chandlerze. Obojgu z nas zależało na dobrych ocenach, więc na większości zajęć, które mieliśmy razem siedzieliśmy cicho, raz na jakiś czas szeptając coś do siebie. Lekcja zapowiadała się jak zwykle - bardzo nudno. Jednak jedna z uczennic zapytała się pana Flitwicka, czy mógłby nam trochę opowiedzieć o naszych rodzicach, bo w końcu ich też uczył. Każdy był ciekawy, co mógł przeskrobać jego tata lub co nabroiła jego mama. Niestety profesor miał do dyspozycji tylko 45 minut. Ostatnie już dziś - zielarstwo z Ravenclawem. Nic wartego opowiadania. Uwierzcie mi.

Kiedy po skończonych zajęciach udałam się do dormitorium od razu zabrałam się za odrabianie zadań. Najwięcej problemu sprawiło mi napisanie wypracowania z eliksirów, ale jakoś tam wyszło. Może Snape nie będzie narzekać. Mam nadzieję. Kiedy skończyłam z nauką była godzina 18, ale ja już chciałam iść spać. Nie miałam niczego do roboty, więc w sumie co za problem? A na pewno obudzenie się wypoczętą nie będzie mi przeszkadzać. Śniły mi się różne scenki z crushami z seriali i filmów. To były bardzo miłe sny. Ale przecież nie można spać wiecznie (niestety). Nastał kolejny dzień, czyli kolejne pięć lekcji. Po prostu nie mogę się doczekać.

*w tym świecie czarodziejów pełnoletnim jest się od 16 roku życia.

Wizards of Hogwart | Malfoy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz